Amerykańska historyczka Alexandra Richie przedstawia w książce "Warszawa 1944. Tragiczne powstanie" historię 63 dni walk na tle szerszych działań wojennych. AK-owcy wtedy nie mieli do wyboru dobrych rozwiązań - złe skutki miała decyzja o powstaniu, jak i powstrzymanie się od walki - twierdzi autorka.
Aż do lata 1944 roku plany ogólnonarodowego polskiego powstania pod kryptonimem "Burza" nakazywały głównie działania wymierzone w wycofujących się Niemców i pomoc Armii Czerwonej, gdzie i kiedy to będzie możliwe. Warszawa, jak pisze Richie, została celowo wyłączona z tej operacji, bo generał Bór-Komorowski chciał ochronić miasto i jego mieszkańców przed zniszczeniami wojennymi. Ale w lipcu 1944 roku doszło do serii wydarzeń, które spowodowały zmianę planów dowództwa Armii Krajowej.
„Powstanie warszawskie jest często traktowane tak, jakby było wydarzeniem izolowanym, w jakiś sposób wyodrębnionym z toczącej się wojny. Tymczasem jest ono w decydujący sposób powiązane z trzema zasadniczymi zdarzeniami mającymi wpływ na jego przyszłe losy: sowiecką operacją +Bagration+, nieudanym zamachem na Hitlera z 20 lipca i niespodziewaną kontrofensywą Waltera Modela na przedpolu Warszawy z 29 lipca" - pisze historyczka.
„Powstanie warszawskie jest często traktowane tak, jakby było wydarzeniem izolowanym, w jakiś sposób wyodrębnionym z toczącej się wojny. Tymczasem jest ono w decydujący sposób powiązane z trzema zasadniczymi zdarzeniami mającymi wpływ na jego przyszłe losy: sowiecką operacją +Bagration+, nieudanym zamachem na Hitlera z 20 lipca i niespodziewaną kontrofensywą Waltera Modela na przedpolu Warszawy z 29 lipca" - pisze historyczka.
Operacja "Bagration" zaczęła się 22 czerwca 1944 roku i, jak ocenia Richie, przyniosła największą klęskę Niemiec w II wojnie światowej na froncie wschodnim. Armia Czerwona zaatakowała niespodziewanie dla Niemców na Białorusi i błyskawicznie przesunęła front aż po Wisłę. Armia Krajowa początkowo pomagała sowieckim żołnierzom, którzy wkroczyli na polskie ziemie, a wzajemne relacje były poprawne. Jednak po przybyciu na te tereny jednostek NKWD zaczęły się aresztowania wszystkich podejrzanych o udział w polskim podziemiu. W tym samym czasie Stalin ogłosił powstanie popieranego przez ZSRR marionetkowego rządu polskiego zwanego "lubelskim" i stało się jasne, że w jego zamiarach leży podporządkowanie polityczne Polski.
"Przywódcy AK wierzyli, że mogą wyrazić swoje polityczne stanowisko przeciwko planom Stalina, podejmując decyzję o wybuchu powstania w stolicy, tak aby Polacy sami wyparli Niemców i powitali Sowietów jak równorzędni partnerzy" - pisze Richie.
Po lipcowym zamachu na Hitlera przywódcom AK wydawało się, że Niemcy są o krok od klęski. Tak nie było - 31 lipca 1944 roku z Radzymina ruszyło niemieckie kontruderzenie dowodzone przez feldmarszałka Waltera Modela, które zaangażowało większość niemieckich sił w tym regionie. To dlatego stłumienie powstania warszawskiego stało się jedyną niemiecką bojową operacją lądową przeprowadzoną niemal całkowicie przez siły SS a nie Wehrmacht. Do tego zadania zostały skierowane m.in. jednostki dowodzone przez Ericha von dem Bacha-Zalewskiego, Oskara Dirlewangera i Bronisława Kamińskiego, których oddziały już wcześniej wykazały się wyjątkowym okrucieństwem na Białorusi. Dla Warszawy miało to ogromne znaczenie - Richie uważa, że żołnierze Wehrmachtu przypuszczalnie nie zachowywaliby się tak brutalnie, jak jednostki Bacha i Dirlewangera, które składały się z uwolnionych z obozów kryminalistów.
Richie ocenia, że władze AK nie zrozumiały znaczenia ofensywy Modela. "Polacy oczekujący w Warszawie na rozwój sytuacji wzięli odgłosy walki za oznakę triumfu Armii Czerwonej. Nie mając bezpośredniego kontaktu z Sowietami, mogli jedynie zgadywać, co się dzieje i popełnili błąd. (...) Ze względu na kontrofensywę Modela Armia Czerwona nie mogła zająć Warszawy w pierwszym tygodniu sierpnia, nie trzeba się było spieszyć z decyzją o podjęciu walki. Polacy jednak o tym nie wiedzieli. Rozpoczęto mobilizację do powstania, które wybuchło 1 sierpnia o godzinie 17" - pisze Richie, która nie krytykuje decyzji o jego wybuchu, pokazuje jednak, że podjęta ona została bez wiedzy o aktualnych ruchach wojsk.
Historyczka podkreśla też, decyzja o wybuchu powstania była też próbą uprzedzenia działań Stalina. Po "wyzwoleniu" miasta przez Rosjan na pewno powtórzyłby się scenariusz znany na przykład z Wilna - oskarżenie AK o współpracę z faszystami i masowe aresztowania. Zdaniem Richie AK-owcy w lipcu i sierpniu 1944 r. nie mieli do wyboru żadnych dobrych rozwiązań - złe skutki przyniosła decyzja o wybuchu powstania, ale powstrzymanie się od walki, bierność, również nie przyniosłaby niczego dobrego. Richie uważa, że na powojenne oceny powstania ma wpływ fakt, że już po zakończeniu walk Hitler i Himmler podęli decyzję o wysadzeniu w powietrze 30 proc. budynków w pustym mieście. Historyczka podkreśla, że było to całkowicie nieracjonalne i niemożliwe do przewidzenia pod koniec lipca 1944 roku.
Richie szuka wytłumaczenia postępowania Niemców, którzy, walcząc w październiku 1944 r. na dwóch frontach, tak wiele sił zaangażowali w doszczętne zniszczenie miasta, które i tak już w dużym stopniu było morzem ruin. Historyczka uważa, że Niemcy nie mogli w tym okresie nie wiedzieć, że przegrywają wojnę, ale starali się myśleć długofalowo o spadku, jaki po tej wojnie zostanie. Wiedzieli, że Niemcy przegrają, ale pozostanie niemieckie państwo i to jemu właśnie Hitler chciał zostawić spuściznę po sobie: Europę bez Żydów i Romów oraz Polskę bez najważniejszego, buntowniczego ośrodka - Warszawy. Krwawe stłumienie warszawskiego zrywu miało też służyć jako przestroga dla innych miast, które mogłyby chcieć powstać przeciwko Niemcom.
Richie cytuje rozmowę, którą Himmler i Hitler przeprowadzili po otrzymaniu informacji o wybuchu powstania. Himmler oświadczył Hitlerowi, że wbrew pozorom jest ono Niemcom bardzo na rękę. Był pewien, że wystarczy kilka tygodni aby pokonać walczących, a powstanie dostarczy pretekstu, aby zrealizować to, co planowali od lat - zrównanie Warszawy z ziemią. "Stolica, mózg i inteligencja polskiego narodu zostanie starta. Tego narodu, który od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od bitwy pod Grunwaldem ciągle nam staje na drodze. Wtedy ten historyczny problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas - nie będzie dłużej istniał" - powiedział Himmler.
Przy opracowywaniu publikacji autorka korzystała między innymi z do tej pory niepublikowanych materiałów pochodzących z brytyjskich i niemieckich archiwów, a także z prywatnych zbiorów prof. Bartoszewskiego.
Książka "Warszawa 1944. Tragiczne powstanie" ukaże się pod koniec lipca nakładem wydawnictwa W.A.B. (PAP)
aszw/ abe/ ls/