Święta są czasem troski o ludzi biednych, potrzebujących pomocy - zwraca uwagę ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i zaznacza, że Jezus urodził się jako ubogi człowiek, a pierwszymi, którzy go odwiedzili, byli pasterze.
"Boże Narodzenie to święta katolickie i chrześcijańskie, w kalendarzu nie najważniejsze, bo najważniejsze były zawsze święta Wielkiej Nocy i Zesłania Ducha Świętego, natomiast w tradycji europejskiej, a szczególnie w tradycji polskiej, Boże Narodzenie urosło do najważniejszej rangi, czyli święta, bez którego trudno sobie wyobrazić cały rok" - powiedział PAP ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Zdaniem duchownego myśląc o świętach, nie można patrzeć tylko na stronę zewnętrzną. "Ona jest przepiękna, bo to są choinki, szopki, przygotowania, spotkania w rodzinie - to są rzeczy, na które się czeka cały rok" - mówił, ale - jak podkreślił - to strona duchowa świąt jest najważniejsza.
"One przypominają nam co roku, że Jezus Chrystus urodził się tak, jak każdy człowiek. Natomiast nie przyszedł na świat w pałacu, nie był królem. Urodził się jako ubogi człowiek" - zaznaczył Isakowicz-Zaleski podkreślając, że to pasterze pierwsi odwiedzili nowo narodzone dziecię. "To jest bardzo mocny akcent ewangeliczny, mówiący o tym, że święta są przede wszystkim czasem troski o biednych, chorych, potrzebujących pomocy" – zwrócił uwagę duchowny katolicki obrządku ormiańskiego.
W jego ocenie wiek XXI jest wiekiem rozwoju cywilizacji, ale i wiekiem ludzi samotnych. "Oprócz dachu nad głową i tego, żeby coś zjeść, i z czego się utrzymać, bardzo potrzeba ludziom drugiej osoby" - wskazał.
Ks. Isakowicz-Zaleski opowiadał, że od kilku lat bierze udział w wigilii dla bezdomnych na krakowskim Rynku Głównym, organizowanej przez restauratora Jana Kościuszkę i wolontariuszy. "Na to spotkanie ludzie przychodzą nie po to, żeby się najeść, ale przede wszystkim by pobyć, porozmawiać z innymi, by poczuć się docenionym, dowartościowanym" - mówił.
Jednocześnie duchowny przywołał postać św. Brata Alberta, patrona prowadzonej przez Isakowicza-Zaleskiego fundacji, opiekującej się osobami niepełnosprawnymi, często wyrzuconymi poza margines.
"Brat Albert starał się zawsze pokazywać, że to człowiek jest ważny, że Jezusa Chrystusa można zobaczyć w drugim człowieku, zwłaszcza w bezdomnym, chorym, niepełnosprawnym" - wymieniał.
Przywołując myśli brata Alberta Isakowicz-Zaleski zaznaczył, że "trzeba być dobrym jak chleb". "Te słowa kojarzą się z opłatkiem, którym się łamiemy, ze stołem wigilijnym. Zachęcają nas też, aby w wigilię, ale i przez cały rok, widzieć potrzeby innych" - powiedział. Jak wskazał, o samotnych i potrzebujących przypomina pusty talerz na wigilijnym stole.
Ks. Isakowicz-Zaleski podkreślił też, że brat Albert zmarł 25 grudnia 1916 r. "Był obecny na wigilii i odszedł wtedy, kiedy inni świętowali, ale radosny, pogodny, bo wiedział, że to życie się nie kończy tutaj na ziemi" - opowiadał duchowny.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
edytor: Katarzyna Szydłowska-Greszta
bko/ksz/