Od zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki przez oficerów PRL-owskiej policji politycznej minęło 31 lat, ale okoliczności jego porwania wciąż nie zostały jednoznacznie wyjaśnione. Książka Tadeusza A. Kisielewskiego „Zabić księdza” jest kolejną próbą odpowiedzi na pojawiające się w tej sprawie pytania.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko był kapłanem parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Od powstania NSZZ „Solidarnośc” związany ze środowiskami robotniczymi i opozycyjnymi, po wprowadzeniu stanu wojennego udzielał wsparcia ukrywającym się działaczom związku i ich rodzinom.
W kościele św. Stanisława Kostki organizował cieszące się wielką popularnością wśród wiernych „Msze za Ojczyznę”, w czasie których wygłaszał kazania potępiające stosowanie przez komunistyczne państwo przemocy. Jego popularność rosła, a drukowane nielegalnie teksty kazań rozchodziły się wśród wiernych. W maju 1983 roku poprowadził pogrzeb Grzegorza Przemyka, maturzysty pobitego na śmierć przez milicjantów ze staromiejskiego posterunku, a cztery miesiące później zorganizował Pielgrzymkę Ludzi Pracy na Jasną Górę.
Działalność księdza Popiełuszki naraziła go na represje ze strony władz. Był nieustannie inwigilowany, w jego otoczeniu pracowało kilku tajnych współpracowników służb bezpieczeństwa PRL. Wielokrotnie był wzywany na przesłuchania w prokuraturze, w jego warszawskim mieszkaniu dokonano rewizji, wcześniej podrzucając tam materiały, które miały skompromitować kapłana w oczach wiernych. Organizowane przez niego „Msze ze Ojczyznę” i głoszone w ich czasie treści były ostro potępiane przez komunistyczne środki masowego przekazu, w tym rzecznika rządu PRL Jerzego Urbana.
Badając okoliczności śmierci księdza Popiełuszki oraz rekonstruując wydarzenia polityczne pierwszej połowy lat 80., Kisielewski doszedł do wniosku, iż porwanie i zabójstwo księdza było częścią zakulisowego planu kremlowskich „jastrzębi” skompromitowania i obalenia rządów gen. Jaruzelskiego oraz zastąpienia jego ekipy przedstawicielami uległej wobec ZSRR i będącej od kontrolą sowieckich służb specjalnych frakcji „twardogłowych”, której głównym przedstawicielem był ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych gen. Mirosław Milewski.
19 października 1984 roku wracający z Bydgoszczy do Warszawy ksiądz Popiełuszko został uprowadzony przez trzech oficerów IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Porywacze, dowodzeni przez kapitana Grzegorza Piotrowskiego, pobili kapłana i zamkniętego w bagażniku samochodu wywieźli w nieznanym kierunku. Zarządzone przez ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka śledztwo doprowadziło do aresztowania sprawców już cztery dni po porwaniu – zaś 30 października w wodach zalewu Wisły pod Włocławkiem odnaleziono także ciało księdza, wrzucone tam przez zabójców.
7 lutego 1985 roku w Toruniu zapadł wyrok w procesie morderców księdza Popiełuszki: Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, jego dwaj podwładni – na 15 i 14 lat więzienia. Czwartym skazanym w procesie toruńskim był wiceszef IV Departamentu MSW pułkownik Adam Pietruszka, odpowiadający za podżeganie do zabójstwa. Wyrok nie zakończył jednak dyskusji o morderstwie – nie dał bowiem odpowiedzi na pytanie, czy sprawcy politycznego mordu na warszawskim kapłanie działali samodzielnie, czy może byli elementem spisku, którego ślady prowadziły na szczyty PRL-owskiej władzy, a może nawet poza granice kraju.
Tadeusz A. Kisielewski, autor popularnych książek na temat śmierci generała Sikorskiego w katastrofie gibraltarskiej (w których próbował udowodnić, iż była ona efektem zamachu), postanowił pójść śladem hipotezy, że przyczyn śmierci kapelana warszawskiej „Solidarności” należy szukać w wewnętrznych walkach frakcyjnych w łonie PZPR.
Badając okoliczności śmierci księdza Popiełuszki oraz rekonstruując wydarzenia polityczne pierwszej połowy lat 80., Kisielewski doszedł do wniosku, iż porwanie i zabójstwo księdza było częścią zakulisowego planu kremlowskich „jastrzębi” skompromitowania i obalenia rządów generała Jaruzelskiego oraz zastąpienia jego ekipy przedstawicielami uległej wobec ZSRR i będącej od kontrolą sowieckich służb specjalnych frakcji „twardogłowych”, której głównym przedstawicielem był ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych generał Mirosław Milewski.
Na kartach swojej nowej książki, Tadeusz A. Kisielewski buduje wizję spisku, zorganizowanego, a być może także przeprowadzonego przez sowieckie KGB, wykorzystujące ekipę Piotrowskiego jako „figurantów”. Opowiada się także za powtarzającą się co jakiś czas hipotezą, że zwłoki księdza Popiełuszki tak naprawdę zostały wydobyte przez ekipę śledczą już 26 października, poddane oględzinom, a następnie zatopione pod Włocławkiem ponownie i odnalezione „oficjalnie” cztery dni późnej.
W dalszych partiach książki Kisielewski opisuje wydarzenia związane ze śledztwem i procesem zabójców kapłana, przypomina także tajemnicze zgony księży Niedzielaka, Suchowolca i Zycha z roku 1989, cofa się także do lat 50., prezentując czytelnikowi zarys stosunków państwo-Kościół w epoce Polski Ludowej.
Podobnie jak w przypadku książek dotyczących katastrofy gibraltarskiej, także w najnowszej książce Tadeusza A. Kisielewskiego spore wrażenie robi rozmach autorskiej wizji, niestety, czytelnik zainteresowany tematem śmierci księdza Popiełuszki skazany jest na samodzielne poszukiwania źródeł zawartych w książce tez i twierdzeń – „Zabić księdza” bibliografia zawiera zaledwie 19 pozycji, a tekst nie został opatrzony jakimikolwiek przypisami, umożliwiającymi weryfikację tropów i informacji.
„Zabić księdza. Sowiecki ślad w sprawie śmierci Jerzego Popiełuszki”, Tadeusz A. Kisielewski, Rebis, Poznań 2015.
Andrzej Kałwa
ajk/ ls/