Blisko 80 fotografii jednego z czołowych czeskich fotografów Vladimira Birgusa, w tym zdjęcia nieprezentowane wcześniej publicznie, będzie można oglądać na retrospektywnej wystawie jego twórczości, która zostanie w piątek otwarta w Muzeum Śląskim w Katowicach.
„To, że nie ma jednego klucza do twórczości Vladimira Birgusa jest kluczem do tej wystawy. Jako kurator mam obowiązek zapraszać do prezentacji swojego dorobku osoby, które wpisują się w znaczące zjawiska, które zachodzą w Europie i nie tylko. Taką osobowość twórczą prezentuje Vladimir Birgus. To jest osobowość renesansowa - łączy w sobie wiele umiejętności z zakresu szlachetnej sztuki fotografii” – powiedziała w czwartek kurator wystawy Danuta Kowalik-Dura.
Dodała, że Birgus dysponuje niezwykłą wyobraźnią malarską i filmową. „Na tej wystawie możemy zaobserwować transformację jego osobowości twórczej, ale ona koresponduje z tym, co się działo wokół, z otoczeniem, w którym wyrastał. Jego fotografia zaświadcza o kondycji człowieka w czasach, które są mu dane” – podkreśliła.
Zdjęcia pochodzą z lat 1972-2017 i reprezentują wszystkie okresy twórczości Birgusa – od zaangażowanej społecznie fotografii dokumentującej socjalistyczną rzeczywistość po bardziej abstrakcyjne w formie opowieści czy też „obrazy” fotograficzne.
Najstarsze prezentowane na wystawie zdjęcia przedstawiają m.in. pochody pierwszomajowe z nietypowej perspektywy, pokazując trybunę z honorowymi, salutującymi gośćmi, z tyłu której przechodzą ludzie niosący siatki z zakupami. Są ludzie drzemiący w autobusach czy tramwajach, dzieci bawiące się w wojnę czy wnętrze mieszkania z telewizorem relacjonującym partyjny zjazd, podczas gdy na półce z książkami wisi plakat z napisem: „Havel na Hrad”. Na nowszych zdjęciach obok samotnych, wyobcowanych ludzi bohaterami Birgusa są też zwierzęta.
„Temat samotnego, wyobcowanego człowieka interesował mnie od początku, to widać już w tych fotografiach z państw bloku komunistycznego – wtedy człowiek musiał robić to, czego nie chciał, w ogóle wtedy dużo musieliśmy, a mało mogliśmy - ale to temat aktualny do dziś, choć ta współczesna samotność jest inna” – powiedział w czwartek dziennikarzom Vladimir Birgus.
Urodzony w 1954 r. artysta zdobył wykształcenie na wiodących uczelniach artystycznych, w tym w słynnej kolebce talentów – FAMU w Pradze, gdzie później został wykładowcą.
Początkowo, w latach 70. i 80. XX wieku, uwieczniał w swoich kadrach społeczeństwo czechosłowackie. Skupił się na portretowaniu ludzi uwikłanych w sytuacje niezależne od ich woli. W kolejnych latach konfrontował realia funkcjonowania różnych społeczności i środowisk w wielu miejscach na świecie. Tak powstał pierwszy cykl East End, zrealizowany w Londynie w 1974 r., który można określić jako traktat o kondycji współczesnego człowieka.
W tym duchu powstawały kolejne prace w ramach konsekwentnie realizowanego projektu o wymownym tytule Coś niewysłowionego (Cosi nevyslovitelného – Something Unspeakable), w którym autor tworzy opowieść pisaną obrazem. Większość prac z tego okresu ma charakter dokumentalny, jednak formuła fotografii subiektywnej pozwoliła na ich kreatywną interpretację. Poszukiwania nowych środków wyrazu skłoniły artystę do podążania w stronę form bardziej abstrakcyjnych. Z upływem czasu w jego twórczości coraz ważniejszą rolę zaczęła odgrywać barwa.
Vladimir Birgus regularnie odwiedza Polskę przy okazji swoich wykładów oraz licznych projektów organizowanych wspólnie z polskimi szkołami artystycznymi. Ma częsty kontakt z naszymi studentami, którzy coraz liczniej kształcą się w najlepszej czeskiej szkole fotografii – Instytucie Twórczej Fotografii w Opawie, gdzie jest wykładowcą. (PAP)
lun/ agz/