Procedowana ustawa o IPN niemal na pewno zostanie odebrana jako próba politycznej ingerencji w spory historyczne. Prawdzie, którą winni jesteśmy ofiarom historycznych zbrodni, najlepiej służy otwarta i rzeczowa dyskusja - oświadczył prof. Dariusz Stola, dyrektor muzeum POLIN.
"Rozumiemy ból i oburzenie tych wszystkich, którzy wiedzą, jak fałszywe i krzywdzące są określenia takie jak +polskie obozy koncentracyjne+ czy +polskie obozy zagłady+. Wiemy jednak, że wynikają one przeważnie z niewiedzy, więc właściwym sposobem reagowania na nie jest edukacja" - napisał dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w oświadczeniu zamieszczonym na stronie placówki.
Zaznaczył, że nie jest dobre prawo, które może negatywnie odbić się na badaniach historycznych, a procedowana obecnie nowelizacja ustawy o IPN "niesie tego duże ryzyko". Zdaniem prof. Stoli jest bardzo prawdopodobne, że ustawa ta będzie budować atmosferę zastraszenia, zniechęcając badaczy do podejmowania trudnych tematów dotyczących zbrodni popełnionych w XX w. na ziemiach polskich. "Bezpardonowe ataki na kilku historyków zajmujących się Zagładą Żydów, które że zgorszeniem obserwowaliśmy w ostatnich latach, wzmacniają te obawy" - dodał.
Ponadto - jak napisał prof. Stola - ustawa "niemal na pewno zostanie przez wielu odebrana jako próba zduszenia dyskusji o zbrodniach popełnionych przez Polaków, próba politycznej ingerencji w spory historyczne, jako potwierdzenie niechętnych Polsce uprzedzeń".
W ocenie dyrektora POLIN, wielkim sukcesem było stworzenie przestrzeni do szczerych debat o trudnych tematach z naszej dramatycznej przeszłości. "Polskie dyskusje o Jedwabnem, o współpracy z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa czy o powojennych wysiedleniach Niemców – pomimo że nie brakło w nich głosów skrajnych i nieuzasadnionych – były naszym zbiorowym osiągnięciem, przybliżającym poznanie i zrozumienie naszych dziejów, moralnych dylematów ludzkości i zagrożeń na przyszłość" - podkreślił.
Wskazał też, że wielkie postępy poczyniły w tym czasie polskie badania historyczne. "To dzięki współpracy uczonych polskich i zagranicznych powstała wystawa stała w naszym muzeum. Jej galeria Zagłada, w której tworzeniu wiodącą rolę odegrali prof. Engelking i prof. Leociak – wybitni uczeni z Polskiego Centrum Badań nad Zagładą – pokazuje, że potrafimy przedstawiać nawet najbardziej dramatyczne i bolesne kwestie w wyważony i wiarygodny sposób" - napisał prof. Stola.
"Nie odpowiadamy za przeszłość, na którą nie mieliśmy wpływu. Odpowiadamy jednak za to, co z tą przeszłością zrobimy dziś. Ofiarom historycznych zbrodni jesteśmy winni po pierwsze prawdę. A prawdzie najlepiej służy otwarta i rzeczowa dyskusja" - zakończył.
Zgodnie z uchwaloną w piątek nowelą ustawy o IPN, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Ustawa precyzuje, że nie będzie przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej".
Zgodnie z intencją ustawodawcy, kary grzywny lub więzienia będą grozić za takie słowa jak np. "polskie obozy śmierci" czy "polskie obozy zagłady" ze względu na zawarte w nich przypisywanie polskiemu narodowi lub polskiemu państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełniane na terenie tych obozów.
Do nowych przepisów krytycznie odniosły się w sobotę władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu. Ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". Strona izraelska oświadczyła także, że termin przyjęcia ustawy - w przeddzień Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, "był zadziwiający i niefortunny".
W poniedziałek Azari tłumaczyła, że Izrael wie, że obozy śmierci na terytorium Polski budowali niemieccy naziści i że o to nie ma sporu. "Ale w tej ustawie napisano coś innego. Tam nie ma słów, ani jednego słowa o tym, kto budował obozy śmierci. Tam jest kara za oskarżenie Polaków, polskiego państwa i narodu. Ta formuła nie jest jasna dla Izraelczyków" - powiedziała ambasador w Polsat News2.(PAP)
itm/