Projekt Ustawy 2.0 to kompromis, który jednak daje dużą autonomię uczelniom, pomoże je zreorganizować i da im narzędzia do przeprowadzenia rewolucji w szkolnictwie wyższym – ocenili w rozmowie z PAP naukowcy, przedstawiciele środowiska akademickiego.
Projekt przedstawił we wtorek podczas Narodowego Kongresu Nauki (NKN) w Krakowie minister nauki i szkolnictwa wyższego, wicepremier Jarosław Gowin. Nad nową koncepcją ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, tzw. Ustawą 2.0, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) pracowało w szerokim dialogu ze środowiskiem naukowym od 2016 r.
"To będzie kompromis - takie było założenie długich konsultacji społecznych, konferencji programowych, żeby wypracować kompromis. Dokument ustawi jednak szkolnictwo wyższe na lepszym torze, niż znajduje się obecnie. Pozwoli też pójść nam w kierunku projakościowym" – ocenił projekt ustawy w rozmowie z PAP prof. Andrzej Jajszczyk z AGH w Krakowie i członek rady NKN. Dodał, że teraz narzędzia do wprowadzania zmian znajdą się w dużej mierze w gestii uczelni.
W tej kwestii wtóruje mu przedstawiciel Krajowej Reprezentacji Doktorantów i zasiadający od maja br. w radzie NKN Michał Gajda.
"Ustawa daje narzędzia do tego, żeby w szkolnictwie wyższym zrobić rewolucję, bo jednym z podstawowych jej założeń jest to, że uczelnia otrzymuje bardzo dużą autonomię" - powiedział. Zastanawia się jednak, czy "uczelnie wykorzystają taką możliwość, czy też będą starać się jak najmniejszym wysiłkiem dostosować do nowych warunków prawnych".
Z kolei dr hab. Emanuel Kulczycki z UAM w Poznaniu i współautor jednego z trzech projektów założeń ustawy stwierdził, że wprowadzenie w życie każdej reformy jest zawsze kompromis - między radykalną pożądaną zmianą a zmianą możliwą do zaakceptowania przez część środowiska.
"Ta ustawa to duży krok do przodu, który może przeorganizować naszą akademię w nadchodzących latach. Pamiętajmy jednak, że projekt może być oceniany jako lepszy lub gorszy, ale najważniejsze, żeby jego spójność nie została zburzona w trakcie prac sejmowych" – zaznaczył.
Jako jedną z ważniejszych zmian proponowanych w projekcie ustawy prof. Jajszczyk wskazał wprowadzenie nowej klasyfikacji dziedzin i dyscyplin, opartej na wzorcu z krajów OECD. Obecnie funkcjonujący system naukowiec określił jako "przesadnie rozdrobniony". "Nie uwzględniał tego, że wiele badań przekracza granice dyscyplin. Dodatkowo był to system niekompatybilny z innymi systemami na świecie" - podkreślił.
Prof. Jajszczyk zaznaczył, że po wprowadzeniu nowych przepisów możliwe będzie porównanie dorobku polskich naukowców z osiągnięciami badaczy z innych krajów (np. korzystając z danych statystycznych).
W kontekście nowego podziału dyscyplin naukowych istotne są również nowe propozycje resortu nauki dotyczące ich ewaluacji - uważa dr hab. Kulczycki. Z zapisów w projekcie ustawy wynika, że ewaluacji poddawane będą nie wydziały, ale właśnie konkretne dyscypliny prowadzone w ramach uczelni.
"Pomysły na ewaluację uczelni i jej rolę w nowym systemie oceniam bardzo wysoko. Potrzebujemy głębokich strukturalnych reform w tym zakresie, a Ustawa 2.0 jest ogromną szansą do zmiany i przezwyciężenia tzw. punktozy" - ocenił Kulczycki.
Prof. Jajszczyk zgadza się, że jest to "fundamentalna zmiana" w działaniu uczelni.
"To ważniejsza zmiana systemowa, niż się wielu osobom wydaje. Wymóg ten zmusi prawdopodobnie uczelnie do racjonalizacji; do sprawdzenia, gdzie badania się dublują, sprawdzenia, gdzie pracują słabsi naukowcy" - dodał.
Zadowolenie z nowego kształtu prowadzenia studiów doktoranckich wyraził w rozmowie z PAP Michał Gajda. "Zmiany idą w dobrym kierunku, bo prowadzone w obecnym kształcie studia doktoranckie bardziej utrudniają, niż ułatwiają uzyskanie doktoratu" - podkreślił.
Wśród najbardziej pozytywnych zmian przewidzianych w projekcie ustawy wskazał on stypendia doktoranckie dla każdego doktoranta (początkowo będą wynosić 110 proc. minimalnego wynagrodzenia, a po uzyskaniu pozytywnego wyniku oceny śródokresowej - 170 proc.). Stypendia te mają być objęte przepisami o systemie ubezpieczeń społecznych. Gajda zaznaczył, że co prawda "nie jest to wielka suma", jednak gwarancja otrzymywania środków przez pewien czas umożliwi skupienie się na przygotowywaniu doktoratu, a nie szukaniu środków do życia.
Jako istotną zmianę wskazał też propozycję powołania szkół doktorskich skupionych wokół dyscyplin, a nie - jak obecnie - wydziałów. "Dzięki temu doktorat z jednej uczelni, niezależnie od wydziału, będzie miał taką samą wartość naukową. Jest to jednocześnie otwarcie na wyższą jakość, bo ocena doktorantów będzie dokonywania w szerszym gronie, a nie tylko przez osoby z tego samego wydziału" - dodał Gajda. Jego zdaniem sposób, w jaki obecnie są prowadzone studia doktoranckie sprawia, że badacze zajmujący się często podobnymi zagadnieniami nie mają ze sobą kontaktu.
Z zapisów w projekcie wynika też, że zastąpiona zostanie dotychczasowa procedura otwierania przewodu doktorskiego. W zależności od wydziału czy uczelni przewód otwierano w różnych momentach powstawania doktoratu - czasem po roku, czasem po dwóch. Zamiast tego wprowadzana ma zostać ocena śródokresowa. W ocenie Gajdy jest to dobry kierunek zmian, jednak w dużej mierze zasady dotyczące tej oceny i wprowadzanie procedury będą zależały od samej uczelni.
Jako niepokojące w projekcie ustawy prof. Jajszczyk wskazał brak zapisów dotyczących mobilności. "Niestety skończyło się tylko na mówieniu o mechanizmach, które miały zjawisku +chowu wsobnego+ przeciwdziałać. Jednak opór środowiska był zbyt duży" - zauważył.
Natomiast zdaniem dr. Kulczyckiego zwiększona autonomia uczelni, która była jednym z podstawowych założeń resortu nauki przy przygotowywaniu ustawy, może też stanowić pewne zagrożenie. "Nie zawsze musi być to dobrym rozwiązaniem, jeśli jest połączone z kolegialnością podejmowania decyzji. To właśnie może być niekorzystne rozwiązanie, które może sprawić, że mimo nowej ustawy, wszystko pozostanie po staremu" - wyjaśnił.
W jego ocenie środowisko naukowe musi się aktywnie włączyć we wprowadzanie zmian. Drugim warunkiem, według niego, jest znaczące podniesienie poziomu finansowania szkolnictwa wyższego. "Nie oczekujmy, że bez tego radykalne zmiany odniosą pożądany efekt" - podsumował Kulczycki.
Szymon Zdziebłowski(PAP)
szz/ agt/