Poezja Zbigniewa Herberta przypomina o konieczności indywidualnego, niepoddającego się konformizmom, myślenia – mówi PAP krytyk literacki Andrzej Franaszek. Herbert widział świat lepiej niż większość z nas i zdecydowanie lepiej niż większość z nas o nim opowiadał – dodał.
20 lat temu - 28 lipca 1998 roku - zmarł Zbigniew Herbert, jeden z najważniejszych polskich poetów XX wieku, pisarz o wielkim dorobku, wyjątkowy autorytet artystyczny i moralny, o biografii tragicznie uwikłanej w historię XX wieku.
PAP: Czym wyróżnia się pisarstwo Herberta?
Andrzej Franaszek: Bez wątpienia Zbigniew Herbert należał do najwybitniejszych poetów II połowy XX wieku, nie tylko polskich, ale w ogóle cywilizacji zachodniej. Jednym z najciekawszych dokonań jego poezji jest osiągnięcie wyjątkowej równowagi, przejrzystości, klarowności, stworzenie bohatera poetyckiego, który nie jest tożsamy z autorem wierszy, dzięki czemu Herbert unika mówienia wprost o osobie, mówi o sprawach ogólniejszych, dotyczących nas wszystkich. Jedną z ważniejszych cech jego poetyki jest też posługiwanie się ironią - używanie jej po to, by na przykład nie pozwolić sobie na patos. Najładniej wyraził to inny wielki twórca, Josif Brodski, który powiedział, że poeci często, aby oddziaływać na odbiorcę podwyższają temperaturę wierszy. Herbert robił odwrotnie - nie podwyższał owej temperatury, ale ją obniżał: aż do stopnia, w którym jego wersy - niczym metalowy parkan w zimie - zaczynają parzyć przy dotknięciu.
PAP: Od czego powinniśmy zacząć poznawanie twórczości Herberta?
Andrzej Franaszek: Najprościej jest po prostu kupić tom "Wierszy zebranych" Zbigniewa Herberta i zacząć go kartkować. Zaczniemy zaginać rogi kartek z wierszami, które nas zachwycają i po jakimś czasie okaże się, że tych zagiętych rogów jest mnóstwo. Herbert nie pisał szczególnie dużo, wydawał kolejne tomy dość rzadko, ale jest autorem wielkiej ilości wierszy wybitnych. Tylko od nas zależy, które z nich będą do nas przemawiać. Czyjąś uwagę i emocje przyciągnie "Przesłanie Pana Cogito" bądź "Potęga smaku", do kogoś innego przemówi "Modlitwa Pana Cogito – podróżnika", a jeszcze do kogoś innego znacznie mniej znane, wczesne prozy poetyckie. Wbrew pozorom nie jest tak, że istnieje tylko jedno oblicze Zbigniewa Herberta - poety. Różne etapy jego twórczego życia różnią się od siebie.
Mamy też Zbigniewa Herberta eseistę i myślę, że tutaj byłoby najprościej zacząć od pierwszego tomu esejów, czyli "Barbarzyńcy w ogrodzie" opublikowanego na początku lat 60. Oczywiście nie czytamy jego szkiców poświęconych gotyckim katedrom czy kulturze włoskiej tak samo, jak czytali je polscy czytelnicy pół wieku temu. Większość z nich nie miała możliwości, by wyjeżdżać na Zachód, samemu oglądać te miejsca, konfrontować się z dziedzictwem kulturowym. My natomiast już prawie wszędzie byliśmy, a jeśli nie byliśmy, to widzieliśmy na zdjęciach, w telewizji, w internecie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal warto czytać opowieści Herberta-podróżnika, ponieważ on po prostu dostrzegał świat lepiej niż większość z nas i zdecydowanie lepiej niż większość z nas o nim opowiadał. I dziś uwodzi czytelnika błyskotliwością postrzegania i umiejętnością nazywania. Podróżując, często zachwycamy się czymś, robimy zdjęcie i mamy poczucie, że już "zaliczyliśmy", natomiast Herbert nie tylko potrafił godzinami siedzieć w pobliżu greckiej świątyni, dotykać kolumn, aby sprawdzić, jak zmienia się ich temperatura w ciągu dnia, ale także przeprowadzał obszerne studia nad każdym z interesujących go tematów, a potem potrafił stworzyć fascynującą opowieść.
W wydanym już po śmierci Herberta tomie zatytułowanym "Labirynt nad morzem" znajdziemy "Diariusz grecki", który jest nieco bardziej "surowym" tekstem niż w pełni dopracowane eseje pisarza. Może się okazać, że do naszej współczesnej wrażliwości, która bardzo lubi takie bezpośrednie zapisy, jakby zaglądanie wprost w cudze życie, szczególnie dobrze przemawia tekst, który jest bliższy dziennikowi niż – umownie mówiąc – "czystej" literaturze.
PAP: Czym różni się Herbert prozaik od Herberta poety?
Andrzej Franaszek: To są dopełniające się pasma jego twórczej aktywności. Ktoś sformułował osąd, że Herbert-poeta dążył do esencji, kondensacji wierszy, do uczynienia ich możliwie najbardziej przejrzystymi, zaś eseje stanowią jakby zapis drugiej strony jego wrażliwości. Rzeczywiście, według samego autora "Struny światła" wiersz powinien być jak okno, które jest otwarte na rzeczywistość, nie zatrzymuje uwagi czytelnika na sobie samym, a więc na języku, którym twórca się posługuje. Jeśli więc jako poeta Herbert dążył jakby do struktury kryształu, to jego eseje są gęsto splecioną materią gobelinu, skupiają się na tym, co dotykalne, zmysłowe w otaczającym go świecie, ich autor podróżuje nie tylko przez muzea, ale także przez krajobrazy, a nawet włoskie trattorie. To są także wędrówki od spotkania z jednym człowiekiem do spotkania z innym.
PAP: Co może być kluczem do zrozumienia poezji Herberta?
Andrzej Franaszek: Wydaje mi się, że dzieła jakiegokolwiek wielkiego artysty, a Herbert był wielkim artystą, nie da się otworzyć za pomocą jednego, jedynego klucza. Niewątpliwie w jego twórczości bardzo ważnym aspektem jest refleksja nad złem obecnym w człowieku. Herbert z zamiłowaniem studiował dzieła historyczne, zwłaszcza dotyczące świata antycznego, czy to greckiego czy rzymskiego, dzięki nim dostrzegał ciągłość zła w naturze ludzkiej. W eseju "Sprawa Samos" przygląda się historii antycznych Aten i w ich polityce widzi analogię do współczesnych wydarzeń, czyli w tym przypadku inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w roku 1968. Także w wielu wierszach z bólem, ale też z jasną świadomością ukazuje zło, które nieustanie powraca w ludzkich działaniach. Podkreśla, że zło to nie bezosobowa, diaboliczna siła, że nie można obarczyć za nie odpowiedzialnością np. diabła. Dla niego zło zawsze miało ludzką twarz.
Można także czytać utwory Herberta zauważając w nich umiłowanie wolności i sprzeciw wobec utopii politycznych. Herbert po raz pierwszy zetknął się z komunizmem jako młody człowiek we Lwowie okupowanym przez armię sowiecką i od tej pory na zawsze został "zaszczepiony" przeciw wierze w jakąkolwiek utopię. Był przekonany, że polityczne ideologie, takie jak komunizm czy faszyzm, które obiecują sprowadzenie raju na ziemię, w istocie nieodmiennie prowadzą do obozów koncentracyjnych, obozów zagłady, milionów ofiar.
Ale w utworach Herberta odnajdziemy także zachwyt nad pięknem świata. "Modlitwa Pana Cogito – podróżnika", o której już wspominałem, to jeden z takich utworów. Można go uznać za symboliczny, ponieważ jest tam zło, ale także piękno, piękno sztuki i piękno świata jako takiego, i wreszcie ludzka dobroć.
PAP: Czy są jakieś elementy twórczości Herberta nieodkryte przez szerszą publiczność?
Andrzej Franaszek: Tak zwana szeroka publiczność kojarzy Herberta z dwoma utworami – "Przesłaniem Pana Cogito" oraz "Potęgą smaku", może jeszcze z wierszem "Raport z oblężonego Miasta", czyli z tylko jednym pasmem twórczości poety. Dlatego należałoby po prostu namawiać do czytania Herberta w całości. Do zabrania go ze sobą na wakacje, do postawienia książek na stoliku przy łóżku i stopniowego odkrywania jego różnorodności. Jako biograf Herberta chciałbym też podkreślić, że naprawdę warto poznać również dzieje jego życia, zrozumieć, że sam poeta był człowiekiem nieporównanie bardziej skomplikowanym niż chciałby podręcznik szkolny czy hasło encyklopedyczne. Był człowiekiem pełnym rozdarć, dramatów, napięć. Bardzo dalekim od wizerunku hagiograficznego czy zwyczajnie nudnego.
PAP: Czy pana zdaniem Herbert byłby dzisiaj dobrym przewodnikiem po rzeczywistości?
Andrzej Franaszek: Myślę, że ta poezja pozostaje aktualna między innymi dlatego, że przypomina o konieczności indywidualnego, niepoddającego się konformizmom, myślenia. O tym, że należy sprzeciwiać się opinii większości, jeżeli uznajemy, że ta opinia jest niesłuszna. Że należy bronić słusznych spraw, nawet jeśli wiemy, że czeka nas klęska. Ta poezja uczy przywiązania do wolności, a ponieważ żyjemy w czasach wielkich napięć politycznych, społecznych, narodowościowych, ma to szczególnie ważny wymiar. Twórczość Herberta powstała w wieku XX, wieku pogardy dla człowieka, jest jak najbardziej aktualna w wieku XXI, w naszej współczesności, gdy wizja sielskiego ładu, który miałby objąć świat, dramatycznie się rozpada.
Rozmawiała Katarzyna Krzykowska (PAP)
Andrzej Franaszek – ur. w 1971 r., krytyk literacki, autor m.in. biografii Czesława Miłosza (2011 r.) i Zbigniewa Herberta (2018 r.), sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, a także współpracownik "Tygodnika Powszechnego".
ksi/ wj/