Losy zagrabionego przez nazistów w czasie drugiej wojny światowej "Portretu młodzieńca" Rafaela Santi - uznawanego za najcenniejszy wśród utraconych dzieł sztuki - śledzi w książce "Zaginiony Rafael" Robert Kudelski.
Autor przypomina, że o cenne dzieło sztuki w czasie niemieckiej okupacji rywalizowali najwięksi przywódcy Trzeciej Rzeszy. "Portret młodzieńca" stał się też celem poszukiwań obrońców sztuki, słynnych "Monuments men", działających w szeregach zachodnich aliantów i do dzisiaj pozostaje najcenniejszym dziełem poszukiwanym przez polskie władze.
Kudelski zrekonstruował okoliczności zaginięcia "Portretu młodzieńca" na podstawie nazistowskich dokumentów i przesłuchań urzędników. Choć nie daje jasnej odpowiedzi, kto ukradł obraz i co z nim zrobił, zawęził grono potencjalnych grabieżców.
Kudelski z dużym prawdopodobieństwem wykluczył wersję, by "Portret młodzieńca" mógł paść łupem oddziałów radzieckich lub szabrowników działających na Dolnym Śląsku. "O wiele bardziej prawdopodobne jest przypuszczenie, że kradzieży zabytków dokonali niemieccy urzędnicy biorący udział w ewakuacji dzieł sztuki z Krakowa na Dolny Śląsk" - podkreślił.
Obraz należy do założonego przez księżną Izabelę Czartoryską na początku XIX w. Muzeum Czartoryskich w Krakowie. W jego zbiorach znalazły się trzy niezwykle cenne obrazy, obok "Portretu młodzieńca" - "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci i "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta van Rijna. Oba dzieła powróciły po drugiej wojnie światowej do zbiorów. Stratę dzieła Santiego symbolicznie podkreśla pusta rama po obrazie wisząca obok "Damy z gronostajem".
24 sierpnia 1939 r. Czartoryscy próbując zabezpieczyć dzieła umieścili te najcenniejsze w 16 skrzyniach i wywieźli do Sieniawy. Trzy wybitne dzieła umieszczono w specjalnej skrzyni oznaczonej skrótem "LRR" (Leonardo, Rafael, Rembrandt). Majątek w Sieniawie wydawał się leżeć dostatecznie daleko od terenów potencjalnych walk z Niemcami. Te prognozy okazały się jednak zbyt optymistyczne - pierwsze oddziały niemieckie dotarły do Sieniawy niespełna 15 dni po inwazji.
Po rozpoczęciu okupacji Niemcy zaczęli systematycznie przejmować polskie zbiory muzealne. Te najcenniejsze miały trafić do Muzeum Adolfa Hitlera w Linzu. O włączeniu "Portretu młodzieńca" do swoich prywatnych kolekcji marzyli także dowódca Luftwaffe Hermann Goering i generalny gubernator Hans Frank. Goeringowi udało się, pod pretekstem konieczności wykonania ekspertyz, umieścić dzieło w Berlinie. Ostatecznie na swoim postawił jednak Frank, dzieło powróciło do Krakowa i zostało umieszczone w ośrodku władzy Generalnego Gubernatorstwa na Wawelu, by zdobić siedzibę generalnego gubernatora.
W 1944 r. Frank w obawie przed inwazją Armii Czerwonej postanowił ewakuować dzieła zgromadzone na Wawelu na Dolny Śląsk. W tym celu wynajął pałac w Sichowie. Na jego polecenie Wilhelm Palezieux, architekt i doradca nadzorował wywóz najcenniejszych zabytków. Wśród nich znalazł się również "Portret młodzieńca", o czym według Kudelskiego świadczy odręczny dopisek na jednym z dokumentów wskazujących miejsca zdeponowania zabytków przejętych przez nazistów z polskich zbiorów.
Kudelski na podstawie spisów zrabowanych zbiorów i przesłuchań niemieckich funkcjonariuszy ustalił, że dzieło Rafaela zdeponowane w Sichowie musiało trafić następnie wraz z innymi zabytkami do pałacu rodziny von Wietersheim-Kramsta w Morawie.
Gdy pod koniec stycznia 1945 r. pałac opuścili właściciele, dolnośląski konserwator sztuki Guenter Grundmann postanowił ewakuować zbiory do Cieplic, by później część obiektów wywieźć dalej na zachód i przekazać wojskom amerykańskim. Wśród nich nie było jednak obrazu Rafaela.
Kudelski z dużym prawdopodobieństwem wykluczył wersję, by "Portret młodzieńca" mógł paść łupem oddziałów radzieckich lub szabrowników działających na Dolnym Śląsku. "O wiele bardziej prawdopodobne jest przypuszczenie, że kradzieży zabytków dokonali niemieccy urzędnicy biorący udział w ewakuacji dzieł sztuki z Krakowa na Dolny Śląsk" - podkreślił.
Jedną z ostatnich osób, która widziała kompletny zbiór dzieł sztuki przywiezionych do pałacu w Morawie, był adiutant Franka Helmut Pfaffenroth, który część zabytków przewiózł na polecenie Franka z pałacu Kramstów do nowej siedziby generalnego gubernatora w Neuhaus w Bawarii.
W Morawie pojawił się też wiedeński konserwator zabytków Eduard Kneisel. Miał on wiedzę na temat polskich zabytków, przygotowywał bowiem katalog najcenniejszych dzieł i brał udział w ich konserwacji. Wraz z innym urzędnikiem - Walterem Schuelerem - mógł dokonać kradzieży pomiędzy 25 a 29 stycznia 1945 r. po wyjeździe Pfaffenrotha z Morawy do Neuhaus, a przed przybyciem tam Grundmanna.
Książka "Zaginiony Rafael" Roberta Kudelskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Technol. (PAP)
mce/ ls/