Dr Sergiej Kowalow otrzymał w środę tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Rosyjskiego naukowca i działacza politycznego wyróżniono m.in. za działalność w obszarze obrony praw człowieka. "Mam nadzieję, że Polacy lepiej niż my (Rosjanie - PAP) rozumieją, że demokracja bez wolności jest wydmuszką. Że umiera wraz ze śmiercią wolności i że Polacy nie pozwolą, żeby ich kraj utknął w ślepej uliczce" - mówił w czasie uroczystości dr Kowalow.
Dr Siergiej Kowalow (ur. 1930 r.) jest rosyjskim biofizykiem, obrońcą praw człowieka i działaczem politycznym. Jak czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej UW, uczestniczył w powstaniu pierwszej grupy na terenie Związku Radzieckiego, która protestowała przeciwko łamaniu wolności i wydawała biuletyn. W latach 70. został skazany na siedem lat obozu i trzy lata wygnania za działalność przeciwko władzom ZSRR. Był przewodniczącym Komitetu Praw Człowieka w Rosji na początku lat 90.
"Pan dr Kowalow jest niezłomnym propagatorem praw człowieka. I nie ma wątpliwości, że także temu celowi służy działanie uniwersytetu" - mówił w środę rektor UW, prof. Marcin Pałys. Dodał, że doktorat honoris causa w odróżnieniu od zwykłego doktoratu jest nie tylko uznaniem osiągnięć osoby, ale jest także aktem, w którym stawia się tę osobę, jako przykład do naśladowania przez członków społeczności akademickiej.
"Ten przykład to odważne i zdecydowane domaganie się (...) rzeczywistego, codziennego respektowania swobód obywatelskich" - uzasadniał rektor Pałys.
Promotor doktoratu, prof. Jacek Kurczewski zacytował w czasie uroczystości fragmenty z recenzji prof. Ewy Łętowskiej ws. wszczęcia przez Senat UW postępowania o nadanie tytułu doktora honoris causa dr. Kowalowowi: "Dorobek dr. Kowalowa dotyczy dziedziny ochrony praw człowieka, dziedziny, dla rozwoju której kandydat położył ogromne zasługi. Dokonał tego nie poprzez działania teoretyczne czy publikacje, lecz działalność praktyczną, odległą zresztą od swego zawodowego, akademickiego przygotowania" - czytał prof. Kurczewski. Dodał, że UW honorujący rosyjskiego biofizyka, jako obrońcę praw człowieka, nagradza w nim także obrońcę "prawa do niezakłóconego prowadzenia badań naukowych, przekazywania wiedzy naukowej - prawa, które jest fundamentem w wolnościach akademickich i uniwersytetach, jako instytucjach wolnej nauki, wolnego nauczania". W ten sposób nawiązywał do artykułu opublikowanego wspólnego z laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie chemii Nikołajem Siemionowem, polemizującego z pseudonaukowymi teoriami Trofima Łysenki na temat genetyki.
"Dzisiejsza Polska wstąpiła na rosyjską ścieżkę. W najgorszym śnie przed 25-30 laty nie mógłbym śnić, że moja Polska - symbol wolności i honoru, obiekt ciągłej zazdrości i wiecznego zachwytu, z taką łatwością idzie śladami mojej Rosji. W tę samą państwowo-patriotyczną otchłań" - mówił dr Sergiej Kowalow. Jako przykłady wskazał publiczne nazywanie osób sprzeciwiających się takiemu kierunkowi "wrogami narodu polskiego", uchwalenie "ustawy o pamięci historycznej". Wyraził nadzieję, że "w ciemny, patriotyczny dół" wpadli tylko rządzący, a nie większość społeczeństwa.
Dr Kowalow odbierając laur powiedział, byłby dumny z otrzymania podobnego lauru od każdej polskiej uczelni, "właśnie dlatego, że to uczelnia polska". Podkreślił, że Polska jest dla niego krajem szczególnym. "Polska bowiem nie jest dla mnie, podobnie jak dla wielu Rosjan, tylko krajem sąsiedzkim. W kulturze i w historii rosyjskiej los Polski jest trwale obecny - (...) wolność heroicznie broniona, duma, honor - to wartości związane z polskim losem i słabiej obecne w losie rosyjskim, w naszej rosyjskiej świadomości" - mówił.
Dr Kowalow przestrzegał przed patriotyzmem, jako podstawowym kryterium moralnym i etycznym. "Największym zagrożeniem dla wolnej Rosji jest właśnie otchłań patriotyzmu" - mówił.
Ocenił też obecną sytuację polityczną w Rosji i w Polsce. "Wypada nazywać sprawy po imieniu: w Rosji panuje dzisiaj reżim faszystowski" - stwierdził. Mówił, że co prawda nie ma obozów koncentracyjnych, ale można zaobserwować inne atrybuty takiego reżimu. Wyliczał m.in. "zdeptanie wymiaru sprawiedliwości", "niszczenie instytucji społeczeństwa obywatelskiego", "pranie mózgu za pomocą powszechnej propagandy" czy "szowinizm i manię narodowej wielkości".
"Dzisiejsza Polska wstąpiła na rosyjską ścieżkę. W najgorszym śnie przed 25-30 laty nie mógłbym śnić, że moja Polska - symbol wolności i honoru, obiekt ciągłej zazdrości i wiecznego zachwytu, z taką łatwością idzie śladami mojej Rosji. W tę samą państwowo-patriotyczną otchłań" - ocenił. Jako przykłady wskazał publiczne nazywanie osób sprzeciwiających się takiemu kierunkowi "wrogami narodu polskiego", uchwalenie "ustawy o pamięci historycznej". Wyraził nadzieję, że "w ciemny, patriotyczny dół" wpadli tylko rządzący, a nie większość społeczeństwa.
"Mam nadzieję, że Polacy lepiej niż my (Rosjanie - PAP) rozumieją, że demokracja bez wolności jest wydmuszką. Że umiera wraz ze śmiercią wolności i że Polacy nie pozwolą, żeby ich kraj utknął w ślepej uliczce" - podsumował.
Kowalow w 1954 r. ukończył biofizykę na Uniwersytecie Moskiewskim. Doktorat obronił w 1961 r. Od najmłodszych lat wykazywał troskę o poszanowanie praw człowieka. W latach szkolnych wszedł w spór z nauczycielką na temat artykułu stalinowskiej konstytucji mówiącego o wolności i prawach obywatelskich. Później angażował się w obronę wolności badań naukowych. Był inicjatorem listu w obronie pisarzy publikujących zagranicą: Andrieja Siniawskiego i Julija Daniela, który wywołał protesty przeciwko łamaniu wolności przez władzę radziecką. Potem włączył się w demonstracje przeciwko najazdowi wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
To nie pierwsze wyróżnienie przyznane Kowalowowi w Polsce - w 2009 roku otrzymał Krzyż Wielki Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Był też trzykrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. (PAP)
Autor: Szymon Zdziebłowski
szz/ ekr/