Polaków i Węgrów łączą od 1956 r. braterskie więzy krwi – podkreślił w piątek w Krakowie premier Węgier Viktor Orban podczas uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej pomoc Polaków udzieloną w czasie rewolucji węgierskiej w 1956 r.
Szef węgierskiego rządu nawiązał do pomocy humanitarnej, jaka w tym czasie była wysyłana z Polski na Węgry. Wśród darów znajdowały się też transporty z krwią dla rannych.
„Dzięki Polakom, w tym mieszkańcom Krakowa, krew polska i węgierska zmieszały się, w związku z tym po 1956 roku Węgrzy patrzyli na Polaków nie tylko jak na przyjaciół, ale braci, z którymi zawarli braterstwo krwi” - podkreślił Orban.
Przypomniał, że w historii Węgier krew ma bardzo dużą wartość symboliczną - jeden z mitów założycielskich tego państwa mówi o zawarciu braterstwa krwi przez siedmiu wodzów. „W języku węgierskim różne ważne wyrażenia są związane ze słowem krew, dotyczące braterstwa, przyjaźni, męczeństwa” - mówił premier Węgier.
Jak zaznaczył przyjaźń polsko-węgierska jest czymś wyjątkowym, romantycznym. „Według mnie o Polakach i Polsce nigdzie nie myślą tak pozytywnie, jak na Węgrzech i też nigdzie nie ma tak dobrej opinii o Węgrzech, jak w Polsce” - podkreślił.
„Dzięki Polakom, w tym mieszkańcom Krakowa, krew polska i węgierska zmieszały się, w związku z tym po 1956 roku Węgrzy patrzyli na Polaków nie tylko jak na przyjaciół, ale braci, z którymi zawarli braterstwo krwi” - podkreślił premier Węgier Viktor Orban.
„Przyjaźń nie oznacza, że nie rozumiemy i nie znamy swoich wzajemnych błędów i win, przyjaźń oznacza, że je przebaczamy (…) i oznacza, że uważamy nasze cnoty za ważniejsze” - dodał Orban.
Szef węgierskiego rządu zwracając się do uczniów uczestniczących w uroczystości powiedział, że od nich zależy budowanie przyjaźni polsko-węgierskiej w XXI wieku, w czasach, kiedy „szykujemy się na renesans Europy środkowej, gdzie życie będzie spokojne, pokojowe i dostatnie”.
Orban zaprosił polską młodzież na Węgry i zapowiedział planowane wspólne stypendia naukowe oraz wymianę kulturalną.
Tablica odsłonięta w piątek przez premiera Orbana i prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znajduje się na elewacji jednej z kamienic przy ul. Sławkowskiej dochodzącej do Rynku Głównego. Ufundowała ją strona węgierska, aby uczcić mieszkańców miasta, którzy pomagali podczas rewolucji węgierskiej w 1956 r.
Jak przypomniał Majchrowski, powstanie krwawo stłumione przez Armię Czerwoną wywołało spontaniczną reakcję Polaków, którzy organizowali pomoc materialną dla bratniego narodu. „Ta pomoc szczególnie uwydatniła się w Krakowie - to stąd pojechały transporty z żywnością, lekarstwami, środkami higieny i krwią” - podkreślił.
Według prezydenta Krakowa pamiątkowa tablica ukaże mieszkańcom miasta i turystom „ten naprawdę bohaterski fragmentem historii, która potwierdza powiedzenie o Polaku i Węgrze - dwóch bratankach”.
Jerzy Michalewski, jeden z pięciu organizatorów i uczestników wydarzeń z 1956 r. obecnych na uroczystości zaznaczył, że tablica w swojej treści w języku polskim i węgierskim przypomina dwa krakowskie wydarzenia: organizację konwoju składającego się z czterech wagonów, w których zawieziono na Węgry 55 ton żywności, leków, materiałów budowlanych oraz spontaniczny marsz milczenia zorganizowany przez studentów, który 5 listopada przeszedł ulicami miasta. Uczestniczyło w nim według różnych źródeł od kilku do kilkudziesięciu tysięcy osób. „To był marsz niebezpieczny, groziła prowokacja” - zaznaczył.
Michalewski mówił o pierwszej pamiątce wdzięczności z Węgier – przedziurawionym sztandarze, jaki otrzymał w Budapeszcie Jan Drożdż, jeden z nieżyjących już uczestników konwoju. Przemycił on sztandar do kraju owijając się nim. Potem Michalewski ukrywał pamiątkę przez cały okres komunistyczny, aby w 40. rocznicę rewolucji węgierskiej przekazać ją prezydentowi Węgier Arpadowi Goenczowi. Sztandar wisi obecnie w muzeum w węgierskim parlamencie w Budapeszcie. (PAP)
rgr/ par/ jbr/