Utwory Chopina, Bacha i Beethovena wypełniły niedzielny recital Rafała Blechacza w nowojorskim Kaufmann Concert Hall przy centrum kulturalnym 92ns Street Y. Artystę występującego w cyklu „Mistrzowie fortepianu” publiczność przyjęła burzliwymi oklaskami na stojąco.
Organizatorzy wydarzenia w liczącym ponad 900 miejsc audytorium na Manhattanie nazwali Polaka wirtuozem - jednocześnie młodym i ponadczasowym. Portretowali go jako jednego z najbardziej obecnie znanych pianistów.
Dyrektor 92nd Street Y Tisch Center for the Arts Hanna Arie-Gaifman powiedziała w rozmowie z PAP, że śledziła dokonania Polaka już od dłuższego czasu. Słyszała o nim, zanim zdobył prestiżową nagrodę Gilmore zwaną nieraz Noblem pianistycznym.
„Chciałam go u nas zaprezentować, bo jest kimś, kto ma w sensie artystycznym coś do powiedzenia, i wciąż się rozwija. Ziścił wszystkie moje oczekiwania. Jest wspaniałym, myślącym artystą i znakomicie kontroluje instrument. Podobał mi się cały koncert - i utwór Bacha i Rondo Beethovena, i oczywiście Chopin. Występ Rafała sprawił mi ogromną radość” – zapewniała.
W niedzielnym repertuarze znalazł się Nokturn fis-moll op. 48 nr. 2, Sonata b-moll op. 35 i Fantazja f-moll op. 49 Fryderyka Chopina. Pianista zaprezentował 4 Duety,
BWV 802–805 Johanna Sebastiana Bacha oraz dwa utwory Ludwiga van Beethovena: Rondo C-dur op. 51 nr 2 i Sonatę fortepianową nr 3 C-dur op. 2 nr 3 na pianino. Wywoływany kilkakrotnie przez publiczność dwa razy bisował.
Niektórzy słuchacze porównywali okrzyki i entuzjazm, z jakim widownia nagradzała w niedzielę zwycięzcę Konkursu Chopinowskiego w 2005 roku, do aplauzu i atmosfery znanej z koncertów rockowych. Także Blechacz nie krył zadowolenia z przyjęcia publiczności.
Wyliczając najbardziej cenionych przez siebie wirtuozów, Blechacz wskazał na Artura Rubinsteina. Wymienił też Ignacego Jana Paderewskiego oraz włoskiego pianistę Arturo Benedettiego Michelangelego. Za najbliższą (oprócz Chopina) Blechacz traktuje muzykę Bacha. Jak podkreślił, swoją edukację zaczął od organowej muzyki tego kompozytora.
„Cieszę się, że mogłem znowu zagrać w Nowym Jorku. Ostatni recital miałem w Carnegie Hall w 2014 roku. Moja nieobecność od tamtego czasu była spowodowana tym, że w ubiegłym roku zrobiłem sobie przerwę w koncertach i zająłem się pracą nad repertuarem. Cieszę się, że mogłem powrócić do tutejszej publiczności. Jej przyjęcie było faktycznie entuzjastyczne” – powiedział artysta PAP.
Jego zdaniem między publicznością europejską a amerykańską nie ma dużej różnicy. Znacznie większą dostrzega miedzy europejską a japońską. Równie poważnie, przekonywał, traktuje występy na każdym kontynencie.
„Gorąca atmosfera towarzyszy mi zwłaszcza kiedy gram Chopina, bo wiem, że wtedy na koncerty przychodzi więcej Polaków przeżywających mocniej wszystkie emocje obecne w jego muzyce. Jest tam tęsknota, żal, melancholia, ale też dużo radości, nadziei i światła” – wyjaśniał.
Według Blechacza publiczność współtworzy interpretację wykonywanych przez niego utworów. Praktycznie każdy koncert jest inny i nie zależy to tylko od fortepianu, sali, akustyki, atmosfery czy samopoczucia artysty, ale też od słuchaczy.
„To są unikalne chwile, które w danym momencie kreują interpretację podążającą w takim, a nie innym kierunku. Gdybym na przykład jutro zagrał ten sam program, w innej sali, dla innej publiczności zabrzmiałby on troszkę inaczej. Oczywiście nie są to wielkie zmiany, bo koncepcja utworu pozostaje ta sama. Jest jednak nieraz pewne wydłużenie dźwięku, wydłużenie pauz, większe wsłuchiwanie się w ciszę, którą jakby funduje publiczność, zatopiona całkowicie w świecie muzycznym, który kreuję” – uzasadniał pianista.
Za największe wyznanie podczas koncertów uznał najwierniejsze i najpełniejsze przekazanie idei utworu, tego wszystkiego, co miał na myśli kompozytor. Pragnie, aby to trafiło do serc publiczności i pozostało w nich na długo. Za największą nagrodę dla artysty traktuje natomiast ciszę i koncentrację słuchaczy.
Nawiązując do wyznania koreańskiego zwycięzcy ostatniego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie Seong Jin-Cho, który nazwał Blechacza swoim idolem, 31-letni polski artysta ocenił to jako dowód, że sam się starzeje.
„Dla młodszych pianistów nie jestem już rówieśnikiem, jakim byłem wygrywając Konkurs Chopinowski. Jest to jednak miłe, że młodzi adepci sztuki pianistycznej z taką sympatią i szacunkiem podchodzą do moich interpretacji. My pianiści z Konkursu Chopinowskiego właściwie tworzymy jedną wielką rodzinę. Ponieważ gramy muzykę Chopina dla publiczności na całym świecie jest ważne, żeby zachować dobrą, zdrową atmosferę” – argumentował.
Wyliczając najbardziej cenionych przez siebie wirtuozów, Blechacz wskazał na Artura Rubinsteina. Zaznaczył, że ma komplet jego nagrań. Wymienił też Ignacego Jana Paderewskiego oraz włoskiego pianistę Arturo Benedettiego Michelangelego. Z żyjących natomiast Krystiana Zimermana i Maurizio Polliniego, którego przed tygodniem zastąpił na koncercie w Amsterdamie.
Za najbliższą (oprócz Chopina) Blechacz traktuje muzykę Bacha. Jak podkreślił, swoją edukację zaczął od organowej muzyki tego kompozytora. „Moje początki i fascynacje muzyką poważną były związane z chodzeniem do kościoła i słuchaniem muzyki organowej. Chciałem być najpierw organistą i dopiero później, kiedy zacząłem naukę gry na fortepianie uświadomiłem sobie, że fortepian daje większe możliwości i jest ciekawszym instrumentem” – zwrócił uwagę.
Jak dodał, na organach wciąż gra często w kościołach, gdy ma wolną chwilę. Zdarzyło mu się to też w Ameryce, kiedy był na festiwalu w Gilmore w Michigan.
Dla polskiego pianisty niezależnie od nagrań największą inspirację przynosi życie. „Życie jest tak bogate w różne doświadczenia, wzbogaca naszą osobowość i później tę osobowość przekazujemy przez dźwięki. Szukam też inspiracji czytając książki np. z filozofii, czy też o malarstwie, co przydaje się zwłaszcza w przypadku pracy nad utworami Debussy’ego” – mówił pianista.
W tym roku Blechacza czekają jeszcze koncerty w Europie i w Ameryce. W październiku uda się w Japonii. Będzie prezentował częściowo repertuar, który nagrał na ostatniej płycie z utworami Bacha. Pianista zamierza nagrać komplet koncertów fortepianowych Beethovena. Rozwija też swe też nurt kameralny w tym koncerty ze skrzypkami.
Polska publiczność usłyszy go listopadzie w Poznaniu. Wykona z tamtejszą orkiestrą V koncert fortepianowy Es-dur op. 73 Beethovena.
Kaufmann Concert Hall jest częścią organizacji 92nd Street Y. Przedstawia się ona jako światowej klasy żydowskie centrum kulturalne i społeczne działające od ponad 140 lat. Zaprasza wybitnych artystów, myślicieli, przywódców światowych itp. W cyklu „Mistrzowie fortepianu” występowali tam ostatnio Yefim Bronfman z muzykami New York Philharmonic, Julia Hsu wraz Peterem Serkinem, a także Marc-Andre Hamelin.
Koncert Rafała Blachacza przygotowano przy współpracy Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ agz/