16.12.2010. Katowice (PAP) - Potrzebna jest nam jedność narodu, która może się dokonać tylko w oparciu o fundament prawdy o zbrodniach stanu wojennego - powiedział w czwartek w Katowicach prezydent Bronisław Komorowski, który przybył na uroczystości 29. rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek. Na początku stanu wojennego od kul plutonu specjalnego ZOMO zginęło tam 9 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.
"O jedność jest łatwiej wtedy, jeśli przed nią idzie jednoznaczna ocena tego, co się wydarzyło na drodze sądowej, prawnej. Za nią może iść także coś, co jest niezbędne, a więc pamięć, trwała pamięć. Ten element trwałej pamięci jest tutaj budowany przez ludzi tamtej Solidarności. Bardzo dziękuję" - dodał.
Podobny wpis pozostawił w muzealnej księdze pamiątkowej: "Jedność całego narodu może się dokonać tylko w duchu prawdy i trwałej pamięci o zbrodniach stanu wojennego. Muzeum Wujka to kotwica naszej narodowej pamięci" - napisał prezydent w księdze pamiątkowej muzeum.
Po muzeum, przypominającym tragiczne wydarzenia stanu wojennego, prezydenta oprowadzał przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Górników Kopalni Wujek Krzysztof Pluszczyk, przewodniczący Solidarności Piotr Duda i jeden z uczestników strajku Jerzy Wartak. Rozmówcy wspominali także inny śląski strajk - jedyny podziemny strajk podczas stanu wojennego - w kopalni "Piast" w Bieruniu. Prezydent mówił o tym, jak informacje płynące z Polski odbierali ludzie osadzeni w obozach internowania.
"Nie było straszniejszej chwili w obozach internowania, a w takim ja wtedy siedziałem, niż te chwile, kiedy dochodziły informacje o dwóch zdarzeniach - właśnie o strajku w kopalni Piast, podziemnym strajku - to pobudzało wyobraźnię każdego z internowanych. Trudno nam było sobie wyobrazić, nie znając nawet realiów kopalń, straszniejszą scenę, działania wymagające większej determinacji i odwagi. Druga wiadomość to właśnie dramat kopalni Wujek, dramat górników - naszych kolegów z Solidarności. To powodowało, że wszyscy myśleliśmy, że Polska znajduje się na progu niebywałego dramatu, że ocieramy się o jakieś absolutne zagrożenie samego funkcjonowania narodu" - mówił.
"Pewnie każdy z nas myślał i z przerażeniem, i niebywałą wdzięcznością, ale i z jakimś lękiem o kolegach górnikach. A każdy myślał też o własnej rodzinie, bo przecież to co się działo tutaj, w Wujku, kierowało myśli w stronę tego, co może się zdarzyć w innych miastach Polski, w innych zakładach pracy" - dodał.
Anna Gumułka (PAP)
lun/ kon/ la/ jra/