Współtwórca KOR, autor "Popiołu i diamentu" i "Bram raju" miał bardzo skomplikowane życie prywatne: romansował z Czapskim i Hłaską, kochał się w Baczyńskim - pisze Anna Synoradzka-Demadre w książce "Jerzy Andrzejewski. Przyczynek do biografii prywatnej".
"Przygotowując książkę przeżyłam wiele momentów wahań i zwątpienia. Chodziło głównie o pytanie, czy wolno i czy należy upubliczniać informacje dotyczące spraw intymnych Andrzejewskiego i osób mu bliskich. Na mojej decyzji zaważył fakt, że duża część twórczości pisarza jest utkana z mniej lub bardziej jawnych nawiązań do jego przeżyć, co dowodzi, że nie miał nic do ukrycia. Andrzejewski opublikował także fragmenty swoich dzienników, a wydanie innych brał pod uwagę. Nawet gdyby ograniczyć się do tego, co z owych notatek ujrzało światło dzienne za życia autora, jest to materiał dowodzący, że Andrzejewski celowo naprowadzał odbiorców na trop prywatnych wątków swojej egzystencji" - wyjaśnia Anna Synoradzka-Demadre, autorka monografii "Andrzejewski (1997) i krytycznego opracowania "Miazgi" w serii BN (2003).
Okazuje się, że prawda na temat życia Andrzejewskiego, jest inna niż rozpowszechniony obraz pisarza kojarzonego ze środowiskiem katolików z ośrodka ks. Korniłowicza w Laskach pod Warszawą. Swoją orientację seksualną znał od dziecka, jako 20-latek wszedł w środowisko warszawskich homoseksualistów, przyjaźnił się z Janem Tarnowskim, Jerzym Waldorffem, Karolem Szymanowskim, Zygmuntem Mycielskim. Na dłużej związał się z Józefem Czapskim, u którego pomieszkiwał.
Jednak nie do końca godził się ze swoją orientacją seksualną, marzył o "normalnym" życiu, żonie, dzieciach, społecznej akceptacji. Pierwsze małżeństwo zawarł z koleżanką ze studiów, Noną Barbarą Siekierzyńską, w 1934 roku. Jak pisze autorka książki, rozpadło się ono błyskawicznie, krążyła legenda, że nie zostało nawet skonsumowane, ponieważ Andrzejewski zniknął z przyjęcia weselnego z jednym ze świadków ślubu - Eugeniuszem Biernackim, początkującym muzykiem. Związek z Biernackim trwał kilka lat, jego ślady można znaleźć m.in w debiucie literackim Andrzejewskiego - "Ładzie serca", opowieści, której bohater porzuca żonę, ponieważ odkrywa w sobie powołanie kapłańskie. "Drogi Gieniu, właściwie ta książka mogłaby być Tobie dedykowana" - napisał Andrzejewski na egzemplarzu Biernackiego. Związek rozpadł się po kilku latach, w 1941 r. Biernacki popełnił samobójstwo.
Kilka miesięcy później - jesienią 1941 r. - Andrzejewski poznał młodego poetę Krzysztofa Baczyńskiego. "Był moją największą miłością, może dlatego największą, bo nigdy całkowicie nie spełnioną, miłością niespełnioną całkowicie, ale zawsze odwzajemnianą, ponieważ znał dobrze charakter moich uczuć i, znając ich charakter, akceptował je, choć im się nie poddawał. Był jednak stworzony do wiernej, miłosnej przyjaźni w stosunku do starszego od siebie, którego traktował trochę jak ojca, trochę jak kochanka, a zawsze jak przyjaciela - był więc moją wzajemną miłością" - wspominał Andrzejewski, który do końca życia trzymał na półce zdjęcie Baczyńskiego.
Na początku grudnia 1941 r. Baczyński oświadczył się Barbarze Drapczyńskiej a miesiąc później Andrzejewski postanowił ożenić się z muzyczką, Marią Abgarowicz. Na ślubie Baczyńskich w czerwcu 1942 r., gdzie Andrzejewski był świadkiem, wystąpili z Marią jako para, choć oficjalny ślub wzięli dopiero po wojnie. Kiedy urodził im się syn, Marcin, Baczyński został jego ojcem chrzestnym. Śmierć młodego poety w Powstaniu Warszawskim była dla Andrzejewskiego tragedią, ale wyznaczyła też pewną cezurę w losach jego małżeństwa.
Maria wiedziała o skłonnościach męża i - do pewnego stopnia - godziła się z jego upodobaniami, zwłaszcza, gdy obiektem uczuć był niezainteresowany romansem Baczyński. Po jego śmierci w życiu Andrzejewskiego rozpoczął się okres licznych, przypadkowych związków i osuwania się w alkoholizm. Kompozytor Zygmunt Mycielski, sam homoseksualista, we wspomnieniach użala się nad rodziną Andrzejewskiego, który po pijanemu potrafił przyprowadzać kochanków do domu, gdzie spała dwójka jego małych dzieci.
W latach 50. Jerzy zakochał się w Marku Hłasce, który przez kilka miesięcy nawet mieszkał u Andrzejewskich. Spotkanie z młodym skandalistą polskiej literatury Andrzejewski wspomina tak: "...okazał się wysokim, rosłym chłopcem, jasnowłosym i niebieskookim. Nie wiem, czy był piękny. Jego bardzo słowiańska uroda promieniowała uwodzącym blaskiem, cała postać - gwałtowną siłą witalną, w głosie z natury niskim pobrzmiewały akcenty czułe i kuszące. Jeśli powiem, że mnie oczarował i zachwycił, nie powiem wszystkiego".
Z ustaleń Synoradzkiej-Demadre wynika, że plotki o promowaniu Hłaski przez środowisko literatów - homoseksualistów nie są przesadzone. Jako pierwszy wdziękowi Hłaski uległ prezes wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich Stefan Łoś. To właśnie on podsunął pierwsze utwory młodego pisarza krytykom, zabiegał dla niego o stypendia, przez pewien czas dzielił się z nim własnym mieszkaniem. Po przenosinach do Warszawy o względy Hłaski rywalizowali: naczelny "Twórczości" Jarosław Iwaszkiewicz, redaktorzy działu prozy tego pisma Henryk Bereza i Julian Stryjkowski oraz sekretarz "Nowej Kultury" Wilhelm Mach. Hłasko, zdecydowanie heteroseksualny, z rozmachem wykorzystywał jednak zainteresowanie ustosunkowanych literacko homoseksualnych przyjaciół, choć, zapewne bez talentu literackiego nic by taka protekcja nie dała.
W latach 60. i 70. rozwijała się choroba alkoholowa Andrzejewskiego, który kilka razy trafił na kurację odwykową, próbował zachować trzeźwość, jednak bez większych sukcesów. Jego ostatnią wielką miłością był poznany w 1962 r. licealista Marek Keller. Związek utrzymał się kilka lat. Ponieważ młody kochanek nie chciał się uczyć i uciekał z domu, Andrzejewski użył wszystkich swoich wpływów, aby młodzieniec trafił do wojska. Po zakończeniu służby Keller chciał żyć i mieszkać z Andrzejewskim, marzył o stałym związku, nie wytrzymał jednak pijackich ataków zazdrości pisarza.
Na starość Andrzejewski stał się autorytetem kręgów demokratycznej opozycji. Ostatnie lata życia spędził sam, Maria umarła w 1971 roku. Jego przyjaciel, Zygmunt Mycielski pisał o nim: "myśli tylko o wartości tego, co pisze, niepokoi się, czy to nie grafomania, pije, bełkocze, i chwyta się nagich chłopców, chce utrzymać, złapać młodość". Andrzejewski zmarł 19 czerwca 1983 roku.
W latach stalinizmu autor "Bram raju" był beneficjentem systemu, w latach 1952-56 zasiadał nawet w Sejmie PRL. Ale już trzy lata później w związku z odmową wydawania miesięcznika "Europa", którym Andrzejewski miał kierować, wystąpił z partii. Był jednym z pierwszych polskich dysydentów, podpisał "List 34", krytykował otwarcie inwazję na Czechosłowację, współtworzył Komitet Obrony Robotników. Z komunistyczną przeszłością rozliczał się w literaturze m.in. w "Bramach raju", czy w "Ciemności kryją ziemię". Powieści Jerzego Andrzejewskiego i filmy na podstawie jego dzieł są dziś uznawane za klasykę polskiej kultury.
Książka "Jerzy Andrzejewski. Przyczynek do biografii prywatnej" Anny Synoradzkiej-Demadre ukazała się nakładem Krytyki Politycznej. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/