Władze Bydgoszczy uznały za krzywdzące stanowisko marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, który sprzeciwia się dofinansowaniu Festiwalu Prapremier w związku z kontrowersyjnym spektaklem. Zaapelowały do zarządu województwa o niepodejmowanie pochopnych decyzji w tej sprawie.
Marszałek Piotr Całbecki zapowiedział w środę, że na najbliższym posiedzeniu zarządu województwa na jego wniosek będzie omawiana sprawa wykluczenia organizatora festiwalu, Teatru Polskiego w Bydgoszczy, z grona partnerów projektu dotyczącego dofinansowania międzynarodowych imprez kulturalnych. Jako powód wskazał żenujący poziom festiwalu, godzenie w fundamentalne wartości narodu polskiego, ubliżanie godności człowieka, sianie nienawiści międzywyznaniowej i pogardy dla chrześcijan w spektaklu "Nasza przemoc i wasza przemoc" w reżyserii Olivera Frljicia.
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy prowadzony jest przez miasto Bydgoszcz.
"Wyrażona przez pana marszałka ocena, iż +poziom festiwalu jest żenujący+ jest dalece nieuprawniona. Nie należy, na podstawie jednego spektaklu, przekreślać dorobku organizowanego nieprzerwanie od 2002 r. festiwalu i twórczości wielu grup teatralnych, reżyserów i artystów, którzy przez lata prezentowali się w ramach tego wydarzenia. Pozbawienie instytucji przyznanego wcześniej wsparcia finansowego z budżetu województwa jest krzywdzące i oparte na osobistych ocenach" - głosi wydane w czwartek oświadczenie władz miasta.
W oświadczeniu władze podały, że spektakl "Nasza przemoc i wasza przemoc" był zaledwie jednym z kilkunastu prezentowanych w ramach tegorocznego Festiwalu Prapremier, a impreza organizowana po raz 14. cieszy się uznaniem krytyków i publiczności.
"Apelujemy do zarządu województwa kujawsko-pomorskiego o niepodejmowanie pochopnych i krzywdzących dla artystów decyzji. Przypominamy także, że obowiązująca w Polsce konstytucja gwarantując wolność artystycznej wypowiedzi, daje też prawo do swobody korzystania z dóbr kultury" - zaznaczono.
W oświadczeniu podkreślono, że władze Bydgoszczy nie ingerują w wybór spektakli, które prezentowane są w teatrze podczas Festiwalu Prapremier i w bieżący repertuar instytucji, a odpowiedzialność za te treści spoczywa na dyrekcji teatru. Znalazła się też uwaga, że "postępowanie dotyczące ewentualnego znieważenia symboli narodowych i uczuć religijnych podczas spektaklu powinno stać się przedmiotem analizy uprawnionych do tego organów, a osobiste odczucia nie mogą natomiast być podstawą do merytorycznej oceny całej działalności instytucji kultury".
Po zaprezentowaniu na festiwalu w niedzielę sztuki "Nasza przemoc i wasza przemoc" pojawiły się zarzuty, że spektakl epatował pornografią, zawierał sceny obsceniczne i bluźniercze. Do prokuratury zostały złożone zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, których autorami byli wojewoda kujawsko-pomorski, posłowie i bydgoscy radni.
W wydanym w czwartek oświadczeniu Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy podkreślił, że "uproszczona i zwulgaryzowana krytyka spektaklu w mediach nie ma nic wspólnego z jego artystycznym kształtem i jest niezgodna z wymową sztuki".
"Motywem przewodnim spektaklu Olivera Frljicia, dotyczącego przemocy Europy wobec reszty świata, nie jest Polska, ani chrześcijaństwo, a relacje Zachodu i Europy z krajami globalnego Południa, oparte na przemocy, konflikcie i wyzysku" - zaznaczono.
Jak napisano w oświadczeniu, "sam spektakl teatralny jest wielowymiarowym dziełem sztuki, jednym z mocniejszych głosów przeciwko przemocy i hipokryzji działań w obronie rzekomej godności narodu i wiary oraz bezwzględną wiwisekcją europejskich elit. Odebrany został przez festiwalową publiczność niezwykle pozytywnie, gorąco, tak jak na to zasługiwało ważne wydarzenie artystyczne, przy długotrwałym aplauzie po jego zakończeniu".
"Przejaskrawianie opisu scen wyjętych z kontekstu, widzianych w oderwaniu od dramaturgicznych sekwencji, bez uwzględnienia ich tonacji, konwencji i formy, a także bez rozróżnienia pomiędzy wymiarem symbolicznym i metaforycznym a realnym, jest nie tylko działaniem niemerytorycznym, ale też manipulacją opinią publiczną. Jej celem jest wywołanie silnych emocji społecznych, wojny kulturowej, w której nie chodzi o wartości i idee, ale o antagonizację społeczeństwa. Nieprawdziwy obraz spektaklu, wybiórcze opisy, niesłuszne twierdzenia, sprawiają, że poruszający i wielowymiarowy spektakl przedstawiany jest opinii publicznej niezgodnie z intencjami i zamierzeniami twórcy" - napisano w oświadczeniu Teatru.(PAP)
rau/ mhr/