21 artystów, których graffiti w Nowym Jorku zostały w 2013 r. zamalowane, a później zniszczone przez właściciela budynku, otrzyma w sumie 6,7 mln dolarów odszkodowania wraz z odsetkami - informuje we wtorek agencja AFP.
Nazywana "5Pointz" dawna fabryka wodomierzy w Long Island City w nowojorskiej dzielnicy Queens, gdzie znajdowały się rysunki, była za zgodą właściciela posesji Geralda Wolkoffa używana przez grafficiarzy od ponad 20 lat.
Jednak w listopadzie 2013 r. Wolkoff zdecydował o zamalowaniu na biało wszystkich znajdujących się na ścianach graffiti, nie uprzedziwszy ich autorów.
Wolkoff wraz z grupą deweloperów zburzyli fabrykę i wybudowali tam dwa wieżowce z luksusowymi apartamentami. W holach obu budynków umieszczono nieautentyczne graffiti "5Pointz", które mają przypominać o historii miejsca. W toku procesu w tej sprawie przedstawiciel Wolkoffa David Ebert argumentował, że artyści od początku wiedzieli, iż budynek będzie zburzony.
Jak oceniono na portalu brytyjskiego dziennika "The Guardian", od lat 90. 5Pointz było międzynarodową mekką grafficiarzy. Według nowojorskiego sądu, który podjął w poniedziałek decyzję o należnym artystom odszkodowaniu, "miejsce stanowiło wówczas największą kolekcję sztuki malowanej sprayem w Stanach Zjednoczonych". We wcześniejszym postępowaniu oceniono, że ponad połowa spośród 49 rysunków, których dotyczył proces, powinna być traktowana jako "uznane" dzieła sztuki.
Aż ponad 1,3 mln dolarów z całej sumy odszkodowań przyznano Jonathanowi Cohenowi - grafficiarzowi znanemu na świecie pod pseudonimem "Meres One".
W reakcji na decyzję sądu adwokat artystów Eric Baum ocenił, że jest ona "jasnym wskazaniem, że sztuka malowana sprayem należy do tej samej kategorii co inne cenione gałęzie sztuki i również należy jej się ochrona prawna". (PAP)
ulb/ mc/