Pomyślałam wtedy, że skoro wieszają flagi, to Polska jest już wolna – mówi łączniczka z Powstania Warszawskiego Hanna Szczepanowska ps. „Heban” - Później okazało się, że nasza walka dopiero się zaczyna.
Pani Hanna Szczepanowska, ps. "Heban" w Powstaniu Warszawskim była łączniczką w zgrupowaniu ppłk. Mieczysława Niedzielskiego - „Żywiciela” na Żoliborzu.
W momencie wybuchu Powstania miała 15 lat. Od pierwszego dnia walk była łączniczką w Harcerskiej Poczcie Polowej. Noc z 31 lipca na 1 sierpnia 1944 roku spędziła na strychu domu przy ulicy Tucholskiej 73, gdzie miała dyżur i czekała na wskazówki do dalszego działania.
„W noc poprzedzającą rozpoczęcie walk, spałam na drewnianych schodach, prowadzących na poddasze i w pewnym momencie przybiegł goniec i powiedział, że jutro o 17.00 zaczynamy. Powiedział, że jak skończy się godzina policyjna, mam natychmiast biec po wszystkich chłopakach z plutonu i zawiadomić ich o tym” – mówi Szczepanowska.
Trasa, którą miała pokonać 1 sierpnia była długa i niebezpieczna. Wiodła z Żoliborza, m.in. przez Dworzec Gdański w kierunku Muranowa.
„Tam stali Niemcy i krzyczeli: +Hande hoch+. Pomyślałam sobie, że nie będę Niemcom podnosić rąk do góry skoro jestem powstańczym żołnierzem. Jednak podniosłam te ręce i szłam dalej ulicą Bonifraterską w kierunku Muranowa. Tam pod numerem 14, po lewej stronie, przy kościele, w budynku mieszkalnym, zobaczyłam polską flagę. Byłam ogromnie wzruszona. Od 5 lat na to czekałam. Pomyślałam wtedy, że skoro wieszają flagi, to Polska jest już wolna. Później okazało się, że nasza walka dopiero się zaczyna” – wspomina Szczepanowska, ps. "Heban".
W Powstaniu Warszawskim "Heban" walczyła przez wszystkie 63 dni. Nigdy nie żałowała tamtego czasu.
„Po zakończeniu Powstania zapytałam moją mamę, co czuła kiedy żegnała swoją jedyną córkę, przed walką powstańczą i ta odpowiedziała, mi że po pierwsze była dumna, a po drugie zawsze mówiła, że dzieci nie są prywatną własnością rodziców tylko Polski, dlatego oddaje się je jak jest potrzeba” – mówi Szczepanowska.
„Dla mnie Powstanie nie było dramatem, tylko ogromną radością. Codziennie wieczorem śpiewaliśmy harcerskie piosenki i to nas bardzo inspirowało. Wspólny śpiew dawał mi wielką siłę i tworzył jedność. Do dziś tak uważam, że wspólny śpiew i wspólna modlitwa budują naród. Dlatego tak ważne są dla mnie Msze św. w Archikatedrze św. Jana, które współogranizuję dwa razy do roku – w okolicy 11 listopada i 3 maja” – dodaje Szczepanowska - "Odnawianie ducha narodu polskiego to moja misja i służba".
Hanna Szczepanowska ps.”Heban” jest żołnierzem Armii Krajowej. Jest córką piłsudczyka - Józefa Szczepanowskiego. Każdego 1 sierpnia, przychodzi na ulicę Tucholską by złożyć kwiaty tym, którzy wspólnie z nią rozpoczynali w tym miejscu powstańczą walkę, ale później zginęli. (PAP)
pak/ mapi/