1 czerwca 1926 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało na urząd prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego. Wskazany przez marszałka Józefa Piłsudskiego kandydat zastąpił na tym stanowisku Stanisława Wojciechowskiego, który w wyniku zamachu majowego podał się do dymisji.
„Warunki tak się ułożyły, że mogłem nie dopuścić was do sali Zgromadzenia Narodowego, kpiąc z was wszystkich, ale czynię próbę, czy można jeszcze w Polsce rządzić bez bata. Nie chcę czynić nacisku, ale ostrzegam, że sejm i senat są instytucjami najbardziej znienawidzonymi w społeczeństwie. Róbcie raz jeszcze próbę. Nacisku nie będzie. Żadna siła fizyczna nie zaciąży nad wami. Dałem gwarancję swobodnego obioru Prezydenta i słowa dotrzymałem, ale ostrzegam, nie zawierajcie z Prezydentem żadnych układów partyjnych. Kandydat na Prezydenta musi stać ponad stronnictwami, winien umieć reprezentować cały naród” – słowa te wypowiedział 29 maja 1926 r. Józef Piłsudski do przedstawicieli stronnictw parlamentarnych na spotkaniu, które odbyło się kilkanaście dni po przeprowadzonym przez niego zamachu stanu.
31 maja 1926 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało marszałka Piłsudskiego prezydentem RP. Już w pierwszym głosowaniu poparło go 292 parlamentarzystów, konieczna do wyboru większość wynosiła 243 głosy.
Na stanowisku prezydenta miał on zastąpić Stanisława Wojciechowskiego, który w wyniku zamachu majowego podał się do dymisji.
Ku zaskoczeniu nawet swoich najbliższych współpracowników Piłsudski nie przyjął powierzonego mu urzędu. Decyzję parlamentu uznał jednak za prawne usankcjonowanie dokonanego przez siebie przewrotu politycznego.
Prof. Andrzej Garlicki charakteryzując Mościckiego stwierdzał: „wybitny chemik, był w przeszłości członkiem PPS, ale idee socjalistyczne dawno zeń wyparowały. O polityce nie miał pojęcia. Miał natomiast prezencję, potrafił zachować się na salonach i był bezwzględnie lojalny wobec Piłsudskiego”.
W liście do marszałka Sejmu Macieja Rataja pisał: „Dziękuję Zgromadzeniu Narodowemu za wybór. Po raz drugi w mym życiu mam w ten sposób zalegalizowanie moich czynności i prac historycznych, które, niestety dla mnie, spotykały się przedtem z oporem i niechęcią dosyć szeroką. (…) Niestety, przyjąć wyboru nie jestem w stanie. Nie mogłem wywalczyć w sobie zapomnienia, nie mogłem wydobyć z siebie aktu zaufania i do siebie w tej pracy, którą już raz czyniłem, ani też do tych, co mnie na ten urząd powołują. Zbyt silnie w pamięci stoi mi tragiczna postać zamordowanego Prezydenta Narutowicza, którego nie zdołałem od okrutnego losu ochronić, zbyt silnie działa na mnie brutalna napaść na moje dzieci”.
Zwracając uwagę na ograniczone uprawnienia prezydenta Piłsudski dodawał: „Nie mogę też nie stwierdzić raz jeszcze, że nie potrafię żyć bez pracy bezpośredniej, gdy istniejąca Konstytucja od Prezydenta taką właśnie pracę odsuwa i oddala. Musiałbym zanadto się męczyć i łamać. Inny charakter do tego jest potrzebny”.
1 czerwca 1926 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało na urząd prezydenta RP wskazanego przez marszałka Piłsudskiego prof. Ignacego Mościckiego. Za jego kandydaturą głosowało 280 parlamentarzystów, przeciw było 200. Kontrkandydatem Mościckiego był wystawiony przez Związek Ludowo-Narodowy wojewoda poznański Adolf Bniński.
Nowo wybrany prezydent RP Ignacy Mościcki urodził się 1 grudnia 1867 r. w Mierzanowie k. Ciechanowa w rodzinie ziemiańskiej.
W latach 1887-1891 studiował chemię na politechnice w Rydze, działając jednocześnie w polskich organizacjach socjalistycznych, m.in. w II Proletariacie.
Po krótkim pobycie w kraju, zagrożony aresztowaniem w związku z nielegalnym produkowaniem materiałów wybuchowych i przygotowywaniem zamachu na generał-gubernatora Iosifa Hurkę, emigrował w 1892 r. przez Berlin do Londynu.
W Londynie uczestniczył w pracach Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich. Tam też w 1896 r. po raz pierwszy zetknął się z Piłsudskim.
W 1897 r. Mościcki przeniósł się do Szwajcarii, gdzie otrzymał stanowisko asystenta na uniwersytecie we Fryburgu.
W 1912 r. powołany został na Katedrę Chemii Fizycznej i Elektrochemii Technicznej Politechniki Lwowskiej.
W czasie I wojny światowej współpracował z Polską Organizacją Wojskową.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, obok pracy naukowej, zajął się organizowaniem polskiego przemysłu chemicznego.
Oceniając styl sprawowania przez niego funkcji głowy państwa prof. Paweł Wieczorkiewicz stwierdzał: „Mościcki był antytezą ascetycznego Wojciechowskiego i umiał smakować uroki swego urzędu". „Wydatki urzędu prezydenckiego były wyższe niż w innych państwach, nawet w Stanach Zjednoczonych” - wskazywał prof. Wieczorkiewicz.
Od 1922 r. był dyrektorem naczelnym Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Chorzowie.
Ogłosił ponad 60 prac i patentów. Jego najważniejszym osiągnięciem naukowym było opracowanie przemysłowej metody otrzymywania kwasu azotowego z powietrza przez syntezę tlenków azotu w łuku elektrycznym.
Rok 1926 stał się punktem zwrotnym w życiu Mościckiego.
Po nieoczekiwanym wyborze na prezydenta RP był całkowicie podporządkowany Piłsudskiemu, realizując jego koncepcje polityczne.
Prof. Andrzej Garlicki charakteryzując Mościckiego stwierdzał: „wybitny chemik, był w przeszłości członkiem PPS, ale idee socjalistyczne dawno zeń wyparowały. O polityce nie miał pojęcia. Miał natomiast prezencję, potrafił zachować się na salonach i był bezwzględnie lojalny wobec Piłsudskiego” (A. Garlicki „Historia 1815-1939”)
Dystynkcja Mościckiego istotnie zwracała uwagę wielu obserwatorów. „Był to piękny, rasowy okaz Polonusa z mlecznobiałą czupryną i takimż wąsem, jakby żywcem z dawnych wieków we współczesność przeniesiony, dopiero co z kontusza w modnie skrojony frak czy żakiet przebrany, obdarzony przy tym szlachetną wyniosłością postawy i dostojeństwem w posuwistych (…) polonezowych ruchach” – wspominał Konrad Olchowicz, redaktor naczelny „Kuriera Warszawskiego”.
Pamiętnikarze podkreślają, że Mościcki, znający biegle niemiecki i francuski, świetnie czuł się w roli prezydenta, szczególnie w czasie wielkich reprezentacyjnych przyjęć.
Oceniając styl sprawowania przez niego funkcji głowy państwa prof. Paweł Wieczorkiewicz stwierdzał: „Mościcki był antytezą ascetycznego Wojciechowskiego i umiał smakować uroki swego urzędu. Porzucił ciasnawy Belweder i zarządził restaurację Zamku Królewskiego, który obrał za swoją siedzibę prywatną i reprezentacyjną. Obok zmodernizowanej Spały wybudowano dlań zameczek w Wiśle oraz oddano mu do dyspozycji zamek w Jaworzynie i pałac w Białowieży”. W czasie jego kadencji zwiększono również liczbę prezydenckich samochodów z trzech do kilkunastu.
Wszystko to sprawiało, że jak pisał prof. Wieczorkiewicz „wydatki urzędu prezydenckiego były wyższe niż w innych państwach, nawet w Stanach Zjednoczonych”. (P. Wieczorkiewicz „Kto rządził Polską?”)
W 1933 r. Mościcki został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na drugą kadencję.
Po śmierci Piłsudskiego w 1935 r. jego wpływ na sprawy państwa zdecydowanie zwiększył się. Pozycję Mościckiego wzmacniała dodatkowo przyjęta tuż przed śmiercią marszałka Konstytucja, zasadniczo powiększająca uprawnienia prezydenta.
Oczekiwania, że Mościcki, zgodnie z sugestią Piłsudskiego, przekaże swój urząd Waleremu Sławkowi okazały się błędne.
Prezydent, rywalizując z grupą popierającą Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, stworzył wokół siebie obóz polityczny, w którym pierwszoplanową rolę odgrywał wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, jeden z budowniczych Gdyni, a w następnych latach Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Po wybuchu wojny i sowieckiej agresji 17 września 1939 r. wspólnie z rządem i Naczelnym Wodzem prezydent Mościcki przekroczył granicę polsko-rumuńską i został internowany przez władze rumuńskie, początkowo w Bicaz, a następnie w Craiovej.
Mając na celu zachowanie ciągłości istnienia i działania struktur państwowych na podstawie art. 13 Konstytucji kwietniowej z 1935 r. zdecydował się na ustąpienie ze swego urzędu i wyznaczenie następcy w osobie Władysława Raczkiewicza.
25 grudnia 1939 r., będąc w świetle prawa już osobą prywatną, uzyskał zgodę na wyjazd do Szwajcarii, gdzie spędził ostatnie lata swego życia.
Zmarł 2 października 1946 r. w Versoix k. Genewy.
W 1993 r. jego szczątki przewieziono do Polski i złożono w krypcie prezydenckiej katedry św. Jana w Warszawie. (PAP)
mjs