200 filmów z ponad 50 krajów zostało pokazanych podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty. 17. edycja wrocławskiego wydarzenia - największej imprezy filmowej w Polsce - zakończyła się w niedzielę.
We wrocławskim kinie Nowe Horyzonty, w którym odbywała się zamykająca Festiwal uroczystość, naprzeciw wejścia, przy festiwalowym bistro, stanął, jak co roku, słup opisany jako Hyde Park. Na kolorowych kwadratowych karteczkach przez cały czas trwania imprezy pojawiały się kolejne ogłoszenia.
Wśród nich można było znaleźć m.in. instrukcję rysowania psa z litery "W", ogłoszenia matrymonialne ("Fajny gościu szuka fajnych typiar. Mam darmowe bilety do kina"), oferty handlowe ("Wymienię bilety do kina na pizzę z salami"), porady dotyczące życia w społeczeństwie ("Używajcie trybu samolotowego") i tzw. lepieje, czyli rymowane dwuwersowe wierszyki ("Lepiej kaca mieć po winie niż ekranem świecić w kinie"). Ktoś na słupie zostawił uwagę, że nie ma Nowych Horyzontów bez przeglądu kina litewskiego. Kto inny uważał, że niektóre z prezentowanych filmów można ograniczyć do etiud. Kolejna z notatek przypominała z kolei o tym, że filmy pokazują świat z innych perspektyw. "Myślcie o tym i uczcie się świata" – zwrócił się do pozostałych uczestników Festiwalu.
Miłośnicy kina, którzy w ostatnich dniach gościli w stolicy Dolnego Śląska, mogli obejrzeć m.in. gros filmów o uchodźcach (w tym "Księżyc Jowisza" Kornela Mundruczo), a także protestach ("Fabryka niczego" Pedra Pinho), sile i przyjaźni kobiet ("Misandrystki" Bruce'a LaBruce'a), polskiej tożsamości ("Opera o Polsce" Piotra Stasika) i współczesnym Iranie ("Uczciwy człowiek" Mohammada Rasoulofa).
Grand Prix Festiwalu i nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI powędrowały do twórców "Westernu". Valeska Grisebach, twórczyni "Tęsknoty" nominowanej do Złotego Niedźwiedzia przed jedenastoma laty, tym razem – wykorzystując stary i wielokrotnie podejmowany gatunek – udała się w podróż na turecko-bułgarską granicę, gdzie grupa niemieckich robotników, przyjmując, chcąc nie chcąc, role postaci z Dzikiego Zachodu, próbuje poukładać sobie relacje z miejscową ludnością.
Grand Prix Festiwalu i nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI powędrowały do twórców "Westernu". Valeska Grisebach, twórczyni "Tęsknoty" nominowanej do Złotego Niedźwiedzia przed jedenastoma laty, tym razem – wykorzystując stary i wielokrotnie podejmowany gatunek – udała się w podróż na turecko-bułgarską granicę, gdzie grupa niemieckich robotników, przyjmując, chcąc nie chcąc, role postaci z Dzikiego Zachodu, próbuje poukładać sobie relacje z miejscową ludnością.
Film, który znudził festiwalową publiczność, tłumnie opuszczającą salę jeszcze przed zakończeniem projekcji, spodobał się natomiast konkursowemu jury. Decyzję o przyznaniu wyróżnienia dla tytułu "Wszystkie miasta Północy" Danego Komljena komisja – w składzie Tamer El Said, Hadas Ben Aroya, Agnieszka Podsiadlik, Gaston Solnicki i Gustavo Beck - argumentowała m.in. wzburzoną dyskusją przy orzekaniu.
Krytycy wyróżnili z kolei "Zimowych braci" Hlynura Palmasona – "ambitny debiut fabularny, (…) który łączy twardą rzeczywistość z wyobraźnią". "Można w nim znaleźć zarówno humor (z kamienną twarzą), jak i inwencję w warstwie wizualnej i dźwiękowej. Dzięki tym zabiegom odkrywamy historię o rozpaczliwym poszukiwaniu miłości" – argumentowali członkowie FIPRESCI.
Zastanawiać może brak wyróżnień dla "Serca miłości" w reż. Łukasza Rondudy – dzieła blisko portretującego parę polskich artystów, Zuzannę Bartoszek i Wojciecha Bąkowskiego (w rolach oklaskiwani Jacek Poniedziałek i Justyna Wasilewska). Autorem scenariusza filmu, który na ekrany kin wejdzie pod koniec roku, jest twórca skryptów do "Ostatniej rodziny" i "Córek dancingu" Robert Bolesto.
Publiczność doceniła za to inną polską produkcję prezentowaną w Konkursie Głównym – "Photon" Normana Leto. W swoim fabularyzowanym dokumencie na pograniczu filmu popularnonaukowego i humanistycznego eseju twórca pokazywanego kilka lat temu na Nowych Horyzontach "Sailora" przedstawił powstanie, budowę i ewolucję wszechświata – od łączenia się najdrobniejszych cząstek, przez molekularne podstawy zespołu Downa i powstawanie marzeń sennych, aż do dalekiej przyszłości, której wizja dla niektórych może być jednoznaczna z obrazem rozpadu.
Na Festiwalu prócz konkursowych pozycji – a więc też obrazu przedstawiającego środowisko amerykańskich chasydów ("Menashe" w reż. Joshuy Weinsteina), najnowszej produkcji zmarłego trzy lata temu Krzysztofa Krauze i Joanny Kos-Krauze ("Ptaki śpiewają w Kigali") i opowieści o pani Flor, urzędniczce wydającej od 35 lat dowody osobiste ("Wszystko inne" w reż. Natalii Almady) – prezentowane były też festiwalowe hity i najbardziej wyczekiwane w Polsce premiery.
Publiczność była rozbawiona najnowszym dziełem Sofii Coppoli ("Na pokuszenie"), entuzjastyczna wobec "A Ghost Story" Dawida Lowery’ego, zamyślona po mocnych "120 uderzeniach serca" Robina Campillo, poruszona po "Fantastycznej kobiecie" Sebastiana Lelio z główną rolą kobiecej Danieli Vegi. "Niemiłość" Andrieja Zwiagincewa była określana najczęściej jako równie dobra jak "Lewiatan" – poprzedni film reżysera, który stanął w szranki o Oscara z polską "Idą".
Dyskusje wzbudził też "Happy End" Michaela Hanekego oraz "Manifesto" Juliana Rosefeldta – filmy, po których widzowie oczekiwali więcej, niż zobaczyli. Sprzeczne odczucia wzbudził też "Podwójny kochanek" Francoisa Ozona, dla jednych elektryzujący, dla innych nudny i mieszczański.
Nowohoryzontowa społeczność doceniła "W ułamku sekundy" Fatiha Akina z Diane Kruger chwaloną za rolę główną. Pozytywnie odebrane zostało też "Po tamtej stronie", najnowszy film Akiego Kaurismakiego. Reżyser w swoim ostatnim dziele sięgnął po ważny i emocjonujący temat. W nowy sposób – bo w satyrycznym ujęciu – opowiedział o syryjskim uchodźcy próbującym odnaleźć się w fińskiej rzeczywistości, w której na każdym rogu czekają nacjonaliści, a porcje dodawanego do sushi wasabi sprawiają, że proste podłużne nigiri przypominają raczej kule do bilarda.
Jednym z ważniejszych wydarzeń Festiwalu była z pewnością premiera "Twojego Vincenta" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana – pierwszego filmu pełnometrażowego zrealizowanego w pełni techniką malarską. Publiczność czekała także na nagrodzony Złotą Palmą "The Square" Rubena Ostlunda – zaskakujący film, którego twórca pyta m.in. o granice sztuki.
Uczestnicy Nowych Horyzontów z zainteresowaniem podeszli do zaproponowanych przez organizatorów sekcji tematycznych i retrospektyw. Pełne sale były zarówno na pokazach z serii Nowe Kino Izraela, Kino Protestu czy Trzecie Oko: Good Girls Gone Bad. Nie zawsze też nowości były dla widzów bardziej atrakcyjne niż filmy sprzed kilku lat – choćby Jacques'a Rivette’a (także prawie trzynastogodzinny, prezentowany w czterech częściach "Out") , Gastona Solnickiego, Honga Sanga-soo czy Freda Kelemena.
Dla niewprawionych w nowohoryzontowe boje imponująca mogła się wydać siła przetrwania festiwalowiczów – po kilku seansach dziennie (podobno rzeczywiście istniejący rekordziści w trakcie dziesięciu dni obejrzeli 50 filmów) kinowi nomadzi przenosili się do Arsenału, gdzie co wieczór czekały ich długie koncerty. Na scenie T-Mobile Electronic Beats zagrali m.in. Sherwood&Pinch, Hatti Vatti Live Band, Yves Tumor, Mitch&Mitch, Fisz Emade, DJ LAG oraz Shabazz Palaces.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy T-Mobile Nowe Horyzonty to największa impreza filmowa w Polsce. Podczas tegorocznej, 17. edycji, między 3 a 13 sierpnia we wrocławskim kinie Nowe Horyzonty pokazanych zostało ponad 250 filmów, z czego 138 miało swoje polskie premiery, a cztery - światowe. Kolejna edycja imprezy odbędzie się w dniach 26 lipca - 5 sierpnia 2018 roku.
Martyna Olasz (PAP)
oma/ ulb/