Nasi tancerze są ambasadorami kultury polskiej niezależnie, z jakiego kraju pochodzą - powiedział PAP choreograf Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego zapowiadając finał IX Dni Sztuki Tańca.
W finale IX Dni Sztuki Tańca publiczność obejrzy "Chopiniana/Bolero/Chroma" oraz "Jezioro łabędzie". Spektakle odbędą się 25 I 26 listopada w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej.
PAP: W programie tegorocznych Dni Sztuki Tańca połączyły się dwie sprawy: zaakcentowanie zbliżającego się stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości oraz prezentacja choreografii światowej?
Krzysztof Pastor: Taki był pomysł. Mieliśmy podczas Dni Sztuki Tańca premierę "Baletów polskich" i naturalnie idea ich wystawienia związana jest ze zbliżającym się stuleciem odzyskania przez Polskę niepodległości. Postanowiliśmy zrealizować wieczór baletowy z muzyką trzech wybitnych polskich kompozytorów z okresu międzywojnia: Eugeniusza Morawskiego, Karola Szymanowskiego i Aleksandra Tansmana, którzy tworzyli właśnie, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Do realizacji spektaklu zaprosiliśmy trzech polskich choreografów.
PAP: Kim są choreografowie?
Krzysztof Pastor: Dwóch z nich, co jest dla mnie bardzo cenne, wywodzi się bezpośrednio z naszego zespołu. Są to artyści Polskiego Baletu Narodowego, którzy swoje pierwsze kroki w dziedzinie choreografii stawiali w ramach naszych warsztatów choreograficznych, bardzo pięknie nazwanych przez samych tancerzy "Kreacjami". Robert Bondara, któremu zaproponowaliśmy do opracowania "Świteziankę", uznał ją za bardzo interesującą. Z kolei Jacek Tyski podjął się choreografii nieznanego w Polsce baletu Aleksandra Tansmana "Sextuor", proponując autorski żart baletowy zatytułowany "Na pięciolinii". Muzykę wybitnego kompozytora, jakim był Tansman, zawsze warto przypomnieć, ponieważ jest wciąż bardziej znany i ceniony poza granicami kraju niż w Polsce.
Jacek Przybyłowicz miał do wyboru muzykę Szymanowskiego i zdecydował się II Koncert skrzypcowy - bardzo piękny, z punktu widzenia choreografa niełatwy, ale mogę powiedzieć, że rezultat jest bardzo satysfakcjonujący.
PAP: A więc muzyka międzywojnia i współczesna choreografia?
Krzysztof Pastor: My, choreografowie jesteśmy zainteresowani nie tylko muzyką klasyczną, czy też napisaną specjalnie do baletu. Interesuje nas nie tylko muzyka romantyczna, postromantyczna czy neoklasyczna. Staramy się wykorzystywać różnego rodzaju muzykę w zależności od inspiracji, ale także od zlecenia. I to jest normalna praktyka. Nie pierwszy raz zajmujemy się kompozycjami spoza kanonu muzyki baletowej. Lubimy także muzykę współczesną, jaka powstaje teraz.
Dobrym przykładem przedstawienia, w którym muzyka i choreografia mają współczesny wymiar, są prezentowane w ramach Dni "Święto wiosny" Igora Strawińskiego i "Krzesany" Wojciecha Kilara – wieczór baletowy zrealizowany przez zespół Teatru Wielkiego z Łodzi. Zestawienie dwóch znakomitych kompozytorów, którzy zainspirowani obrzędami pogańskiej Rusi i niepowtarzalnością polskiego folkloru góralskiego jest różne stylistycznie, a zarazem spójne klimatycznie. Niezmiernie ważna jest w tym spektaklu choreografia przygotowana przez Marthę Graham, jedną z najważniejszych postaci światowego baletu i Henryka Konwińskiego – kontynuatora baletowych tradycji polskiego tańca. Zderzenie tak silnych osobowości obojga choreografów doprowadziło do harmonijnego dopełnienia się obu realizacji.
PAP: Czy publiczność, która lubi balety romantyczne, klasyczne nie ma kłopotu z odbiorem współczesnych choreografii?
Krzysztof Pastor: Taniec pomaga w odbiorze muzyki współczesnej. Muzyka klasyczna jest dużo łatwiejsza dla tego obiorcy, który po prostu chłonie muzykę, i dla koneserów, którzy oceniają muzykę od strony wykonawczej. I jedni i drudzy potrafią się dać jej ponieść. Z kompozycjami współczesnymi sprawa jest trudniejsza. Potrzebna jest tu innego rodzaju koncentracja, czasami podejście intelektualne. Dobrze jest mieć pewną wiedzę na temat kompozytora, na temat utworu, jego struktury.
PAP: W "Baletach polskich" partię Świtezianki tańczy Japonka Yuka Ebihara, a Strzelcem jest Kristof Szabo - pół Węgier pół Polak. To ciekawa obsada, w pewien sposób symboliczna dla mocno międzynarodowego charakteru Polskiego Baletu Narodowego.
Krzysztof Pastor: Eksponujemy na scenie niemal wszystkich najlepszych tancerzy zespołu. Dla mnie narodowość tancerza nie ma żadnego znaczenia.
PAP: Skąd się wywodzą najlepsi tancerze?
Krzysztof Pastor: Istnieje kilka bardzo dobrych szkół baletowych i zespołów. Rosjanie są na czele, ale jest też szkoła Royal Ballet w Londynie, szkoła francuska z Operą Paryską. W Stanach Zjednoczonych jednymi z najbardziej cenionych zespołów są American Ballet Theatre, New York City Ballet i San Francisco Ballet. Stamtąd wywodzą się znakomici artyści, ale utalentowani tancerze zdarzają się wszędzie.
PAP: Ciekawym nurtem przeglądu była prezentacja choreografii amerykańskiej.
Krzysztof Pastor: Po raz pierwszy w Polsce wystąpił słynny nowojorski Dance Theatre of Harlem. W dwóch zróżnicowanych programowo wieczorach afroamerykański zespół przedstawił osiem baletów, w choreografii takich artystów, jak: Robert Garland, Darrell Grand Moultrie, Dianne McIntyre, Ulysses Dove i klasyk amerykańskiego tańca współczesnego Jose Limon. Ten wielokulturowy zespół działa od blisko 50 lat. Czternastu tancerzy wykonuje repertuar od dzieł klasycznych, po współczesne, odwołując się jednocześnie do afroamerykańskiej kultury.
Dyrektorem artystycznym Dance Theatre of Harlem jest postać ikoniczna - ciemnoskóra tancerka Virginia Johnson. Jest wielu ciemnoskórych tancerzy, ale Johnson była jedną z pierwszych Afroamerykanek, która osiągnęła tak duży sukces i jej zespół także.
PAP: Ciekawie wypadli też Włosi...
Krzysztof Pastor: Włoska grupa Balletto di Roma przedstawiła współczesną wersję znanego romantycznego baletu "Giselle", którą przygotowali dwaj choreografowie: Chris Haring i Itamar Serussi Sahar. Zespół wziął na warsztat jeden z najlepiej znanych baletów romantycznych, przenosząc go we współczesny wymiar. I znowu w spektaklu balet klasyczny łączy się z tańcem współczesnym.
PAP: W marcu 2009 r. został Pan dyrektorem zespołu baletowego Teatru Wielkiego-Opery Narodowej a już w kwietniu dzięki decyzji min. Zdrojewskiego balet uzyskał autonomię i nową nazwę Polski Balet Narodowy. Jakie to miało konsekwencje dla zespołu tancerzy, miejsca baletu na polskiej i zagranicznej scenie?
Krzysztof Pastor: Balet uzyskał wówczas autonomię w ramach Teatru Wielkiego-Opery Narodowej, co oznacza, że dyrektor baletu decyduje o sprawach artystycznych, o repertuarze i o kwestiach personalnych zespołu. Jedynym ograniczeniem jest budżet - dyscyplina budżetowa jest konieczna.
Nazwa Polski Balet Narodowy zobowiązuje - wyjeżdżając zagranicę reprezentujemy polską kulturę. I nie chodzi o to, jakiej narodowości jest tancerz pojawiający się na scenie: Polka, Japonka, Ukrainka czy Węgier. Pamiętam, że jak występowaliśmy w Nowym Jorku nikt się nie dziwił naszej międzynarodowej obsadzie. Nasi tancerze są ambasadorami kultury polskiej niezależnie, z jakiego kraju pochodzą. Najważniejsze jest, aby balet reprezentował najwyższy poziom.
PAP: IX Dni Sztuki tańca zbliżają się do finału...
Krzysztof Pastor: Pokażemy jeszcze "Chopiniana/Bolero/Chroma" oraz "Jezioro łabędzie". Mogę też już zapowiedzieć, że na wiosnę Polski Balet Narodowy wystawi "Damę kameliową", jeden z najsłynniejszych baletów Johna Neumeiera, do muzyki Fryderyka Chopina. Chcielibyśmy, aby właśnie Chopin był jednym ze znaków rozpoznawczych naszego zespołu.
Rozmawiała Anna Bernat
Krzysztof Pastor, wybitny choreograf, jest dyrektorem Polskiego Baletu Narodowego od marca 2009 r. Przez lata był związany z prestiżowymi scenami światowego baletu. Przygotował ponad 50 przedstawień baletowych w Holandii, na Litwie, w Rosji, Turcji, Niemczech i Francji aż także w Stanach Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii.(PAP)
abe/ pat/