Nowelizacja ustawy o IPN jest zdecydowanie potrzebna, ponieważ do tej pory nie dość skutecznie broniliśmy dobrego imienia Polski na arenie międzynarodowej - powiedział we wtorek wiceszef MSZ Marek Magierowski.
Magierowski był pytany w programie "Fakty po faktach" w TVN24 o uchwaloną w zeszły piątek w Sejmie nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która wprowadza m.in. kary za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie z okresu II wojny światowej. Nowela znajduje się obecnie w Senacie; w środę mają się nią zająć senackie komisje: praw człowieka, praworządności i petycji oraz kultury i środków przekazu.
Wiceszef MSZ podkreślił, iż rozumie "kontrowersje", które narosły wokół ustawy. "Uważam natomiast, że jest to ustawa zdecydowanie potrzebna w polskim ustawodawstwie - ustawa, która wynika z przekonania, że do tej pory nie dość skutecznie broniliśmy dobrego imienia Polski na arenie międzynarodowej w kontekście debaty o Holokauście i o historii II wojny światowej" - dodał polityk.
W jego ocenie, w ostatnich latach "mieliśmy do czynienia z dosyć intensywną narracją, której autorzy i zwolennicy próbowali obarczyć polski naród dużą częścią odpowiedzialności za to, co się wydarzyło podczas II wojny światowej na polskiej ziemi".
Wyraził pogląd, że jednym z czynników, które sprawiały, że np. w prasie anglosaskiej pojawiały się sformułowania o "polskich obozach koncentracyjnych" jest ignorancja i niewiedza. "To oburzające i nieakceptowalne, mimo naprawdę wieloletnich starań zarówno MSZ, jak i wielu polskich dziennikarzy" - zaznaczył Magierowski. Dodał, że jednym z inicjatorów walki polskich mediów z tego typu określeniami był obecny szef działu zagranicznego "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński.
"Te zapisy w ustawie więc, które budzą takie emocje w Izraelu dziś, niewątpliwie są wynikiem pewnego zmęczenia, irytacji faktem, że Polska przez tak wiele lat była niesłusznie, nieuczciwie i w sposób często pełen manipulacji oskarżana o coś, czemu współodpowiedzialna na pewno nie była" - powiedział Magierowski.
Wiceszef MSZ pytany, czy w noweli ustawy o IPN potrzebne są jakieś zmiany, polityk podkreślił, iż będzie to "autonomiczna decyzja Senatu". "Uważam, że Senat powinien spokojnie pracować dalej nad tą ustawą. Cieszę się, że nie tyle wokół tej ustawy, ale w ogóle w debacie na temat naszych relacji dwustronnych polsko-izraelskich, czy też polsko-żydowskich, doszło do rozmowy telefonicznej premierów: (Mateusza) Morawieckiego z premierem (Benjaminem) Netanjahu i powstał pomysł stworzenia zespołu dwustronnego, polsko-izraelskiego, który zająłby się właśnie omówieniem tych najbardziej drażliwych, trudnych, skomplikowanych kwestii w naszych relacjach" - powiedział wiceminister.
Według niego najważniejsze jest to, że musimy wreszcie wrócić do "normalnego dialogu". "Zbyt dużo emocji się pojawiło niestety po stronie izraelskiej, niestety w ustach wielu izraelskich polityków, komentatorów, dziennikarzy, którzy zareagowali w sposób - powiedziałbym - zupełnie nieuzasadniony na niektóre zapisy ustawy, które notabene zostały mocno zniekształcone" - dodał Magierowski. Jego zdaniem treść ustawy nie powinna wywoływać niepokojów.
Magierowski nie chciał komentować doniesień portalu 300polityka.pl, który podał we wtorek, że jest on "najpoważniejszym" kandydatem do objęcia stanowiska ambasadora RP w Izraelu. "MSZ nigdy nie komentuje kwestii związanych z obsadą naszych placówek dyplomatycznych, ze zmianami personalnymi w resorcie, a w tym wypadku ja, jako przedstawiciel ministerstwa, tym bardziej nie będę tych doniesień komentował" - powiedział wiceszef MSZ.
Do przepisów nowelizacji ustawy o IPN krytycznie odniosły się w sobotę władze Izraela, m.in. premier Benjamin Netanjahu. W sobotę podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz ambasador Izraela Anna Azari, zaapelowała o zmianę w tej nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady".
Polska nie ma ambasadora w Izraelu od końca grudnia 2017 r., kiedy to swoją misję zakończył amb. Jacek Chodorowicz. Pod koniec zeszłego roku resort spraw zagranicznych na jego następczynię zaproponował byłą prezes Polskiego Radia Barbarę Stanisławczyk-Żyłę. Jej kandydaturę negatywnie zaopiniowała jednak (m.in. głosami posłów PiS) sejmowa komisja spraw zagranicznych. (PAP)
autor: Marta Rawicz
mkr/tgo/