Roman Bratny pisząc w latach pięćdziesiątych swoją powieść „Kolumbowie. Rocznik 20.” tytułowego (choć w książce wcale nie głównego) bohatera – Staszka Skiernika „Kolumba” „ulepił” z dwóch prawdziwych postaci: Stanisława Likiernika i Krzysztofa Sobieszczańkiego. Ten ostatni rzeczywiście nosił pseudonim „Kolumb”, choć może lepiej mówić o przydomku, ponieważ imię żeglarza-odkrywcy przylgnęło do Krzysztofa Sobieszczańskiego już kilka lat przed wojną.
Stanisław Likiernik jest postacią znaną. Napisał własną książkę („Szczęście czy palec boży”), był rozmówcą w bestsellerowym wywiadzie-rzece „Made in Poland” Emila Marata i Michała Wójcika. Krzysztof Sobieszczański natomiast zdawał się niknąć w pamięci, nie był i nie jest znany. Być może wpływ na to miał fakt, że na jego losach oparty został jedynie trzeci tom „Kolumbów” – ten, który po wydaniu książki wzbudzał wiele kontrowersji: opowiadający o awanturach i przemytniczych „przygodach” ocalałej grupy powstańców warszawskich, którzy w powojennych Niemczech „rozkręcili” podejrzane interesy i dokonywali niesamowitych machlojek. Profesor Władysław Bartoszewski już w 1956 roku w „Tygodniku Powszechnym” zarzucał Bratnemu nieuzasadnione przypisywanie niektórym z „Kolumbów” (z samym „Kolumbem” na czele) ihilizmu i utracjuszostwa, lawiranctwa i relatywizmu.
Emil Marat w swoim „Śnie Kolumba” odkrywa nieznaną postać Sobieszczańskiego, począwszy od rekonstrukcji drzewa genealogicznego (okazuje się, że ikoniczny, urodzony w 1916 roku bohater Powstania miał przodków w polskiej i… pruskiej(!) szlachcie), przez dramatyczne wydarzenia w młodości (nieprzyjemne przejścia z wymiarem sprawiedliwości Wolnego Miasta Gdańska, przez pobyt w obozie Auschwitz (a tam domniemane kontakty z Rotmistrzem Pileckim), walkę w Kedywie AK – „Kolumb” był jednym z najważniejszych żołnierzy grupy Żoliborskiej – dostajemy dokładne opisy wielu, mało znanych akcji, Powstanie Warszawskie (był dwukrotnie ranny), pobyt w obozie w Saksonii, aż do wspomnianych powojennych peregrynacji, które – jak się okazuje, miały wymiar jeszcze bardziej dramatyczny i niezwykły, niż to, co opisał Bratny! Marat korzysta z polskich, włoskich i niemieckich archiwaliów, z wielu źródeł książkowych i starych roczników gazet („Kolumb” jako postać – bohater reportażu z Lazurowego Wybrzeża autorstwa Tomasza Domaniewskiego, jednego z członków „kolumbowej paczki”, pojawił się po raz pierwszy w tygodniku „Przekrój” już w 1946 roku!).
Śledztwo historyczne uzupełnione jest czystym reportażem. Autor rozmawia z dziećmi „Kolumba” (do niedawana niewiedzącymi o sobie nawzajem, mieszkającymi w Polsce i we Francji), zastanawia się jak osoba nieznanego i nieobecnego ojca - bohatera wpłynęła na ich życie (a wpłynęła), spotyka się z ostatnimi przyjaciółmi Sobieszczańskiego, przede wszystkim Stanisławem Likiernikiem, cytuje korespondencję dotyczącą swojego bohatera i buduje szeroki kontekst wydarzeń z jego udziałem.
W książce „Sen Kolumba” jest również warstwa eseistyczna – Marat pozwala sobie analizować różne narracje dotyczące Powstania, pokazuje również, jak wyglądała recepcja kultowej książki Bratnego, co pozostało z niej do dzisiaj żywe, a co uległo dewaluacji. Oczywiście oprócz prawdy, która zdaje się nieodmiennie zaskakiwać i jest jeszcze ciekawsza, niż opowieść Bratnego.
Wydawca pisze na okładce, że historia „Kolumba” Sobieszczańskiego mogłaby starczyć na kilka filmowych scenariuszy. Bez wątpienia. Rzeczywiście można ją czytać jako pasjonującą łotrzykowską opowieść przygodowo-wojenną. Można jednak również odkrywać głębsze pokłady, które zdają się skłaniać do refleksji nad bardzo powikłanymi, najczęściej dramatycznymi losami odchodzącego dziś Pokolenia Kolumbów.
„Sen Kolumba”, Emil Marat; Wydawnictwo WAB
PS
Źródło: Muzeum Historii Polski