"Prawda i kłamstwo podobne są z twarzy" to tytuł filmu poświęconego Józefowi Szajnie, wybitnemu polskiemu reżyserowi teatralnemu, scenografowi i malarzowi. Pokaz filmu odbędzie się w 95 rocznicę urodzin artysty, 13 marca w siedzibie ZASP w Warszawie.
O filmie mówi PAP jego realizatorka Ewa Grabowska, tłumaczka na język chorwacki sztuki "Dante" i współpracowniczka Józefa Szajny.
PAP: O plastyce czy kreacjach teatralnych Józefa Szajny opowiada zrealizowany przez Panią film "Prawda i kłamstwo podobne są z twarzy".
Ewa Grabowska: Tytułem filmu jest zaczerpnięty z Dantego ulubiony cytat Szajny. Film mówi o przenikaniu się plastyki z teatrem, co było istotą twórczości Józefa Szajny. I właśnie o tym opowiada twórca - który jest narratorem w tym filmie. Film jest bowiem formą zapisu jego wypowiedzi na temat życia artysty, jego doświadczeń, twórczości i raczej tragicznych stron współczesnego świata. "Sam siebie przedstawię" - powiedział Szajna, kiedy razem z telewizją chorwacką zaproponowaliśmy artyście nakręcenie tego filmu. Szajna w pewien sposób uznał ten film za swoje credo.
PAP: Dlaczego w film zaangażowana była telewizja chorwacka?
E.G.: Ponieważ pod koniec 1980 r. w Dubrowniku Szajna zrealizował swój zachwycający, niepowtarzalny spektakl - "Dante". Przedstawienie wywołało ogromny aplauz publiczności i krytyków. Szajnę uznano za wybitną osobowość współczesnego teatru, niemal za bohatera, mimo że z przedstawienia płynęły prawdy gorzkie i zatrważające. Jeszcze nic nie wskazywało na to, że w niedługim czasie na Bałkanach wybuchnie straszna wojna, jeszcze istniała Jugosławia, a twórca swoją sztuką ostrzegał, że może się wydarzyć nieszczęście.
PAP: Szajna, który miał za sobą doświadczenia wojenne, obozowe uważał, inaczej niż Adorno, że sztuka po Auschwitz jest nie tylko możliwym, ale i koniecznym komunikatem.
E.G.: No właśnie, mawiał, że poprzez twórczość nie tylko osądza, ale i oskarża haniebny czas, gdy człowiek zaniedbał siebie. Według niego konsekwencje tego trwają. W pewnym sensie, realizując "Dantego" na Bałkanach, przewidział ogrom agresji, która miała nastąpić i serbskie granaty, które miały tam wybuchnąć.
Pod koniec 1980 r. w Dubrowniku Szajna zrealizował swój zachwycający, niepowtarzalny spektakl - "Dante". Przedstawienie wywołało ogromny aplauz publiczności i krytyków. Jeszcze nic nie wskazywało na to, że w niedługim czasie na Bałkanach wybuchnie straszna wojna, jeszcze istniała Jugosławia, a twórca swoją sztuką ostrzegał, że może się wydarzyć nieszczęście.
W 10 rocznicę napaści na Dubrownik Józef Szajna został ponownie zaproszony, jako gość honorowy do Dubrownika, z taką intencją, aby, już w innej sytuacji, zrealizować "Dantego". Szajnę ucieszył ten pomysł. Wtedy właśnie powstała idea nakręcenia filmu.
PAP: Proszę przybliżyć jego tematykę.
E.G.: Utwór składa się z trzech części - wypowiedzi Szajny na tle swojego mieszkania na warszawskim Powiślu, w Teatrze Studio i na stołecznym wysypisku śmieci. W pierwszej części twórca dość melancholijnie mówi m.in. o losie rekwizytów z jego teatru, że są bezdomne, że coś, co stanowiło ważne części spektaklu - idzie w rozsypkę. W scenerii swojego ukochanego Teatru Studio opowiada o wielkich minionych chwilach, o swoich wystawianych tu spektaklach, o aktorach, których cenił i którzy niekiedy związani byli z jego teatrem przez całe swoje artystyczne życie.
PAP: Nie dziwi mnie to wysypisko. Szajna uważał, że aby odnieść się w spektaklu do dramatu obozów, dramatu współczesnego człowieka akcja powinna rozgrywać się na obozowym placu apelowym lub na wysypisku.
E.G.: A mnie zaskoczyło, kiedy jechaliśmy na nagranie, a Józef kazał skręcić gdzieś na obrzeżach Żoliborza w kierunku wysypiska. Oczywiście w pewien sposób to korespondowało z jego teatrem, kiedy wprowadzał na scenę rekwizyty dotąd w teatrze niespotykane: taczki, wanny, rury, druty, drewniane chodaki, zdezelowane buty, parciane worki, pomalowane na czarno podesty. Ta obozowa sceneria nie służyła jednak do pokazana konkretnych scen z Auschwitz, ale do oddania jego straceńczego klimatu.
PAP: Ten straceńczy klimat odnosił się do wojny... W wywiadzie powiedział: "po obozie zaczęło się moje drugie, nowe życie. Swoją twórczością starałem się je uzasadniać. Trzeba, bowiem było przyjąć jakiś program: trzeba było narzucić sobie życie".
E.G.: Ale w tej swojej ostatniej wypowiedzi twórca jest też bardzo gorzki, mówi ostro, nawet przeklina. Widać, że go uwiera świat. W kontraście do słów pozostaje sama postać artysty. Szajna na filmie jest silny, energiczny, uśmiechnięty. To była jakaś jego wielka umiejętność, aby pomimo wszystko cenić życie.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ pat/