17 stycznia 1945 r. do niemal doszczętnie zniszczonej Warszawy wkroczyli żołnierze 1. Armii Wojska Polskiego. Walki o opanowanie miasta trwały zaledwie kilka godzin, ponieważ dowództwo niemieckie, obawiając się okrążenia, wycofało większość swoich sił ze stolicy.
O tym, jak w Warszawie wyglądał 17 stycznia 1945 r. wspomina kapitan Aleksander Tarnawski ps. Upłaz i Wierch – ostatni żyjący Cichociemny. Niemcy wycofali się już ze zrujnowanej Warszawy, a armia polska i Rosjanie jeszcze nie weszli. Tarnawski stał wówczas na prawym brzegu Wisły. Był to mroźny dzień, a Wisła była zamarznięta.
„Postanowiłem przejść po lodzie i zobaczyć, co się dzieje w Warszawie. Zobaczyłem Warszawę zrujnowaną, pustą, ani jednej żywej duszy. Tylko na placykach czy ulicach zobaczyłem mogiły, groby. Na jednej z częściowo zrujnowanej kamienicy był wrak alianckiego samolotu. Byłem chyba jednym z pierwszych, którzy się tam zjawili z prawej strony Wisły. To było przejmujące wrażenie” – opowiada Aleksander Tarnawski.
Aleksander Tarnawski urodził się 8 stycznia 1921 r. w Słocinie. W 1938 roku ukończył gimnazjum w Chorzowie i rozpoczął studia na Wydziale Chemii Uniwersytetu Lwowskiego. Po wybuchu wojny, w październiku 1939 r. przedostał się przez Węgry do Francji, gdzie został przydzielony do 1. Dywizji Grenadierów. Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii dostał przydział do 16. Brygady Pancernej, a później 1. Dywizji Pancernej.
Po intensywnym szkoleniu dla Cichociemnych, nocą z 16 na 17 kwietnia 1944 r. został zrzucony niedaleko Góry Kalwarii w ramach operacji "Weller 12". Po desancie do Polski dostał przydział do okręgu AK Nowogródek. Przeszedł szlak wojenny z ziemi nowogrodzkiej przez Grodno w kierunku Warszawy.
Po zakończeniu wojny zamieszkał w Gliwicach, ukończył chemię na Politechnice Śląskiej. Całe życie zawodowe związał ze Śląskiem – z Politechniką Śląską, Instytutem Metali Nieżelaznych i Instytutem Przemysłu Tworzyw i Farb w Gliwicach. (PAP)
szuk/ akr/