Przeciw proponowanej przez MEN reformie edukacji opowiedzieli się uczestnicy zakończonego w środę w Gdańsku XI Kongresu Zarządzania Oświatą. MEN proponuje m.in. likwidację gimnazjów i powrót do 8-letnich podstawówek oraz 4-letnich liceów i 5-letnich techników.
Kongres, który rozpoczął się poniedziałek, zorganizowało Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty skupiające około 5 tysięcy dyrektorów placówek oświatowych, wizytatorów oraz urzędników samorządowych i kuratoryjnych. Jak poinformował PAP dyrektor biura OSKKO Marek Pleśniar, w trzydniowym kongresie wzięło udział około 1,2 tysiąca osób i uczestnicy zajęli krytyczne stanowisko wobec zaproponowanych 16 września przez MEN zmian w oświacie.
W środę, ostatnim dniu kongresu, kilkuset jego uczestników spotkało się z przedstawicielami MEN, w tym wiceministrem oświaty Maciejem Kopciem. Trwającą około 50 minut rozmowę organizatorzy Kongresu przerwali zwracając się z apelem do przedstawicieli resortu.
"Bardzo prosimy ministerstwo, aby wysłuchało naszego zadania, a nasze zdanie – myślę, że wszystkich tutaj zgromadzonych jest takie: podejmijcie wreszcie partnerski, poważny dialog ze społeczeństwem. Zatrzymajcie reformę ustroju szkolnego, zacznijmy wreszcie konsultować i rozmawiać" – zaapelowała do przedstawicieli ministerstwa prezes OSKKO Ewa Halska kończąc tym samym spotkanie.
"Przekonywaliśmy się nawzajem do tego, co już wiemy. Trzeba było to przeciąć i poprosić o konkret, czyli o partnerski dialog" – wyjaśniała potem mediom decyzję zarządu OSKKO o przerwaniu dyskusji. Halska przypomniała też, że zarówno OSKKO, jak i uczestnicy gdańskiego kongresu opowiedzieli się negatywnie za zaproponowanymi przez resort zamianami. "Nie zgadamy się na zmianę ustroju szkolnego" – powiedziała mediom Halska dodając, że reforma niesie z sobą nie tylko likwidację gimnazjów, ale też niekorzystne zmiany we wszystkich innych typach szkół.
W czasie debaty z uczestnikami kongresu wiceminister Kopeć zaznaczał, że zasadniczym celem proponowanej przez resort zmiany, jest kwestia tego, "w jaki sposób uczeń, który kończy szkołę podstawową, gimnazjum czy liceum, może się odnaleźć na studiach wyższych". Zaznaczył, że "liceum stało się półtorarocznym kursem przygotowawczym do matury".
Kopeć przypomniał też, że "głównym celem powołania gimnazjów było wyrównywanie szans edukacyjnych przede wszystkim pomiędzy miastem ma wsią". "Ze wszystkich badań, jakie prowadził Instytut Badan Edukacyjnych jednoznacznie wynika, że ten cel nie został osiągnięty" – mówił w środę w Gdańsku Kopeć przypominając też, że rozporządzenie wprowadzające gimnazja mówiło, iż takich szkół będzie w Polsce 5,5 tysiąca, a dzisiaj gimnazjów jest o dwa tysiące więcej niż zakładano, zaś średnia liczba uczniów gimnazjum spadła do 143.
Kopeć przypominał też, że 61 procent gimnazjów działa dziś w ramach zespołów szkół ze szkołami podstawowymi. Dodał, że sama reforma wprowadzająca gimnazja przewidywała raczej inną koncepcję, że będzie to zespół z liceum, które będzie podwyższało poziom gimnazjum. Wyjaśnił, że dziś tylko sześć procent gimnazjów działa w ramach zespołów z liceami.
Dodał, że czynnikiem, który w ostatnich latach "tak naprawdę wpływa na zwolnienia nauczycieli, jest demografia". Przypomniał, że w ciągu ostatnich 10 lat liczba uczniów w gimnazjach spadła o 33 procent, a liczba nauczycieli - o 13 procent.
W czasie wypowiedzi wiceministra przynajmniej kilkunastu uczestników kongresu zwinęło kartki papieru w rożki i przytykało je co jakiś czas do własnych nosów odwołując się takim gestem do długiego nosa bajkowego Pinokia. Po ponad 20 minutach przemowy Kopcia zgromadzeni na sali uczestnicy przerwali ją oklaskami. "Znamy to, chcemy zadać pytania" – mówili.
"Teoretycznie powinnam się cieszyć, bo moja szkoła się zwiększy. Nie cieszę się" – mówiła do przedstawicieli ministerstwa dyrektor szkoły podstawowej z Radomia Izabela Leśniewska. "Chcecie nam dołożyć 7 i 8 klasy tam, gdzie są dzieci 6- i 7-letnie. Pojawią się 13- i 15-latki – dzieci w bardzo specyficznym wieku. Co mamy powiedzieć naszym dzieciom i ich rodzicom, co ta zmiana da dobrego naszym dzieciom?" – pytała Leśniewska.
Dodała, że "mimo ogromnie profesjonalnego podejścia nauczycieli do swojej pracy", nauczyciele w podstawówkach nie są przygotowani do pracy z młodzieżą. "Będziemy musieli przechodzić tą samą drogę, jaką przechodziło gimnazjum przez 15 lat" – mówiła.
"Troszeczkę nie wierzę w to, co słyszę. Pani dyrektor, ja uczyłem w szkole zawodowej, podstawowej, gimnazjum, liceum i jakoś sobie poradziłem, więc wydaje mi się, że wykwalifikowany nauczyciel jakoś sobie powinien radzić" – odpowiedział jej wiceminister Kopeć.
Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk dociekał, "które samorządy lub ich korporacje popierają ogłoszoną przez minister edukacji Annę Zalewską reformę". Zdaniem Kowalczuka szefostwo resortu "wielokrotnie" mówiło publicznie o takim poparciu. "Proszę o podanie nazw tych korporacji lub miast". "Ponad 290 samorządów zrzeszonych w Związku Miast Polskich negatywnie opiniuje ten projekt. Podobnie, jak sześć dużych korporacji samorządowych" – mówił Kowalczuk.
Zaapelował on do resortu edukacji o przesunięcie terminu wprowadzenia reformy i wysłuchanie ekspertów, tak by reforma ta mogła "rzeczywiście służyć dobru uczniów".
Obecna na Kongresie wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji i była szefowa resortu oświaty Krystyna Szumilas (PO) przypomniała, że ogłoszone 16 września przez ministerstwo propozycje reform zostały tego samego dnia skierowane przez resort do uzgodnień i konsultacji społecznych. Szumilas przypomniała jednak, że do wielu ogłoszonych już wcześniej założeń reformy samorządy odniosły się już – krytycznie – w swoich wcześniejszych stanowiskach. (PAP)
aks/ wkt/