Każde odkrycie jest w pewnym sensie podarunkiem kosmosu, wydarza się przypadkiem; bo my nie wiemy czego nie wiemy – powiedział PAP Janusz Kapusta,grafik, ilustrator i filozof; odkrywca nowych zasad złotego podziału oraz K-dronu.
PAP: Złotym podziałem znanym od starożytności i zwanym boską proporcją, zajmowali się matematycy, architekci, astronomowie, myśliciele i artyści jak Euklides, Pitagoras, Fibonacci, Kepler, Leonardo da Vinci, czy Salvador Dali. Znajduje on odbicie w przyrodzie. Co jeszcze ma do dodania Janusz Kapusta?
Janusz Kapusta: Na początku nic do dodania nie ma nie tylko Kapusta, ale i nikt inny, bo my nie wiemy czego nie wiemy. Każde odkrycie jest w pewnym sensie podarunkiem kosmosu, wydarza się przypadkiem. Dopiero wtedy stajemy się świadomi tego, co się nam przytrafiło.
3 stycznia 2000 roku usiadłem do komputera, żeby sprawdzić pewien pomysł geometryczny związany z najważniejszą proporcją na świecie, czyli ze złotym podziałem i nie odszedłem od tego komputera przez następne trzy lata. W rezultacie odkryłem całą serię nowych, nieznanych wcześniej podstawowych jego zasad i w konsekwencji jako jedyny nie-matematyk byłem zaproszony przez prof. Jay Kappraffa i japońskie naukowe pismo "Forma" do ich opisania.
Piszę na ten temat książkę. Jednocześnie w związku z wystawą okazji 45-lecia Centrum Polsko-Słowiańskiego (CPS) w Nowym Jorku przygotowałem 45 nowych prac o złotym podziale i moich odkryciach. Wszystkie prace są małą sceną o wymiarach 23 na 23 cm i głębokości 3 cm, w których przy użyciu różnych mediów pokazuję po raz pierwszy w sztuce swoje odkrycia. Praca ta mnie bardzo zaabsorbowała i okazała się brzemienna w skutkach. Użycie drugiej, artystycznej strony mózgu zaowocowało nowym spojrzeniem na wcześniejsze dokonania i kolejną fazą rozwiązań.
PAP: O czym będzie książka, krótką pan teraz pisze?
Janusz Kapusta: Do tej pory znaliśmy złoty podział z dwóch źródeł. Po pierwsze z geometrii, z „Elementów” Euklidesa, gdzie był przedstawiony jako podział odcinka na dwie części, mniejszą i większą gdzie mniejsza część tak się miała do większej jak większa do ich dwóch razem. Po drugie, z arytmetyki, ze stosunku dwóch kolejnych liczb ciągu Fibonacciego, które coraz bardziej przybliżają się do złotego podziału. Zauważył to Johanes Kepler. Jestem trzecim w historii, który ma coś rzeczywiście nowego na temat podstaw złotego podział do powiedzenia. Był on dotychczas uznany za unikatową wyizolowaną wyspę piękna na oceanie estetyki. Ja odkryłem, że tych wysp jest nieskończona liczba. Złoty podział jest natomiast pierwszą z serii, a ponieważ pierwszą, przez to najważniejszą. Jest obecny wszędzie i w naturze i w sztuce i w naszym umyśle. Moja książka jest próbą przeprowadzenia dowodu na ten temat, a wystawa pierwszym wizualnym przedstawieniem obrazów z tej książki.
PAP: Jak proporcja matematyczna przekłada się na pańskie prace prezentowane na nowojorskiej wystawie?
Janusz Kapusta: Bazując na moich odkryciach chciałem stworzyć serię obrazów, które nie tylko pojawiłyby się na wystawie, ale mogłyby być użyte właśnie do zilustrowania książki. Chciałem przełożyć wcześniejszą naukową mądrość na artystyczne piękno. Pomysł okazał się tak celny, wciągający, a nawet odkrywczy, że przez trzy miesiące nie ruszałem się z domu i pracowałem – nie bójmy się użyć tego słowa – jakby w natchnieniu. Artystyczne podejście zaczęło generować nieprzewidziane wcześniej rezultaty. Nie poprzestałem na 45 pracach, lecz w Nowym Jorku pokazuję ostatecznie na wystawie w Centrum Polsko-Słowiańskim 64. Marzę żeby szybko wrócić do projektu i pracować nad następnymi. Otworzyły się bowiem we mnie nowe obszary rozumienia i możliwości przekazania nowych sposobów opowiadania o złotej proporcji. Na samej wystawie można zobaczyć kilka prób podejścia do tematu. Dosłowne, wizualne zilustrowanie moich odkryć, poszukiwanie różnych wariantów ich prezentacji, oraz zabawy wynikające z szacunku dla samej natury boskiej proporcji.
PAP: Jak doszło do samego odkrycia nowych elementów…
Janusz Kapusta: Moje pierwsze odkrycie dotyczące złotego podziału wydarzyło się przypadkiem. Narysowałem piramidę składającą się z kwadratów. Na szczycie był jeden kwadrat, pod nim dwa, poniżej, cztery i tak dalej w nieskończoność. Kiedy się poprowadzi styczną do tych kwadratów to spotkają się one w kwadracie powyżej tego, od którego zaczęliśmy budowanie piramidy. Nazywam go wirtualnym. Jeżeli byśmy z kolei w zewnętrzne kwadraty piramidy wpisali koła i poprowadzili do nich styczne, to one również się spotykają w tym wirtualnym kwadracie. Co jest niesamowite i czego nikt nigdy wcześniej nie zauważył, te styczne do dwóch najważniejszych figur: kwadratu i koła są przesunięte względem siebie o złoty podział. To uruchomiło cały proces moich nowych, zaskakujących odkryć.
PAP: W 1985 roku odkrył pan bryłę geometryczną zwaną K-dronem. Co pana wciąż w tym odkryciu fascynuje?
Janusz Kapusta: Fascynuje mnie ciągle to samo – sama bryła. Okazała się znacznie bogatsza niż byłem tego świadom na początku. W pewnym sensie ona ujawniała się w czasie. Zajęło mi osiem lat, żeby znaleźć jej naturalne umiejscowienie w kosmosie, 13 lat żeby spotkać mądrego matematyka, który odkrył związki powierzchni K-dronu z równaniem drgającej struny, 26 lat, żeby spotkać lekarza, biologa i naukowca, który zadał pytanie o związki K-dronu z życiem. K-dron się ciągle rozwija i ja się z nim rozwijam. Siedem lat temu na warszawskiej ASP obroniłem prac doktorską poświęconą K-dronowi.
PAP: Jak K-dron zaprezentuje się na zbliżającej się wystawie w warszawskiej Kordegardzie?
Janusz Kapusta: Wystawa jest w całości poświęcona K-dronowi <k-dron.com>. Wybrany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego na nowe logo Polski innowacyjnej w kwietniu tego roku został zaprezentowany w Niemczech na największych targach przemysłowych na świecie (Hannover Messe). W Kordegardzie zostanie pokazana dwuipółmetrowa rzeźba K-dronowego logo - a w 40 obrazach - jego właściwości i historia. To w pewnym sensie wytłumaczenie dlaczego K-dron spotkało to zaszczytne wyróżnienie. Najważniejszym wydarzeniem będzie jednak zaprezentowanie pierwszych obrazów nowego, wielkiego projektu. Poświęcony on jest jednemu z fenomenów K-dronu, kiedy cztery białe i cztery czarne K-drony - złączone ze sobą jak Yin i Yang - tworzą 38 416 różnych układów. Zamierzeniem projektu jest przedstawienie tych wszystkich kombinacji. Powstaną trzy serie po 196 obrazów każda. Na wystawie pokażemy pierwsze 14.
PAP: Czy niezależnie od K-dronu i złotego podziału kusi pana jeszcze jakiś inny wielki temat?
Janusz Kapusta: Zarówno złoty podział jak i K-dron są wielkimi tematami. W swojej książce „Plus Minus, Podręcznik do myślenia" (Zysk i S-ka, 2014) napisałem „Jeżeli wszystko jest połączone, poznanie jednego słowa lepiej, musi usprawnić nasze rozumienie wszystkiego". Nie ma wielkich tematów, to my drobnym zdarzeniom życia jesteśmy w stanie nadać adekwatną im rangę i znaczenie. Nie spadanie jabłka i obrót księżyca był wielkim tematem, ale stało się nim to ich połączenie przez Newtona.
W szkole podstawowej w Dąbiu nad Nerem miałem piątkę za to, że Bóg jest i piątkę, że go nie ma. Kiedy w wieku 20 lat zacząłem myśleć na własny rachunek mój świat się rozsypał – ja próbuję go teraz tylko uczciwie odtworzyć. Świat jest, ale ciągle nie ma adekwatnego obrazu w mojej głowie. Więc dalej ćwiczę wyobraźnię i mu się uważnie przyglądam... Czy to jest wielki temat?
W Nowym Jorku rozmawiał Andrzej Dobrowolski (PAP)
pat/