10 medali Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata odebrali w poniedziałek w Lublinie potomkowie nieżyjących już osób, które w czasie wojny, z narażeniem własnego życia, ukrywały i ratowały Żydów z Kurowa, Tomaszowa Lubelskiego, Białej Podlaskiej, Żelechowa.
„Każdy z nas ma możliwość wyboru, żeby uczynić tę ziemię niebem albo piekłem. (…) Obecni tutaj potomkowie, członkowie rodzin, mają prawo czuć się dumni z tego, że ich przodkowie byli tymi, którzy wybrali, aby ziemię czynić niebem, a nie piekłem” – powiedziała attache Ambasady Izralea Hadass Nisan, która wręczyła wyróżnienia.
Medalami uhonorowano Edwarda Turka oraz jego siostrę Juliannę Sokół, jej męża Władysława oraz synów Zdzisława i Jana. Latem 1943 r. Turek zorganizował pomoc dla kilku rodzin Żydów z getta w Żelechowie - m.in. Weinbergów, Winogradów, Boruchowiczów i Popowskich. 24 uciekinierów z getta przez rok ukrywała rodzina Sokołów w piwnicy swojego domu we wsi Wilczyska. Turek przez cały ten okres koordynował pomoc.
W czerwcu 1944 r. grupa 18 uzbrojonych Polaków napadła na gospodarstwo i zamordowała większość Żydów, 10 osobom udało się uciec. Część z nich wróciła do gospodarzy, ale 10 lipca na skutek donosu sąsiadów, Niemcy znaleźli ukrywających się Żydów i rozstrzelali w pobliskim lesie wraz z gospodarzem Władysławem Sokołem.
„Każdy z nas ma możliwość wyboru, żeby uczynić tę ziemię niebem albo piekłem. (…) Obecni tutaj potomkowie, członkowie rodzin, mają prawo czuć się dumni z tego, że ich przodkowie byli tymi, którzy wybrali, aby ziemię czynić niebem, a nie piekłem” – powiedziała attache Ambasady Izralea Hadass Nisan.
Syn jednej z ocalonych Dwojry Shamai (z d. Popowska) Josh Korn powiedział, że na świecie żyje około 140 osób, które są potomkami ocalonych Żydów z Żelechowa. „Nie byłoby nas, gdyby nie odwaga i postawa pana Turka i rodziny Sokołów.(…) To byli niezwykli ludzie, bo nie tylko wiedzieli, co robić, co jest słuszne, ale to zrobili, choć mieli świadomość, że mogą zapłacić za to życiem” – podkreślił.
Odznaczeniem uhonorowano także sześć osób zaangażowanych w uratowanie Samuela Chanesmana i jego syna Josefa z Kurowa. Chanesmanom i innym kurowskim Żydom, pomagał tamtejszy szewc i szanowany lokalny działacz Antoni Kordowski. Przez cały okres okupacji oferował schronienie w swoim domu, wyszukiwał bezpieczne kryjówki u innych, dostarczał żywność, lekarstwa, pieniądze. Chanesmanów ukrywał też Stanisław Szeleźniak, który przed wojną był kurowskim wójtem. Zadbał on m.in. o zwrot ich majątku - oddanego w zastaw jednemu z Polaków - dzięki czemu mieli środki do życia. Następnie wiosną 1943 r. Chanesmanowie ukrywali się wraz z trzyosobową rodziną Garbermanów w schowku w gospodarstwie należącym do Jana Molendy we wsi Podbórz. Później otrzymali schronienie w gospodarstwie Bronisławy i Władysława Wójcików we wsi Krupa, skąd w czerwcu 1943 r. – ze względu na prowadzoną przez Niemców akcję poszukiwania Żydów – musieli ponownie wrócić do Szeleźniaka. Do końca okupacji doczekali w schronie przygotowanym w stercie słomy w gospodarstwie Jana Pajórka w Kurowie.
„Nie lada to był wyczyn. To wyłącznie dzięki niewiarygodnym wprost czynom miłosierdzia możemy my żyć, a także przyszłe pokolenia po nas” – napisali potomkowie ocalonych Chesmanów w liście skierowanym do potomków rodzin, które ukrywały obu Żydów.
Za wyróżnienie rodziny Wójcików i docenienie „kilkadziesiąt lat po ich śmierci” dziękował wnuk - Zbigniew Muszczak. „To byli bardzo skromni ludzie. Nigdy nie mówili o sobie w kategoriach bohaterstwa, lecz o chęci niesienia pomocy drugiemu człowiekowi” - powiedział.
Medal przyznano również Stanisławowi i Feliksie Gajdom, za uratowanie 15-letniej Diny Rycer, która uciekła getta w Kurowie w 1942 r. Gajdowie we wsi Mała Kłoda mieszkali w jednej izbie z siedmiorgiem dzieci, dlatego przygotowali Dinie schron wykopany na łące. W ziemiance można było tylko leżeć, dziewczynka wychodziła z niej tylko w nocy, aby się poruszać i pooddychać świeżym powietrzem.
„Świadectwo, które dali nasi bliscy ratując życie obywatelom polskim żydowskiego pochodzenia jest dowodem nie tylko heroizmu, ale przede wszystkim miłości bliźniego, zasady wynikającej z Dekalogu, która przez wieki kształtowała relacje dwóch bliskich sobie narodów” – powiedziała Barbara Czajkowska, która odebrała medal dla Antoniego Kordowskiego.
Natomiast odznaczeni medalem Jan Kulik i jego matka Marianna dali schronienie Rajzel Dziencioł z Białej Podlaskiej, która od 1942 r. ukrywała się razem ze swoim ojcem Szmuelem. Kiedy Szmuel Dziencioł zmarł, Kulikowie postarali się o jego godny pochówek. Rajzel bardzo podupadła na zdrowiu. Gdy zbliżał się front, a ona nie była w stanie samodzielnie się poruszać, Jan Kulik zaniósł ją na plecach do oddalonej o siedem km wsi Puchacze i tam przedstawił jako uciekinierkę z Poznania.
Medal przyznano też Elżbiecie Ważnej, która uratowała Hanę Spieseisen. Kobiety w 1941 r. znalazły się we wspólnej celi w więzieniu, gdzie Ważna odsiadywała karę za nielegalny ubój świni, a Spiseisen została niesłusznie oskarżona o zamordowanie polskiego policjanta, znanego z denuncjowania Żydów okupantom, który faktycznie został zastrzelony przez żołnierzy podziemia.
Po odbyciu kary Elżbieta przekupiła znajomego prawnika i pomogła Hanie wyjść na wolność. Przygotowała też dla niej kryjówkę na strychu w domu swojej siostry, a następnie przewiozła Hanę furmanką w beczce do swojego domu we wsi Majdanek koło Tomaszowa Lubelskiego i ukryła w piwnicy pod budynkiem gospodarczym.
„Świadectwo, które dali nasi bliscy ratując życie obywatelom polskim żydowskiego pochodzenia jest dowodem nie tylko heroizmu, ale przede wszystkim miłości bliźniego, zasady wynikającej z Dekalogu, która przez wieki kształtowała relacje dwóch bliskich sobie narodów” – powiedziała Barbara Czajkowska, która odebrała medal dla Antoniego Kordowskiego.
Medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata jest najwyższym izraelskim odznaczeniem cywilnym przyznawanym od 1963 r. przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie bohaterom, którzy z narażeniem życia i bezinteresownie nieśli pomoc prześladowanym Żydom podczas II wojny światowej.
Jak poinformowano na uroczystości, odznaczenie to do dnia 1 stycznia 2017 r. otrzymało 26 513 osób, w tym 6 706 Polaków.(PAP)
Autor: Renata Chrzanowska
ren/ agz/