Bajki Stanisława Jachowicza, niezwykle popularne w XIX wieku, bywały przedmiotem żartów ze względu na ich moralizatorstwo i makabryczną wyobraźnię autora. Nie sposób jednak odmówić Jachowiczowi wielkich zasług dla polskiej literatury dla najmłodszych. Pisarz zmarł 160 lat temu.
Stanisław Jachowicz urodził się 18 kwietnia 1796 r. Jego ojciec, zarządca dóbr Tarnowskich z Dzikowa, wcześnie zmarł i wychowaniem czteroletniego Stanisława i jego rodzeństwa zajęła się surowa matka. Przyszły bajkopisarz uczył się m.in. w szkole pijarów w Rzeszowie i gimnazjum w Stanisławowie. Podczas studiów filologicznych na Uniwersytecie we Lwowie Jachowicz był współzałożycielem tajnego Towarzystwa Ćwiczącej się Młodzieży w Literaturze Ojczystej. Jako pisarz zadebiutował w 1818 r. opublikowanymi w "Pamiętniku Lwowskim" bajkami.
Po studiach, w 1818 r., osiadł w Warszawie, pracował jako kancelista w Prokuratorii Generalnej Królestwa Polskiego. Przystąpił też do tajnego Związku Wolnych Polaków, po jego wykryciu objął go zakaz zajmowania posad rządowych, więc głównym źródłem utrzymania Jachowicza stała się praca nauczyciela języka polskiego w prywatnych domach.
W 1824 r. Jachowicz wydał swoją pierwszą książkę, dedykowany pamięci matki zbiór 58 wierszowanych bajek i umoralniających opowiastek dla dzieci pod tytułem "Bajki i powieści". Był pierwszym polskim pisarzem, który zauważył, że dzieci mają specjalne wymagania, jeżeli chodzi o literaturę. Pisał: "Język dziecięcy, toć już rzecz nie nowa,/ Jest to oddzielna, rzewna serca mowa./ U nich świat inny i poezja inna —/ Do ich serduszek podobną być winna".
W bajkach Jachowicz zrezygnował z charakterystycznej dla tego gatunku alegorii na rzecz konkretnych przykładów, wprowadził do nich język potoczny. Publiczność była zachwycona - kolejne, coraz bardziej rozszerzane wydania bajek ukazywały się przez cztery kolejne lata. Piąte, z 1829 r., zawiera już 113 utworów. W XIX wieku był to najpopularniejszy w Polsce zbiór utworów dla dzieci, na którym wychowało się kilka pokoleń.
W bajkach Jachowicz promował surowe ideały wychowawcze, kult pracowitości, uczciwości, skromności i oszczędności. Dzieci obowiązywało posłuszeństwo pod groźbą surowej kary. Juleczka, który nie słuchając mamy uparcie ssał palec, spotyka straszliwa kara: "Wtem ktoś z trzaskiem drzwi otwiera,/ Wpada krawiec jak pantera/ I do Julka skoczy żywo./ Nożycami w lewo, w prawo/ Uciął palec jeden drugi,/ Aż krew trysła we dwie strugi (...) Płacze Julek, żal niebodze,/ A paluszki na podłodze".
W bajkach Jachowicz promował surowe ideały wychowawcze, kult pracowitości, uczciwości, skromności i oszczędności. Dzieci obowiązywało posłuszeństwo pod groźbą surowej kary.
Należy słuchać dobrych rad starszych, o czym mówi najbardziej chyba znana bajka Jachowicza: "Nie rusz Andziu tego kwiatka/ Róża kole - rzekła matka/ Andzia matki nie słuchała/ Ukuła się i płakała". Tu skończyło się na płaczu, gorzej miał Wicuś z innej bajki, który wbrew radom starszych ślizgał się po lodzie i złamał nogę. "Wtedy biedny chłopczyna sam wyznał ze łzami/ Że się nie godzi starszych pogardzać radami" - podsumował Jachowicz.
Bajki Jachowicza piętnują łakomstwo, skąpstwo, niechlujność, lenistwo, zakazują także znęcania się nad zwierzakami. Gdy "swawolny Tadeuszek nawsadzał w flaszeczkę muszek" ojciec zamknął go w komórce na cały dzień: "Siedział dzień cały. To go nauczyło:/ Nie czyń drugiemu, co tobie nie miło". Skutki obżarstwa uwidacznia bajka "Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku", a do czego prowadzi samowola przekonał sie bohater innej bajki, który uparcie gryzł orzechy zębami, choć zakazywano mu tego: "Chłopczyk na to: "Nic nie szkodzi"/ A teraz bez zębów chodzi".
Dość makabryczna wyobraźnia pisarza okraszona moralizatorstwem aż prosiła się o drwiny i parodie - powstało ich bardzo wiele. Do najcelniejszych i najbardziej cenzuralnych należy dzieło Boya Żeleńskiego: "Staś na sukni zrobił plamę,/ Oblał bowiem ponczem mamę; /A widząc ją w srogim gniewie,/ Jak przepraszać sam już nie wie./ Plama głupstwo - mama doda -/ Ale ponczu, ponczu szkoda!". Julian Tuwim napisał całą serię parodii bajki o Andzi i róży naśladując stylistykę innych pisarzy m.in. Reya, Przybyszewskiego, Staffa.
Z bajek Jachowicza żartowano, nikt jednak nie odmawiał mu wielkich zasług dla polskiej literatury dziecięcej. Brał udział w redagowaniu wydawanego przez 12 miesięcy w 1829 r. kierowanego przez Ignacego Chrzanowskiego "Tygodnika dla Dzieci", drugiego, po prowadzonych przez Hoffmanową w latach 1824–28 "Rozrywkach dla dzieci", polskiego pisma dla młodych czytelników. W 1830 r. Jachowicz, przy współudziale Chrzanowskiego zaczął wydawać pierwsze w Europie codzienne pismo dla dzieci – "Dziennik dla Dzieci". Ogółem ukazało się 299 numerów tego pisma, które miało stałe działy poświęcone m.in. literaturze, podróżom, przyrodzie, ale także historii Polski. Po wybuchu powstania listopadowego na łamach "Dziennika" objaśniano dzieciom pojęcie powstania, miłości do ojczyzny, wskazywano powinności wobec ojczystego kraju.
Inną pasją Jachowicza była działalność charytatywna. Jeszcze podczas powstania zorganizował on Towarzystwo Wychowania Dzieci po Poległych Rycerzach. W 1832 r. został członkiem Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, w którym działał aż do śmierci. Był współtwórcą ochronek, w których dzieci otrzymywały posiłki, bawiły się i uczyły.
Inną pasją Jachowicza była działalność charytatywna. Jeszcze podczas powstania zorganizował on Towarzystwo Wychowania Dzieci po Poległych Rycerzach. W 1832 r. został członkiem Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, w którym działał aż do śmierci. Był współtwórcą ochronek, w których dzieci otrzymywały posiłki, bawiły się i uczyły. W 1842 r., za zasługi filantropijne, Jachowicz otrzymał od władz rosyjskich Order Świętego Stanisława III klasy. Niemal cały dochód z kolejnych wydań "Bajek i powiastek" Jachowicz przeznaczył na cele dobroczynne, sam żyjąc bardzo skromnie. Pod koniec życia otrzymał od cara dożywotnią pensję.
Stanisław Jachowicz zmarł w Warszawie, w wigilię Bożego Narodzenia, 24 grudnia 1857 r., został pochowany na cmentarzu Powązkowskim. To Jachowicz, pisarz dla dzieci z którego tak często żartowano jest autorem jednego z najcelniejszego w polskiej literaturze aforyzmu o przemijaniu: "Bije zegar godziny, my wtedy mawiamy:/ +Jak ten czas szybko mija!+ – a to my mijamy". (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/