2011-03-01 14:46 Kijów (PAP) - Rozpalanie konfliktów na tle etnicznym zarzucili konsulowi generalnemu Polski we Lwowie Grzegorzowi Opalińskiemu politycy nacjonalistycznej partii Swoboda, która dominuje we lwowskiej radzie obwodowej. Polski dyplomata nie zgadza się z tymi zarzutami. Spór dotyczy obchodzonej w ubiegłą niedzielę 67. rocznicy zagłady polskiej wsi Huta Pieniacka w rejonie Brodów na Lwowszczyźnie.
Opaliński odpowiada, że brał w tym samym czasie udział w modlitwie ekumenicznej przy samym monumencie z udziałem rodzin pomordowanych w Hucie Pieniackiej Polaków.
Deputowany Swobody Jarosław Krawczenko oświadczył we wtorek, że konsul Opaliński rozpala waśnie między Ukraińcami i Polakami, gdyż nie zgodził się na udział w uroczystościach, "upamiętniających Ukraińców, którzy zginęli w latach 1943-44 z rąk polskich i radzieckich bojówek".
"Ukraińsko-polskie porozumienie i współpraca są jednym z największych priorytetów Ukrainy, jednak przyjazne kroki ze strony ukraińskiej nie zawsze spotykają się z oddźwiękiem ze strony Polaków" - powiedział Krawczenko na sesji rady obwodowej we Lwowie.
"To nie ja odrzuciłem zaproszenie, lecz na zaproszenie na organizowaną przez nas uroczystość nie odpowiedział szef Lwowskiej Rady Obwodowej (z ramienia Swobody), Ołeh Pankewycz" - oświadczył w odpowiedzi w telefonicznej rozmowie z PAP konsul Opaliński.
Huta Pieniacka to nieistniejąca dziś wieś na zachodniej Ukrainie. W 1944 r. wymordowano tam od 800 do 1200 Polaków.
Zdaniem strony polskiej dokonali tego żołnierze składającej się z Ukraińców brygady SS-Galizien. Ukraińcy nacjonaliści twierdzą, że odpowiedzialność za mord ponoszą Niemcy.
W 2009 r. przy pomniku ofiar tragedii w Hucie Pieniackiej spotkali się ówcześni prezydenci Polski i Ukrainy, Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko.
Lech Kaczyński mówił wówczas, że Hitler i Stalin chcieli władać ziemiami Ukrainy według zasady "dziel i rządź". Stosując tę zasadę, okupanci nastawili do siebie wrogo nacje zamieszkujące tę miejscowość. Jak podkreślał polski prezydent, ta zbrodnia zerwała nić zaufania między Polakami i Ukraińcami.
Juszczenko przypomniał wówczas, że w czasach, gdy ścierały się ze sobą dwa totalitaryzmy, przelano krew milionów niewinnych ludzi. Zgodził się ze słowami Lecha Kaczyńskiego, że musimy pamiętać nie tylko o historii, ale także o tym, jakie dziś są Polska i Ukraina. - Wspólne dzieje tych państw są bardzo trudne, skomplikowane, ale oba narody na wieki podały sobie rękę - mówił wtedy Juszczenko.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ro/ jra/