Władze hiszpańskiego miasta Santiago de Compostela przygotowują pozew przeciwko rodzinie gen. Francisco Franco w sprawie o kradzieży średniowiecznych rzeźb z miejscowej katedry. Według ratusza rodzina dyktatora miała je sobie przywłaszczyć przed ponad 60 laty.
Jak poinformował we wtorek Martino Noriega, burmistrz miasta Santiago de Compostela, które we wrześniu skierowało do rodziny generała Francisco Franco dwutygodniowe ultimatum w sprawie zwrotu średniowiecznych dzieł sztuki, ratusz podjął już kroki prawne, aby odzyskać dwie rzeźby datowane na XII i XIII w.
Dodał, że minęło już kilka tygodni i miasto nie spodziewa się, aby rodzina generała Franco zdecydowała się zwrócić dzieła sztuki.
Burmistrz Santiago de Compostela przyznał, że z posiadanych przez niego informacji wynika, że rodzina generała Franco nie ma dokumentacji potwierdzającej legalność zakupu obu rzeźb, które przedstawiają Abrahama i jego syna Izaaka. “Jesteśmy w lepszej sytuacji, gdyż znamy praktycznie całą historię tych rzeźb oraz ich dotychczasowych posiadaczy” - dodał Noriega.
Rzeźby Abrahama i Izaaka wykonane zostały przez mistrza Mateo w pracowni architektonicznej znajdującej się w katedrze w Santiago de Compostela. Do XVI w. wchodziły w skład Portyku Chwały, po czym zniknęły w trakcie jednego z remontów. W 1933 r. hiszpański historyk Fermin Brey odnalazł je na posesji arystokratycznej rodziny w Pontevedra, która piętnaście lat później zgodziła się sprzedać je ratuszowi. Włodarze miasta umieścili oba dzieła sztuki w budynku sąsiadującym z katedrą. Niebawem ponownie zaginęły.
W 1961 r. obie rzeźby mistrza Mateo odnaleziono na jednej z wystaw na terenie Hiszpanii. Organizator ekspozycji ujawnił wówczas, że właścicielem dzieł jest rodzina gen. Franco.
Pomoc w odzyskaniu przez Santiago de Compostela rzeźb zaoferowali w październiku br. ratuszowi deputowani lewicowego ugrupowania Podemos. Zapowiedzieli oni zgłoszenie sprawy do komisji kultury w Kongresie Deputowanych. Przychylni tej inicjatywie są też niektórzy lewicowi publicyści.
Tymczasem jak przypomniała Maria Martin, katolicka działaczka z Kantabrii w północnej Hiszpanii, generał Franco wciąż dzieli mieszkańców tego kraju nie tylko w kwestiach dotyczących dziedzictwa narodowego, ale w ogóle w postrzeganiu najnowszej historii.
“Stosunek do osoby Francisco Franco jest i pozostanie przed długi jeszcze czas kwestią dzielącą Hiszpanów. Od jego śmierci upłynęło bowiem zbyt mało czasu. Wciąż żyje wiele osób, które zostały doświadczone w okresie dyktatury frankistowskiej” - powiedziała PAP Maria Martin.
Frankiści zapoczątkowali zamach stanu 18 lipca 1936 r. Pucz przerodził się w trwającą do 1939 r. wojnę domową w Hiszpanii, w którą uwikłane były inne kraje wspierające strony konfliktu, m.in. Niemcy, ZSRR i Włochy. Dopiero w 1973 r., po 37 latach kierowania rządem, generał Francisco Franco zrezygnował z funkcji premiera, zachowując jednak najwyższą władzę w państwie jako regent i zwierzchnik sił zbrojnych.
Zmarły w 1975 r. Francisco Franco wciąż ma w Hiszpanii duże grono sympatyków, zazwyczaj osób o poglądach konserwatywnych. W ub.r. dziennik “El Pais” ujawnił, że w kraju w ostatnim czasie wzrosła liczba mszy zamawianych w kościołach w intencji generała Franco.
Marcin Zatyka (PAP)
zat/ mc/