Mila Kunis i Ashton Kutcher to tylko dwie ze sporego grona zagranicznych gwiazd kina, które kręciły w ostatnim czasie filmy w Budapeszcie. Węgierska stolica zyskała popularność wśród międzynarodowych ekip filmowych m.in. dzięki korzystnym warunkom finansowym.
Kunis i Kutcher będą mieszkać w Budapeszcie przez całe lato – podał portal index.hu. "Kunis kręci film w Budapeszcie, a Kutcher jej towarzyszy – opiekuje się dziećmi i często się pojawia w okolicach centrum handlowego Mammut" – czytamy.
Według portalu Kunis bierze udział w zdjęciach do filmu komediowego "The Spy Who Dumped Me" (szpieg, który mnie rzucił), w którym zagrają także m.in. Gillian Anderson i Justin Theroux. Kunis z Kutcherem i dwoma córkami mieszkają w Budzie, gdzie wynajęli dom.
Inne gwiazdy, na które natrafiano w ciągu ostatnich kilku lat w Budapeszcie, to m.in. Tom Hanks, Jennifer Lawrence, Ryan Gosling czy Harrison Ford.
Hanks, który w 2015 r. w Budapeszcie przebywał na planie filmu "Inferno", powiedział o węgierskiej stolicy: "Moim zdaniem najpiękniejszym miastem na świecie jest San Francisco, ale muszę powiedzieć, że Budapeszt od niego nie odstaje. Z jednej strony góry, z drugiej równina, a w środku Dunaj". Na swoim profilu na Facebooku zamieścił też zdjęcie z budapeszteńskiej ulicy, na którym wsiada do Fiata 125p.
Jesienią zeszłego roku sensację wzbudził zaś Ford, gdy wszedł do jednego ze sklepów rowerowych w Budapeszcie i zapozował do zdjęcia z jego pracownikami, którzy wrzucili je na Facebooka. W mieście Ford przez kilka miesięcy kręcił 2. część "Łowcy androidów". Aktor zrobił też zakupy w butiku jednej z węgierskich projektantek mody.
Według Węgierskiego Narodowego Funduszu Filmowego (MNF) Budapeszt jest drugim po Londynie najchętniej wybieranym przez producentów jako plan filmowy miastem w Europie. Przyczyniły się do tego m.in. korzystne dla filmowców przepisy. Węgierscy przedsiębiorcy mogą część podatku CIT przeznaczać m.in. na produkcje filmowe. Zaś z powstałego w ten sposób funduszu depozytowego zagraniczni producenci mogą otrzymywać wsparcie wysokości 25 proc. kosztów.
Z danych władz Budapesztu, które przytoczył dziennik "Magyar Nemzet", wynika, że w 2016 r. węgierska stolica uzyskała z tytułu kręcenia zdjęć na należących do niej terenach publicznych ponad 156 mln ft (0,5 mln euro). Zaś według niektórych szacunków pracujące na Węgrzech sztaby filmowe mogą w bieżącym roku wydać nawet 100 mld ft (324 mln euro).
Producentów filmów przyciąga też powstałe 10 lat temu nowoczesne studio filmowe Korda, którego jednym z akcjonariuszy jest bliski współpracownik premiera Viktora Orbana, Andrew Vajna, producent m.in. filmów "Rambo" i "Terminator 3". Właśnie w tym studiu nakręcono m.in. "Inferno" czy "Marsjanina".
Nie bez znaczenie jest też doświadczona i tania siła robocza w branży filmowej. W węgierskim sektorze filmowym działa około 100 przedsiębiorstw, które zatrudniają blisko 4 tys. osób.
Ich usługi doceniają także niezależni filmowcy węgierscy, którzy zyskali sławę na Zachodzie, m.in. Kornel Mundruczo (jego film "Biały Bóg" został uznany w Cannes w 2014 r. za najlepszy obraz w przeglądzie Un Certain Regard). W Budapeszcie kręcił też film "Syn Szawła" nagrodzony w zeszłym roku Oscarem dla najlepszego filmu nieangielskojęzycznego, Laszlo Nemes Jeles.
Budapeszt w zagranicznych filmach odgrywa różne miasta. Już w tym roku Węgrzy będą się mogli przekonać, jak wypadł jako Berlin Wschodni w filmie szpiegowskim "Atomic Blonde" z Charlize Theron i Jamesem McAvoyem.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ ulb/ ro/