2011-04-12 (PAP) - Od wtorku mogą się zgłaszać chętni do udziału w konkursie na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Wakat na tym stanowisku trwa od 10 kwietnia 2010 r., gdy Janusz Kurtyka zginął w katastrofie smoleńskiej.
Zaraz potem Rada ma wyłonić jednego kandydata dla parlamentu w tajnym głosowaniu, bezwzględną większością głosów. Na 5-letnią kadencję ma go powołać Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością głosów. Szef Rady prof. Andrzej Paczkowski ma nadzieję na wybór prezesa przez parlament jeszcze przed wakacjami. Jeśli kandydata nie udałoby się wybrać, rozpisano by nowy konkurs.
Zgodnie z ustawą prezesem IPN może być obywatel polski, spoza członków Rady, wyróżniający się "wysokimi walorami moralnymi oraz wiedzą przydatną w pracach Instytutu"; niekarany; który nie był agentem ani oficerem służb specjalnych PRL oraz nie ma związków z obecnymi służbami specjalnymi RP; nie jest też członkiem partii politycznej czy związku zawodowego i nie prowadzi "działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu". Do konkursu może przystąpić osoba, która ma wykształcenie wyższe z tytułem naukowym, doświadczenie na stanowisku kierowniczym; zna problematykę IPN i odpowiednich ustaw i choć jeden język obcy.
Przez najbliższe 30 dni chętni do udziału w konkursie mogą składać w IPN lub wysłać pocztą wymagane dokumenty, m.in.: życiorys, oświadczenie o spełnianiu warunków ustawowych, poświadczenie dostępu do informacji tajnych lub zgodę na poddanie się procedurze służb specjalnych dopuszczających do tego, oświadczenie o nienaruszeniu dyscypliny finansów publicznych, oświadczenie, że nie toczy się przeciw kandydatowi żadne postępowanie, oświadczenie, że kandydat nie należy do partii politycznej lub oświadczenie o gotowości rezygnacji z niej po wyborze (lub też rezygnacji z mandatu posła lub senatora).
Zdaniem mediów faworytami są szefowie oddziałów IPN: warszawskiego - Jerzy Eisler i krakowskiego - Marek Lasota. Ponadto media pisały o możliwości kandydowania dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza oraz ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Aleksandra Halla. Członkowie Rady podkreślali, że niektóre z tych osób ogłosiły już, że nie wystartują. Mówili, że nowy prezes będzie przede wszystkim musiał być odporny na naciski polityczne, ale też musi być i menedżerem.
Rada - powołana na podstawie nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PO z 2010 r. - ma m.in. ustalać priorytetowe tematy badawcze i rekomendować kierunki działań IPN, decydować o grantach dla naukowców spoza IPN oraz opiniować powoływanie i odwoływanie szefów pionów IPN (u prezydenta RP od kilku miesięcy leży wniosek o odwołanie szefa pionu śledczego IPN Dariusza Gabrela). W przypadku odrzucenia rocznego sprawozdania prezesa IPN przez Radę, może ona wnosić o jego odwołanie przez parlament.
PiS zaskarżyło już nowelizację z 2010 r. do Trybunału Konstytucyjnego; miał to uczynić prezydent Lech Kaczyński. Gdy w grudniu 2009 r. PO złożyła swój projekt, jej politycy mówili, że "trzeba naprawić tę źle kierowaną przez prezesa Janusza Kurtykę instytucję", bo IPN "zaczął mówić podobnym językiem jak PiS" i mieć "podobną wizję historii". PO zapewniała, że nie chciała odwoływać Kurtyki przed upływem jego kadencji pod koniec 2010 r. Politycy PiS i Kurtyka mówili zaś o próbie "upolitycznienia" Instytutu.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ bos/ jra/