Fali szowinizmu i ideologii nienawiści może zapobiegać dobra edukacja, w tym regionalna – przekonują przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląska. Wskazując, że sami bywają dotykani przejawami szowinizmu, apelują o uwrażliwianie w procesie edukacji na drugiego człowieka.
Podczas środowego briefingu zorganizowanego w Katowicach przez klub radnych RAŚ w Sejmiku Woj. Śląskiego członek zarządu woj. śląskiego Henryk Mercik mówił o rosnącej fali szowinizmu, która ostatnio przybrała formy wydarzeń takich, jak w wodzisławskim lesie, a która jego zdaniem ma źródło w braku odpowiedniej edukacji.
Jak zdiagnozował, propozycja edukacji „z centralnego rozdzielnika” nie tylko nie pozwala oceniać i we właściwy sposób poznawać historii, ale w ogóle nie opowiada o historii regionów, różnicach między nimi i nie pozwala odnieść się do tej historii przez ludzi młodych. W efekcie często ulegają oni modzie na zachowania szowinistyczne, nacjonalistyczne.
Ocenił, że obrazy z wodzisławskiego lasu to "już forma karykaturalna, która świadczy o tym, jak bardzo ci zafascynowani złą przeszłością młodzi ludzie ulegają pewnym mitom, obrazkowym przekazom historycznym”. „To wszystko świadczy raczej o bardzo powierzchownej wiedzy i głębokiej fascynacji. To jest absolutnie niebezpieczne i musimy to traktować poważnie, jako ostrzeżenie” - zdiagnozował
W tym kontekście Mercik nawiązał do starań śląskich regionalistów o upowszechnienie dobrej jakości edukacji regionalnej, która „pokaże wszystkie wątki historyczne, problemy związane z regionalną historią”. Edukacja regionalna powinna ludzi łączyć, a nie dzielić” - zaakcentował członek zarządu woj. śląskiego.
Przypomniał o organizowanych przez RAŚ w ostatnie soboty stycznia Marszach na Zgodę – do miejsca dawnego obozu w Świętochłowicach-Zgodzie. Była to najpierw filia KL Auschwitz, gdzie ludzie ginęli w imię niemieckiego nacjonalizmu; po wojnie obóz podlegał Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego i więziono w nim m.in. Górnoślązaków i Niemców, co kosztowało życie ok. 2 tys. osób. „To miejsce, które pokazuje, do czego prowadzą fascynacje, totalitaryzmy – jaki jest efekt totalitaryzmów, które przeszły przez tę ziemię” - powiedział Mercik.
Przewodniczący RAŚ, szef klubu radnych tego ugrupowania w Sejmiku Woj. Śląskiego Jerzy Gorzelik wyraził przekonanie, że nie jest dziś możliwie zmobilizowanie pod symbolami swastyki czy portretami Adolfa Hitlera tłumów obywateli. Jego zdaniem nie w tym tkwi główny problem: niepokój, lęk budzi to, co kryje się za takimi symbolami - ideologia nienawiści, zakładająca zdeptanie słabszego, oparta na pogardzie dla mniejszości.
„Ta sytuacja powinna być impulsem do refleksji, na ile takie idee - już nieopakowane w szokującą neonazistowską formę - są obecne w naszych życiu publicznym. (…) Zastanówmy się, na ile owa nienawiść do tego, co inne, co mniejsze, jest obecna w codziennym przekazie, (…) na ile deficyty ludzkiej wrażliwości nie stanowią dla nas zagrożenia - i czy to nie one legły u podstaw erupcji szowinizmu, z którą mamy do czynienia w ostatnim czasie” - wezwał.
Gorzelik akcentował, że taką wrażliwość, która uodparnia na ideologie totalitarne, na szowinizm, najłatwiej wypracować spoglądając na historię z perspektywy ludzkich losów, pozwalających identyfikować się z ofiarami - nie z „lotu ptaka”, gdzie ofiary zbrodni stają się często bezduszną statystyką. Jak mówił, edukacja regionalna jest w stanie taką oddolną perspektywę oferować.
Podkreślił przy tym, że RAŚ - jako ugrupowanie reprezentujące mniejszość - od lat stara uwrażliwiać na problem szacunku dla mniejszych – a przez to słabszych. „To lekceważenie, nonszalancja, pogarda, doprowadziły swego czasu do tragedii milionów ludzi w tej części Europy” - wskazał.
Zaznaczył też, że RAŚ, jako ugrupowanie, dotykane bywa szowinizmem także dziś. „Zdajecie sobie państwo sprawę, jak przyjmowane są przez część naszych współobywateli, także postaci życia publicznego, aspiracje tożsamościowe Górnoślązaków. Wiemy zatem, bo poznaliśmy na własnej skórze, czym jest szowinizm i jak w słowach może wyrażać się pogarda dla drugiego człowieka, tylko dlatego, że ma on inną tożsamość, inną pamięć, inaczej spogląda na historię. Zatem czujemy się zobowiązani, by na ten problem szczególnie uczulić opinię publiczną” - podkreślił.
„Niebezpieczeństwo nie kryje się tylko w wodzisławskim lesie, gdzie grupa członków stowarzyszenia wymachuje nazistowską flagą. Hasła, które niebezpiecznie mogą być kojarzone z nienawiścią, jaka przetoczyła się przez Europę w latach 30. i 40. i nie ustała w 1945 r., mogą być głoszone pod symbolami, flagami, które kojarzą się większości naszych współobywateli pozytywnie. Wtedy niebezpieczeństwo, że ludzie dadzą się uwieść tym hasłom, jest zdecydowanie większe” - przestrzegł.
"Superwizjer" TVN24 ujawnił w sobotę wyniki swego dziennikarskiego śledztwa dotyczącego działalności niektórych polskich środowisk narodowych, m.in. stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność".
Na nagraniach ukrytą kamerą są pokazane m.in. obchody 128. urodzin Adolfa Hitlera zorganizowane w 2017 r. w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Materiał pokazuje m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, która po zmroku zostaje podpalona. Widać też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. O zatrzymaniu trzech pierwszych osób poinformowano we wtorek - usłyszały one zarzuty propagowanie ustroju nazistowskiego. W środę tożsame zarzuty usłyszały dwie kolejne osoby.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ mok/