24 szkoły podstawowe będą działać w Kaliszu po reformie oświaty. Obecnie istnieje 21. Kaliscy radni w czwartek podjęli dwie uchwały ws. dostosowania sieci szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych do nowego ustroju oświaty.
Obecnie w Kaliszu funkcjonuje 14 samodzielnych szkół podstawowych, 7 w zespołach z gimnazjami i 4 samodzielne gimnazja. Te ostatnie (przy ul. Teatralnej, Ciasnej, Polnej i H. Sawickiej) znikną z oświatowej mapy Kalisza. Trzy z nich od września staną się podstawówkami. Czwarte przy ul. Teatralnej będzie wygaszane do 2019 r. Budynek zagospodaruje Młodzieżowy Dom Kultury.
"Pozostałe siedem gimnazjów działające w zespołach szkół ustawowo zostaną wchłonięte przez istniejące tam podstawówki. Tak więc po reformie w Kaliszu będą 24 szkoły podstawowe" - powiedział PAP wiceprezydent Artur Kijewski.
Kaliscy radni w czwartek podjęli uchwały w związku z nową reformą edukacji, zaproponowaną przez rząd PiS, która zakłada likwidację gimnazjów na rzecz 8-klasowej szkoły podstawowej, 4-letniego liceum oraz 5-letniego technikum. Pierwszy rocznik zostanie objęty nową podstawą programową w roku szkolnym 2017/2018. Ostatecznie gimnazja przestana istnieć w 2019 r.
Naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Kaliszu Mariusz Witczak mówił radnym, że miasto poniesie koszty adaptacji budynków w celu przygotowania klas wczesnego nauczania i pracowni przedmiotowych. Zapewniał, że nie przewiduje zwolnień nauczycieli w związku z wprowadzoną reformą. Jego zdaniem "nauczyciel może stracić zatrudnienie tylko wtedy, gdy nie przyjmie warunków wynikających z pracy w kilku szkołach ze względu na konieczność uzupełnienia etatu".
Przeciwko projektom uchwał głosowali opozycyjni radni PO. W rozmowie z PAP szef klubu PO Dariusz Grodziński mówił, że na sesji radni PO zadali 14 pytań, na które nie uzyskali konkretnych odpowiedzi. "Wiemy, że kompletnie nic nie wiemy. Naczelnik Witczak nie odpowiedział na większość naszych pytań lub odpowiedział wymijająco. Smutne jest to, że w tak ważnej sprawie prezydenci nabierają wody w usta i nie potrafią zreferować zaproponowanych zmian. Swoje wypowiedzi ograniczają tylko do politycznego boksu" - ocenił.
Na sesji radni koalicji z PiS i SLD nie występowali w sprawie uchwał, ponieważ przez kilka tygodni przed sesją przedstawiciele tych klubów pracowali w zespole, powołanym do przygotowania nowej sieci szkół. Do prac nie włączyli się radni opozycji.
Uchwały przyjęto większością głosów. Wiceprezydent Kijewski poinformował, że dokumenty trafią do zaopiniowania przez Wielkopolskiego Kuratora Oświaty w Poznaniu, który ma na to 21 dni. "Nawet, jeżeli zostaną wprowadzone jakiekolwiek poprawki, to uchwały i tak będą ważne, bo z automatu je naniesiemy" - powiedział PAP.
Radny PO Radosław Kołaciński kwestionował przegłosowane uchwały, uznając, że są niezgodne z prawem. Wskazał na radnego PiS Tadeusza Skarżyńskiego, który jest nauczycielem kaliskiego gimnazjum. "Sam fakt zatrudnienia radnego w jednostce pomocniczej, czyli w szkole powoduje automatycznie wykluczenie go z prawa do głosowania" - mówił, powołując się na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 kwietnia 2013 r., stwierdzający nieważność uchwały w sprawie przekształcenia szkoły ze względu na udział w głosowaniu radnego, jednocześnie pracownika placówki.
W podobnej sytuacji znalazła się radna SLD Kamila Majewska, także nauczycielka, która również uczestniczyła w głosowaniu nad uchwałą w sprawie nowej sieci szkół. Radni Majewska i Skarżyński zgłosili wniosek w sprawie ponownego poddania pod głosowanie podjętych już uchwał.
Ich wniosek poparł radca prawny kaliskiego ratusza, Filip Żelazny. "Istnieje potencjalne ryzyko, że doszło do naruszenia prawa podczas głosowania nad tymi uchwałami, dlatego głosowanie należy powtórzyć przy jednoczesnym wycofaniu się z udziału w nich tych dwóch radnych" - powiedział radca prawny. Głosowanie powtórzono, radni Majewska i Kołaciński nie wzięli w nim udziału, ale wynik nie uległ zmianie, bo koalicja PiS-SLD nadal miała większość. (PAP)
bak/ wkt/