23.11.2010. Bielsko Biała (PAP) - Decyzja o przyszłości zniszczonego przez złodziei napisu "Arbeit macht frei" z bramy wejściowej do niemieckiego obozu Auschwitz zostanie podjęta na podstawie opinii konserwatorów, wydanej po jego scaleniu.
Poinformował o tym PAP we wtorek sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej Marek Zając. Tego dnia w Warszawie rozpoczęło się posiedzenie Rady.
"Teraz trwają prace, które mają na celu scalenie napisu. Dopiero gdy to się stanie, fachowcy orzekną, czy oryginał może wrócić nad historyczną bramę, czy też będzie prezentowany tylko na wystawie, pod dachem. Na razie bardziej prawdopodobne wydaje się umieszczenie go pod dachem, ale (...) żadna decyzja nie mogła jeszcze zapaść, bo napis nie jest scalony. (...) Po takich uszkodzeniach trudno zapewnić, że będzie on wytrzymały" - powiedział dziennikarzowi PAP sekretarz Rady, Marek Zając.
Zając zaznaczył, że sprawa napisu nie była we wtorek przedmiotem debaty członków MRO. "Żaden z członków Rady nie wypowiadał się na ten temat. Odniesienie do napisu znalazło się jedynie w sprawozdaniu dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotra M.A. Cywińskiego" - wyjaśnił.
Ostateczną decyzję o tym, czy napis wróci nad bramę wejściową do byłego KL Auschwitz I, czy też zostanie wyeksponowany w innym miejscu, podejmie dyrektor Muzeum Auschwitz na podstawie opinii Rady i stanowiska konserwatorów.
Napis został skradziony w grudniu ubiegłego roku. Złodzieje przecięli go na trzy części. Policja znalazła zabytek kilkadziesiąt godzin po kradzieży pod Toruniem. Po policyjnych oględzinach napis trafił z powrotem do muzeum, gdzie zajęli się nim konserwatorzy. Dotychczas nie został scalony. Poddano go żmudnym badaniom.
Marek Zając powiedział, że podczas posiedzenia członkowie Rady wystąpili do polskiego rządu o wsparcie finansowe adaptacji budynku tzw. Starego Teatru, położonego tuż przy murach byłego obozu Auschwitz I, dla potrzeb Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. To apel o 25 milionów złotych.
Stary Teatr (podczas wojny: Theatergebaude) służył Niemcom jako magazyn, w którym składowali między innymi zapasy gazu Cyklon B.
Rada Oświęcimska zaapelowała także o jak najszybszą pomoc finansową rządu dla muzeum na Majdanku. Natychmiastowej konserwacji wymagają tam dwa budynki byłego niemieckiego obozu: tzw. stare krematorium oraz łaźnia żeńska. Zdaniem Marka Zająca, na prace potrzeba ok. 2 mln zł.
Międzynarodowa Rada Oświęcimska jest organem opiniodawczo-doradczym szefa rządu w sprawach ochrony i zagospodarowania terenów byłego hitlerowskiego obozu Auschwitz oraz innych miejsc zagłady i byłych obozów koncentracyjnych, leżących w obecnych granicach Polski. W jej skład wchodzi 25 osób z różnych krajów, będących autorytetami i wybitnymi znawcami problematyki II wojny światowej, obozów koncentracyjnych i holokaustu. Na czele Rady stoi Władysław Bartoszewski.
Międzynarodowe Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście to instytucja, która ma prowadzić wszystkie działania edukacyjne muzeum. Została utworzone decyzją rządu polskiego w 2004 roku. Pod aktem założycielskim podpisało się ponad dwustu byłych więźniów.
Obóz Auschwitz powstał w 1940 roku, KL Auschwitz II-Birkenau - dwa lata później. Stał się przede wszystkim miejscem masowej zagłady Żydów. Kompleks uzupełniała sieć podobozów. W obozie Niemcy zgładzili, co najmniej 1,1 miliona osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców radzieckich oraz obywateli innych państw
Niemiecki obóz na Majdanku funkcjonował od października 1941 do lipca 1944 roku. Początkowo osadzano tam jedynie mężczyzn. Od października 1942 roku zaczął funkcjonować obóz dla kobiet. Więźniowie pochodzili z około 30 państw. Dominowali obywatele Polski: Polacy i Żydzi. Spośród prawdopodobnie około 150 tys. więźniów, którzy przeszli przez Majdanek, życie straciło tam blisko 80 tys. osób, w tym około 60 tys. Żydów. Po wojnie działał tam obóz NKWD dla żołnierzy polskiego państwa podziemnego. (PAP)
szf/ hes/ gma/