Dzień przed czwartkowym głosowaniem nad wnioskiem o referendum ws. zmian w edukacji przed Sejmem pikietowali przeciwnicy reformy. "Nie chcemy szkoły, jaką proponuje minister Zalewska. To są nasze dzieci i mamy prawo, żeby walczyć o ich dobro" – przekonywali uczestnicy.
Inicjatorami pikiety organizowanej pod hasłem: "Żądamy referendum!" było stowarzyszenie "Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji" oraz ZNP. W demonstracji wzięło udział kilkadziesiąt osób. Uczestnicy trzymali transparenty z hasłami: "Razem brońmy edukacji" i "PiS - zgłoście nieprzygotowanie!".
"Dlaczego pani minister kłamała mówiąc, że reforma jest skonsultowana, że nasze dzieci nie zauważą różnicy. Jak nasze dzieci mają nie zauważyć różnicy, jeżeli ich plany i marzenia właśnie legną w gruzach przez nieprzemyślane pomysły Anny Zalewskiej?" - pytała przewodnicząca stowarzyszenia Dorota Łoboda.
Jak przypomniała, pod wnioskiem o referendum podpisało się 910 tys. obywateli. "Nie chcemy szkoły, jaką proponuje minister Zalewska. Chcemy szkoły demokratycznej, wolnej od przemocy, od ideologizacji i od wszelkiej propagandy" - podkreśliła. "To są nasze dzieci i my jesteśmy dla nich najlepszymi rodzicami, mamy prawo, żeby walczyć o ich dobro" - dodała.
"Jak pani premier trzeba być naiwnym, żeby wierzyć bezkrytycznie w to, co mówi pani minister Anna Zalewska?" - zwracał się do premier Beaty Szydło szef ZNP Sławomir Broniarz. "O tym, że szkoły są gotowe, że jest aplauz rodziców, aplauz nauczycieli, że dziecko, rodzic nie zauważy tej zmiany. Trzeba być albo człowiekiem głębokiej wiary albo bardzo naiwnym, żeby w bezkrytyczny sposób do tego podejść" - ocenił.
Zdaniem posłanki PO Urszuli Augustyn czwartkowe głosowanie nad wnioskiem będzie "sprawdzianem dla partii rządzącej". "Nawet jeśli jutro podczas głosowania Prawo i Sprawiedliwość nie zda egzaminu, to będziemy umocnieni w tym przekonaniu, które już mamy - oni po prostu kłamią, kłamali wtedy, kiedy obiecywali słuchanie Polaków w referendach" - powiedziała.
"Nawet jeśli to referendum się nie odbędzie, to dla nas nie znaczy nic poza tym, że będziemy jeszcze bardziej wściekli i jeszcze mocniej będziemy bronić praw polskiego ucznia" - podkreśliła Augustyn.
Jak mówił lider partii Razem Adrian Zandberg "prawie milion głosów zebranych przeciwko tej reformie to jest głos, którego rządowi nie wolno ignorować".
"Pani premier Szydło lubi zaczynać swoje przemówienia od słów +przez 8 lat+. +Przez 8 lat nie słuchano ludzi+, +przez 8 lat łamano zasady dialogu społecznego+, +przez 8 lat ignorowano wnioski referendalne+ i ma rację i tak się działo, ale teraz Prawo i Sprawiedliwość wykazuje się jeszcze większą pychą, jeszcze gorszą butą i nie uczy się na błędach tych, którzy tak jak oni dzisiaj też myśleli, że będą rządzić zawsze i nie muszą słuchać nikogo" - powiedział.
Uczestnicy pikiety +wystawili+ minister Annie Zalewskiej świadectwo szkolne, na którym widniała ocena "niedostateczna".
W nocy z wtorku na środę Sejm debatował nad obywatelskim wnioskiem, ws. reformy. Zebrano pod nim ponad 910 tys. podpisów. Pytanie referendalne, które chcą zadać obywatelom autorzy wniosku (pomysłodawcą referendum jest ZNP), brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?". Organizację referendum poparły wszystkie kluby opozycyjne. Za skierowaniem wniosku do komisji opowiedział się PiS.
Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane.(PAP)
kkr/ malk/