Francuskie media chwalą w czwartek portugalski film "Diamantino" Gabriela Abrantesa i Daniela Schmidta, który dzień wcześniej zdobył Grand Prix w prestiżowej sekcji Tygodnia Krytyki (Semaine de la Critique) na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.
Krytycy dzienników „Le Figaro” i „Le Monde” wyrażają uznanie dla tegorocznego zdobywcy Grand Prix, chwaląc zarówno realizatorów „niewątpliwie najbardziej oryginalnego dzieła pokazanego w tej sekcji”, jak i odtwórcę tytułowej roli Carloto Cottę.
Reżyserzy "Diamantino" tak samo jak i aktor byli wyraźnie wzruszeni - opisuje wręczenie nagrody wysłannik „Le Monde”, który zwraca uwagę, że film „entuzjastycznie został przyjęty przez publiczność”. A to dlatego, że „+Diamantino+ to prawdziwy hołd oddany wielkim komediom hollywoodzkim i parodia społeczeństwa, w którym wszystko jest na pokaz. To film polityczny, całymi garściami czerpiący z odniesień do literatury i z aktualności”.
Nie dostała wyróżnienia Agnieszka Smoczyńska, jedyna Polka w tej sekcji festiwalu, której dreszczowiec psychologiczny "Fuga" uznany został przez krytyk filmową Aurore Garot za „bardziej interesujący w swych rozważaniach i przemyśleniach, niż w reżyserii i scenariuszu”.
Przyznaną po raz pierwszy nagrodę „rewelacji aktorskiej” Tygodnia Krytyki zdobył 25-letni Felix Maritaud. Zagrał on w debiucie fabularnym francuskiego reżysera Camille’a Vidal-Naqueta „Sauvage”, który według krytyków „zbulwersował Cannes”.
Wiele miejsca poświęcają francuskie media filmowi „La Traversee” Romaina Goupila. Bohaterem tej dokumentalnej opowieści jest niemiecki polityk Daniel Cohn-Bendit, przywódca rewolty majowej z 1968 roku, dziś działacz partii ekologicznej, popierający prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
„Czerwony Dany”, jak się go często nazywa, wciąż jest celebrytą; ponadto w filmie występuje prezydent Macron. W pięćdziesięciolecie wydarzeń, które - jak zauważają media - „całkowicie zmieniły Francję”, film próbujący podsumować te zmiany, choć pokazany poza konkursem, nie mógł przejść niezauważony.
Wysoko ocenia francuska krytyka „Sofię”, debiut fabularny wychowanej w Belgii Marokanki Meryem Benm'Barek. Recenzenci podkreślają, że ten portret „odważnej bohaterki, otoczonej przez silne i solidarne wobec przeciwności kobiety, bez upiększania rzeczywistości i ferowania wyroków”, pokazuje „kraj, w którym nowoczesność zmaga się z tradycją”.
„Sofia” to również głos na rzecz równości kobiet. W tegorocznym festiwalu jury składa się z pięciu kobiet i czterech mężczyzn, a przewodniczy temu gronu australijska aktorka Cate Blanchett. „Sprawa równości aktorek i walka z molestowaniem seksualnym bez przerwy obecne są na Croisette (promenada, przy której stoi Pałac festiwalowy w Cannes - PAP)” – zauważył reporter telewizji „Canal+”.
W środę szesnaście czarnoskórych aktorek, pod hasłem „Czarny to nie mój zawód”, protestowało przeciw „powszedniemu rasizmowi w kinematografii”. Artystki skarżą się, że proponuje się im jedynie role prostytutek lub sprzątaczek, co, jak powiedziała inicjatorka manifestacji Aissa Maiga „jest przeniesieniem przestarzałych szablonów, nie mających już nic wspólnego z obecnym społeczeństwem”.
Wcześniej 82 kobiety pracujące w filmie, wśród nich Cate Blanchett, Agnes Varda, Salma Hayek, Marion Cotillard, Jane Fonda i Claudia Cardinale, ze schodów Pałacu Festiwalowego wezwały władze swych krajów do przestrzegania prawa dotyczącego równego wynagradzania kobiet i mężczyzn.
Gdy mowa o Cannes, najwięcej miejsca we francuskich mediach zajmują jednak plotki i zdjęcia celebrytów, a przede wszystkim celebrytek, wchodzących po czerwonym dywanie do Pałacu Festiwalewego. Według francuskiego tygodnika "Paris Match" w środę wieczorem najwspanialsza na czerwonym dywanie była „promieniująca (modelka) Estelle Lefebure”.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ ron/ ap/