Grupa działaczy związanych z lewicą domaga się od prezydenta Białegostoku podjęcia działań w celu usunięcia napisu "Bóg, honor, ojczyzna", który samowolnie na pomniku bohaterów Ziemi Białostockiej umieścił społeczny komitet w ramach akcji "odkomunizowania" pomnika.
W minioną sobotę, bez zezwolenia, przy użyciu podnośnika działacze komitetu zawiesili na pomniku metalowy napis "Bóg, honor, ojczyzna" i dołożyli koronę na głowie orła. W ich ocenie pomnik to m.in. symbol sowieckiego ucisku, a takie są w Polsce demontowane.
Członkowie komitetu pilnowali przez weekend pomnika po deklaracji wiceprezydenta Aleksandra Sosony, że napisy zostaną usunięte. W poniedziałek zawiesili akcję po wypowiedziach rzeczniczki prezydenta miasta, że napisy i korona nie będą zdejmowane do momentu oceny sytuacji prawnej.
W piątek m.in. wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Białegostoku Janusz Kochan z SLD, były sekretarz Rady Wojewódzkiej tej partii Bartosz Wojda oraz działaczka Salonu Kulturalnego w Łomży Anna Jakubowska zorganizowali na chodniku w pobliżu budzącego emocje pomnika w Białymstoku happening w czasie którego każdy mógł wyrazić swoje zdanie w spornej sprawie.
W minioną sobotę, bez zezwolenia, przy użyciu podnośnika działacze komitetu zawiesili na pomniku metalowy napis "Bóg, honor, ojczyzna" i dołożyli koronę na głowie orła. W ich ocenie pomnik to m.in. symbol sowieckiego ucisku, a takie są w Polsce demontowane.
Uczestnicy happeningu mieli hasła: "Żądamy odkomunizowania umysłów wandali", "Państwo prawa czy bezprawia?", "Żądamy reakcji organów ścigania na łamanie prawa!".
W tym samym czasie społeczny komitet wywiesił swoje hasło: "Komu przeszkadzają te słowa?", które znalazło się obok wiszącego od soboty transparentu o obronie napisu: "Bóg, honor, ojczyzna". Zagłuszali też dźwiękiem syreny wypowiedzi uczestników happeningu.
Jak powiedział do zebranych białostocki prawnik Bartosz Wojda, komitet, który samowolnie umieścił na pomniku hasło "Bóg, honor, ojczyzna" oraz koronę na głowie orła, naruszył prawa autorskie autora pomnika prof. Bohdana Chmielewskiego. Mówił, że "ta ingerencja to przestępstwo" i apelował, żeby państwo nie pozostawało bierne wobec bezprawia i aktu samowoli.
Anna Jakubowska mówiła, że jest oburzona - jak to nazwała - "dewastacją pomnika", który jest dobrem kultury. "Wolność to nie samowola" - podkreślała. Działacz organizacji związkowych w służbie zdrowia Eugeniusz Muszyc podkreślał, że uczestnicy happeningu nie walczą z Bogiem, honorem i ojczyzną, tylko z bezprawną dewastacją pomnika.
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Janusz Kochan odczytał apel do prezydenta Białegostoku, by przywrócić poprzedni stan pomnika i nie sankcjonować bezprawia. Można się było podpisać pod tym apelem.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski ogłosił w czwartek, że powołał dwuosobowy zespół, który ma się zająć mediacją pomiędzy miastem a komitetem w sprawie pomnika. Mediować mają dyrektor IPN w Białymstoku prof. Cezary Kuklo i przewodniczący regionalnej Solidarności Józef Mozolewski. Uczestnicy happeningu zaapelowali, by do tego zespołu zaprosić jeszcze inne środowiska m.in. żołnierzy Armii Ludowej. By uniknąć kontekstów politycznych w sprawie, zasadnicze rozmowy, na które już zgodził się komitet, mają się odbyć dopiero po wyborach parlamentarnych. Napis i korona orła nie będą zdejmowane do czasu rozwiązania sytuacji - zapowiedział Truskolaski.
Komitet, który dołożył nowe elementy na pomnik, tworzą przedstawiciele kilku organizacji m.in. Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych oraz członkowie Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego.
Przeciwko działaniom komitetu wypowiedział się w wydanym oświadczeniu Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Działacze związku podkreślają, że "patrioci szanują prawo, w tym prawo autorskie". Wyjaśniają, że orzeł bez korony jest umieszczony na pomniku na piastowskim gnieździe i jest nawiązaniem do początków państwowości polskiej, a nie godła, a pomnik upamiętnia "bohaterów Białostocczyzny, którzy walczyli w 1939 roku o wolną Polskę".
Podnoszą, że grupa osób, która stoi za dołożonym napisem "daje zły przykład młodemu pokoleniu". "Czy takim działaniem nie sankcjonujemy malowania swastyk na murach, na pomnikach, wypisywanie niewybrednych haseł itp.?" - napisał w oświadczeniu Światowy Związek Żołnierzy AK.
W poniedziałek władze miasta zawiadomiły o zdarzeniu prokuraturę, ale także m.in. konserwatora zabytków i Wojewódzką Radę Kombatantów.
Sporny pomnik ma ok. 20 metrów wysokości, powstał w latach 70. i jest poświęcony "Bohaterom Ziemi Białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową”. To kilka wysokich, betonowych słupów zwieńczonych elementem przypominającym wierzchołki drzew lub orle gniazdo z siedzącym tam orłem. Obelisk stoi w sąsiedztwie parku, w centrum miasta, obok budynku wydziałów humanistycznych Uniwersytetu w Białymstoku, w przeszłości siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Pod pomnikiem w minionych latach lewica organizowała uroczystości z okazji 1 maja, dzień zwycięstwa świętowały też m.in. dawni żołnierze Armii Ludowej, Batalionów Chłopskich i Ludowego Wojska Polskiego.(PAP)
kow/ abe/ jra/