Niezależni historycy krytycznie oceniają trwającą od kilku miesięcy restaurację zamku królewskiego w Grodnie, który w XVI wieku był siedzibą króla Stefana Batorego. Według badaczy krytykujących projekt rekonstrukcji wypacza on historię.
„Projekt, który został zatwierdzony i jest realizowany, jest pełen sprzeczności, w niektórych aspektach przeczy dokumentom historycznym i badaniom archeologicznym” – powiedział PAP Jan Supron, grodzieński historyk. Jego zdaniem po rekonstrukcji powstanie „nowy Stary Zamek”.
Supron opublikował na łamach opozycyjnej „Naszej Niwy” tekst, w którym wskazuje na szereg problemów związanych z zaakceptowanym przez białoruskie władze projektem rekonstrukcji zamku autorstwa architekta Uładzimira Baczkoua.
Supron wskazuje m.in., że Baczkou nie przeprowadził na terenie zamku badań dotyczących przełomu XVI/XVII wieku, a w swoim projekcie, który stworzył jeszcze w latach 80. XX wieku, kierował się głównie pochodzącą z 1600 roku grawiurą Tomasza Makowskiego.
„Po pierwsze przy wieży na ścianie od strony Niemna ma być dobudowana kamienica, której jednak historycznie nie było, ponieważ po przeprowadzonych niedawno badaniach archeologicznych wiadomo już, że w ziemi nie ma fundamentów. Autor projektu i jego zwolennicy twierdzą, że kamienica była drewniana, ale dokumenty tego nie potwierdzają” – powiedział Supron, który powołuje się także na badania mińskiego historyka Mikałaja Wołkaua.
Kolejne zarzuty dotyczą m.in. kształtu kopuły wieńczącej jedną z wież. „Baczkou zaproponował cebulastą kopułę, przypominającą raczej wschodnią architekturę i niepodobną do tego bardziej spłaszczonego kształtu, który widać na grawiurze” – uważa historyk.
Baczkou chce też w jednym miejscu „podwyższyć” mur, dobudowując dodatkowe piętro galerii, której – według jego oponentów – nie było.
Rozmówcy PAP w Grodnie wskazują również na to, że „antynaukowy” jest sam sposób przeprowadzania prac. „To nie jest renowacja, a remont. Najpierw niszczy się to, co jest, a potem na tym miejscu buduje coś nowego. To będzie może i ładne, ale nie tak się powinno pracować z zabytkami” – ocenił jeden z historyków, który nie chce ujawniać swojego nazwiska. „To nie renowacja, a budowanie od nowa zamku z bajki” – mówił.
Część historyków broni jednak projektu Baczkoua i samej renowacji. „Od dawna trzeba było to zrobić, zamek wymaga podjęcia prac. Ten projekt jest optymalny, innego zresztą nie ma. Jest też efektem pewnego konsensusu wśród badaczy, nie można twierdzić, że nie ma naukowego charakteru, bo oparto go o badania” – powiedział PAP Ihar Łapiecha, inny historyk z Grodna. Jego zdaniem Baczkou i współpracujący z nim inni naukowcy „przekonująco argumentują swoje racje”.
Supron przypomina, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego bardzo zaawansowane badania nad historią zamku prowadził polski architekt profesor Jarosław Wojciechowski, który przygotował projekt jego rekonstrukcji. W realizacji tych planów przeszkodził jednak wybuch II wojny światowej. Zdaniem Suprona Baczkou nie uwzględnił szeregu ważnych wniosków Wojciechowskiego.
„Przyznaję, że ta dyskusja rozpoczęła się zbyt późno” – ocenił Supron. „Zabrakło również konsultacji międzynarodowych, w tym ze stroną polską. Ten zamek był siedzibą królów Rzeczypospolitej, jest wspólnym dziedzictwem” – stwierdził.
Stary Zamek w Grodnie był siedzibą królów, miejscem sejmów Rzeczypospolitej. Jeszcze w XII wieku na jego miejscu istniał drewniany gród książąt ruskich. „Potem istniał w wielu +wcieleniach+, ale postanowiono, że należy odnowić go według wzoru z XVI wieku, z czasów Stefana Batorego. Jest to bardzo trudne, bo w 1655 roku zamek zniszczyli Rosjanie, a potem jeszcze wiele razy zmieniało się jego oblicze” – mówił Łapieha.
Z Grodna Justyna Prus (PAP)
just/ ndz/ ap/ aszw/