Jego wuj jako mały chłopiec został ostatnim cesarzem Chin (1908-1912) z mandżurskiej dynastii Qing (1644-1912). Jin Yulan, dziś 67-letni bratanek cesarza, choć nigdy nie doświadczył splendoru Zakazanego Miasta, stara się chronić dziedzictwo przodków.
Qingowie, bo takie miano przyjęli potomkowie twórcy potęgi mandżurskiej, Nurhaczego z rodu Aisin Gioro, rządzili Chinami 268 lat.
Aisin to po mandżursku "Złoty", a po chińsku - Jin (czyt. Dzin). Przybrane imię Nurhaczego stało się nazwiskiem, które nosi były nauczyciel Jin Yulan. Jest on najmłodszym z synów Jina Youzhi'ego (Jou-dżi), zmarłego w zeszłym roku w wieku 96 lat ostatniego przyrodniego brata obywatela Henry'ego Puyi (zapisywanego też jako Pu-yi) - jak nazywano reedukowanego przez komunistów ostatniego cesarza z dynastii Qingów. Jin Youzhi (znany tez pod nazwiskiem Puren, czyt. P'hu-żen) był ostatnią osobą z tego pokolenia.
Dom Aisin Gioro władał Chinami aż do rewolucji Xinhai (1911-12), która doprowadziła do proklamowania Republiki Chińskiej. Nazwa tej rewolucji, która obaliła dynastię, pochodzi od nazwy roku w sześćdziesięcioletnim cyklu chińskiego kalendarza.
Kolekcja Jina Yulana jest dyskretnie ulokowana w siheyuan - typowej charakterystycznej chińskiej rezydencji (zespół mieszkalny wokół prostokątnego lub -rzadziej - kwadratowego dziedzińca), w której mieszkał kiedyś wybitny chiński pisarz, historyk, archeolog Guo Moruo (1892-1978), słynny z odczytania najstarszych zabytków piśmienniczych Chin na wróżebnych skorupach żółwich i brązach.
Kolekcja Jina Yulana jest dyskretnie ulokowana w siheyuan - typowej charakterystycznej chińskiej rezydencji (zespół mieszkalny wokół prostokątnego lub -rzadziej - kwadratowego dziedzińca), w której mieszkał kiedyś wybitny chiński pisarz, historyk, archeolog Guo Moruo (1892-1978), słynny z odczytania najstarszych zabytków piśmienniczych Chin na wróżebnych skorupach żółwich i brązach. Muzeum Moruo znajduje się w północno-zachodnim Pekinie nad jeziorami Shichahai (czyt. Siczi-hai). Jest to kompleks otoczony dobrze zachowanymi zabytkami tradycyjnej chińskiej architektury.
Tam właśnie Jin Yulan zgromadził pamiątki i pokazuje swoją kolekcję pasjonatom, którzy przychodzą uścisnąć dłoń odrośli cesarskiego rodu. Nie musi już ukrywać swego znamienitego pochodzenia.
Życie nie potoczyło mu się gładko. Podczas rewolucji kulturalnej (1966-76) "hunwejbini otoczyli nasz dom, splądrowali i skonfiskowali cały nasz majątek - opowiada. - Zniszczyli dziewięć dziesiątych tego, co było w naszym posiadaniu". Ta ocalała jedna dziesiąta została zwrócona przez komunistyczne władze dopiero dużo później.
Do stolicy on sam wrócił w latach 90., po 20 latach spędzonych na wsi w centralnej prowincji Henan. Czuje się silnie związany z przodkami, "te więzy zostaną na zawsze" - mówi.
Urodził się w 1948 roku, tuż zanim maoiści objęli władzę. Nie miał zatem szans zakosztować wygód i rozkoszy ani niezwykłego wyrafinowania i przepychu, w jakim pędzili życie jego przodkowie.
Jego wuj Puyi miał dwa latka, kiedy po śmierci prowadzącej od lat represyjną politykę cesarzowej wdowy Cixi (czyt. Cy-szy) osadzono go w 1908 roku na tronie smoka. I nadal był dzieckiem, kiedy abdykował cztery lata później.
W 1931 roku doszło do inwazji na tereny Mandżurii Japończyków, którzy utworzyli tam marionetkowe państwo, pełniące rolę buforu przed Radziecką Rosją, a dla pozorów mianowali Puyi w 1932 roku prezydentem tego tworu, wkrótce przemianowanego na Cesarstwo Mandżukuo. Puyi jako cesarz rządził nim od 1934 roku do inwazji Armii Czerwonej w 1945. Został przez sowietów aresztowany i był więziony kilka lat w Chabarowsku, a następnie przez chińskich komunistów i reedukowany w obozie pracy, aż do 1959 roku. Kiedy wyszedł na wolność, pracował przez pewien czas jako ogrodnik, a potem archiwista. Zmarł na raka w 1967 roku.
Spoczywa na cmentarzu przylegającym do Zachodnich Grobowców Qingów w prowincji Hebei (Hopej), ok. 120-140 km na zachód od Pekinu. Cesarska nekropolia to cztery mauzolea, w których wraz z czterema cesarzami pochowano wśród zielonych wzgórz osoby z ich rodzin - cesarzowe, konkubiny, księżniczki i książęta oraz służbę. Obwód terenu Zachodnich Grobowców Qingów z ponad setką kamiennych budowli liczy ponad 100 km.
Brat przyrodni ostatniego cesarza, Jin Youzhi, urodził się sześć lat po jego abdykacji i starał się trzymać z dala od polityki. Yulan jest jego najmłodszym synem.
Pamięta, jak po zwolnieniu z więzienia jego wuja Puyi odbył się rodzinny obiad, "największe rodzinne spotkanie od czasu upadku dynastii Qing" - opowiada. Były cesarz pojawił się na nim w czarnym płóciennym ubraniu więziennym, od którego odpruł tylko swój numer. Było to jego pierwsze spotkanie z byłym cesarzem.
"Puyi wziął mnie za ręce, był bardzo miły. Widziałem go wtedy po raz pierwszy. I widziałem bardziej człowieka niż cesarza, przed którym - kiedy był młodszy - padano na twarz" - wspomina.
Yulan, zafascynowany kaligrafią, zaczął jeszcze w dzieciństwie kolekcjonować dzieła sztuki, szukając na targach staroci przedmiotów, które mogłyby należeć do jego rodziny. Czasami się udawało. W prywatnej kolekcji ma nie tylko rzeczy kupione w pekińskich antykwariatach.
Osobistą pamiątką jest kalejdoskop podarowany przez cesarza Niemiec Wilhelma II w 1901 roku w Berlinie ojcu ostatniego cesarza, który Yulanowi udało się ocalić przed hunwejbinami. Bawił się nim jeszcze jako dziecko, a potem ukrył w bagażu, wyjeżdżając do Henanu.
Wraz z upływem czasu od wydarzeń, które zmieniły oblicze Chin, Chińczycy zaczynają coraz bardziej interesować się historią Qingów, a Jinowie nie muszą już ukrywać swego pochodzenia. Jin Yulan uważa, że teraz, kiedy dynastii już nie ma, można na nią "patrzeć obiektywnie". I jego zdaniem "większość ludzi jest dobrze nastawiona do rodziny cesarskiej".
Przyznaje, że pod koniec dynastia była przeżarta korupcją i nie była w stanie dalej rządzić. Nie tęskni, daleki od nostalgii, po przejściu na emeryturę zajął się badaniem historii i kaligrafią. Nie był nawet od 30 lat w Zakazanym Mieście; uważa, że wejście do cesarskiego kompleksu pałacowego w Pekinie nie jest "warte ceny biletu wstępu".
Jednak według Wanga Qingxianga (czyt. Czh'ing-hsiang) z Akademii Nauk Społecznych w Jilinie (Dzi-lin), który opublikował kilkadziesiąt książek o Puyi i dynastii Qing, temat ten w ostatnich latach stał się bardziej "drażliwy" i od 2010 roku musi czekać na wydanie przez władze zgody na publikację po cztery miesiące. Twierdzi, że wcześniej tak nie było.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ mc/