Na violi organista gra się podobnie jak na klawesynie. To z wyglądu instrument klawiszowy, ale w brzmieniu smyczkowy - mówi PAP krakowski artysta Sławomir Zubrzycki, konstruktor instrumentu viola organista zbudowanego według szkiców Leonarda da Vinci.
Sławomir Zubrzycki występuje na muzycznym festiwalu w ten weekend w Blois we Francji, gdzie Leonardo da Vinci spędził ostatnie lata swego życia.
PAP: Wyjeżdża pan do Blois, gdzie na zamku Clos Luce ma pan serię koncertów. Czy udział w tym muzycznym festiwalu, organizowanym w regionie Loary, tak chętnie odwiedzanym przez turystów, jest dla pana ważny?
Sławomir Zubrzycki: Z punktu widzenia instrumentu, który zbudowałem przed 4 laty, opierając się na szkicach Leonarda da Vinci, to dla mnie miejsce szczególne. Leonardo da Vinci przebywał tu w latach 1516 – 1519, tu także zmarł. Mało kto wie, że był on także wziętym muzykiem – grał na violi da braccio. Na zamku Clos Luce odbywa się teraz 12. Europejski Festiwal Muzyki Renesansu. Zagram tu 3 koncerty na instrumencie viola organista: 22, 23, 24 września, a ich program wypełni muzyka renesansu i wczesnego baroku. Ten festiwal już teraz wpisuje się w 500-lecie śmierci wielkiego geniusza, przypadające za 2 lata (w maju 1519 roku)
PAP: Czy może pan powiedzieć coś o violi organista, bo chyba nie ma do tej pory na całym świecie drugiego, podobnego instrumentu?
Sławomir Zubrzycki: Dźwięk tego instrumentu – nazwanego przeze mnie tak jak sugerował Leonardo da Vinci - viola organista, jest nieadekwatny do jego formy. To z wyglądu instrument klawiszowy, ale w swym efekcie brzmieniowym - smyczkowy, czego nikt się nie spodziewa, widząc jaki ma kształt. Na violi organista gra się podobnie jak na klawesynie, niemniej klawisze poruszają mechanizm pedałowy, który dociąga strunę do wirującego smyczka, co daje brzmienie przypominające violę da gamba, lub wiolonczelę.
PAP: A jak zrodziła się idea zbudowania tego instrumentu, jakie etapy przeszedł pan od początkowej wizji do realizacji?
Sławomir Zubrzycki: W roku 2007 zorientowałem się, że wielu twórców podejmowało próbę konstrukcji takiego instrumentu. Trafiłem na trop klawiolinu - fortepianu smyczkowego, zbudowanego w XIX wieku przez Jana Jarmusiewicza, polskiego księdza, teoretyka muzyki i konstruktora instrumentów. To mnie zainspirowało do wszczęcia poszukiwań i tak wpadłem na trop szkiców Leonarda da Vinci.
Zorientowałem się także, że w ciągu kilkuset lat było około 200 prób realizacji tego instrumentu, jednak żaden nie zakończył się sukcesem, choć niektóre prototypowe egzemplarze trafiały w ręce znanych twórców, jak Orlando di Lasso, Vincenzo Galilei, Carl Philip Emmanuel Bach. To było dla mnie wyzwanie i postanowiłem zbudować moją wersję instrumentu, który Leonardo da Vinci wymyślił, naszkicował i nadał mu nazwę viola organista, choć sam nigdy go nie ukończył.
PAP: Gdzie znalazł pan zapisy i plany, które pomogły w budowie własnej wersji tego instrumentu?
Sławomir Zubrzycki: Najważniejszy był dla mnie rysunek Leonarda da Vinci, znajdujący się w Kodeksie Atlantyckim, w Bibliotece Ambrozjańskiej w Mediolanie. Ten szkic jest bardzo mały - wielkości kartki z zeszytu, ale to mi wystarczyło, by ocenić, które elementy są najważniejsze.
Odnalazłem i inne ślady: Michael Praetorius w 1616 opisał podobny instrument, zbudowany przez norymberskiego rzemieślnika Hansa Heidena. Wybrałem się także do muzeum instrumentów w Brukseli, gdzie oglądałem jedyny zachowany tego typu instrument i gdzie odkryłem prace Barry Lloyda, który w swej publikacji przytacza wszystkie próby konstrukcji takiego instrumentu w Europie.
PAP: A jakie były poszczególne etapy budowy violi organista, czy powstanie tego instrumentu zmieniło coś w pana życiu?
Sławomir Zubrzycki: Przed przystąpieniem do budowy miałem już pewne doświadczenia. Na studiach sam wyremontowałem fortepian, a później zbudowałem klawikord, wg. szkiców zakupionych w muzeum w Norymberdze. Budowa violi organista trwała 4 lata, łącznie z poszukiwaniami i badaniami. W październiku 2013 instrument był gotowy i po raz pierwszy zabrzmiał publicznie na Międzynarodowym Festiwalu Pianistycznym królewskiego miasta Krakowa, w auli Akademii Muzycznej – we Floriance.
Od momentu tego pierwszego koncertu, informacje o violi organista trafiły do światowej prasy. Otrzymałem bardzo wiele zaproszeń na prestiżowe festiwale muzyki dawnej i na koncerty. Występowałem w różnych miejscach w Europie, jak Sztokholm, Stavanger, Praga, Bukareszt, Wrocław, Budapeszt, Zagrzeb, Wilno, Mediolan, Vercelli, Pawia, Norymberga, Gandawa i inne.
Każdy mój występ połączony jest zwykle z audiowizualną prezentacją violi organista. Ludzie reagują bardzo żywiołowo i z dużym zainteresowaniem, a po każdym koncercie chcą z bliska zobaczyć ten instrument i zapytać o szczegóły jego budowy i brzemienia.
Rozmawiał Grzegorz Kościński(PAP)
gkos/ agz/