Według powojennych szacunków, w latach 1939-1945 w Warszawie zniszczono ok. 75 proc. budynków; bez prawobrzeżnej części miasta, wskaźnik ten wynosił 85 proc.; gdyby nie wojna, Polska miałaby dziś ok. 60 mln mieszkańców - powiedział PAP szef zespołu ds. reparacji Arkadiusz Mularczyk (PiS).
Mularczyk, który przewodniczy parlamentarnemu zespołowi ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej, powiedział PAP, że według danych Biura Odszkodowań Wojennych (BOW) powołanego w 1945 roku, "straty Warszawy stanowiły 34,5 proc. strat rzeczowych na terenie tzw. +Ziem Dawnych+ (PRL minus Ziemie Odzyskane)".
Dodał, że według powojennych szacunków "zniszczeniu uległo 75 proc. budynków". "Jeśli wyłączy się z tego Warszawę prawobrzeżną, stosunkowo mało zniszczoną, to wskaźnik rośnie do 85 proc" - podkreślił. Ponadto - jak wskazał Mularczyk - "według opracowania +Straty Warszawy 1939-1945. Raport+ z 2005 r., sumaryczna wartość zniszczeń warszawskiej zabudowy odniesiona do obiektów mieszkalnych i budynków publicznych wyniosła 8 mld 439 mln 124 tys. zł z 1939r.".
Dodał, że BOW próbowało też oszacować "wartość" życia ofiar wojny, jednak metodologia, której do tego użyto, była - jak ocenił poseł - "prymitywna". "Przychody przez całe życie zawodowe (40 lat), minus koszty utrzymania danej osoby dawały +wartość+ życia" - powiedział Mularczyk. Zapewnił też, że w parlamentarnym zespole ds. reparacji "będzie to policzone według współczesnych metodologii, precyzyjnie i zgodnie ze standardami światowymi".
Dopytywany czy są dane nt. potencjału ludnościowego, jaki mogłaby mieć obecnie Warszawa, gdyby nie wybuch II wojny światowej, Mularczyk odparł, że odpowiedź na to pytanie przygotowują eksperci parlamentarnego zespołu, którym kieruje. "Wiadomo, że gdyby nie II wojna światowa, to Polska byłaby krajem ok. 60 milionowym (...) Według przedwojennych prognoz demograficznych w 1951 roku Polska miała mieć 40 milionów obywateli, a faktycznie w 1945 miała nieco ponad 25 mln" - powiedział.
Mularczyk został też spytany czy według niego, Powstanie Warszawskie miało sens, wobec przewagi militarnej Niemców. "Jest to niezwykle trudne i złożone pytanie, każdy musi odpowiedzieć na nie sam we własnym sumieniu. Ktoś kto stracił całą lub większość rodziny i cały majątek powie, że to nie miało sensu, bo przyniosło niewyobrażalne straty ludzkie i materialne. Można też oceniać Powstanie z innej perspektywy; jako heroiczny symbol walki Warszawy z okupantem, który dziś kształtuje etos polskiego patriotyzmu" - odparł.
Według niego, nie ma też pewności, czy gdyby Powstanie nie wybuchło, to Niemcy nie zburzyliby miasta. "Na wiele lat przed Powstaniem, Niemcy planowali zredukować Warszawę do średniej wielkości miasta o liczbie mieszkańców do 200 tys., a ich cała polityka była ukierunkowana na niszczenie Polski i jej ludności" - powiedział. Ponadto - jak podkreślił - Polska w tamtym czasie została "cynicznie rozegrana przez wrogów i sojuszników".
Mularczyk został też spytany o to jaki wpływ - jego zdaniem - na proces odbudowy Warszawy miał fakt, iż Polska nie była w tamtym czasie suwerennym krajem. W jego ocenie, gdyby po wojnie Polska była państwem demokratycznym, respektującym wolności obywatelskie i polityczne oraz "normalne mechanizmy rynkowe", to proces odbudowy przebiegłaby szybciej. Przypomniał też, że ówczesne polskie władze zrezygnowały z udziału w Planie Marshalla.
"Analizując sytuację pod tym kątem można stwierdzić, że cały kraj rozwijałby się szybciej, a więc i stolica" - powiedział poseł PiS. Jak dodał, Warszawa zrównała swój potencjał gospodarczy ze stanem sprzed wojny dopiero na początku lat sześćdziesiątych.
Mularczyk podkreślił ponadto, że "wielu architektów" pozytywnie ocenia działania Biura Odbudowy Stolicy "w aspekcie czysto profesjonalnym". "Z drugiej strony wiadomo, że kilkaset budynków mających przedwojennych właścicieli zostało bez odszkodowań rozebranych nie ze względu na zły stan techniczny, wykluczający odbudowę, lecz ze względów politycznych, żeby niszczyć +burżuazyjnego wroga klasowego+" - zaznaczył Mularczyk. Według niego, w państwie demokratycznym takie działania byłby wykluczone.
Dopytywany czy w jego ocenie słusznie stało się, że stolicę odbudowywano kosztem wielu innych polskich miast, Mularczyk ocenił, że Warszawa nie byłaby w stanie samodzielnie przeprowadzić odbudowy. "Nie zapominajmy, że na Warszawę przypadało prawie 1/3 strat kraju" - podkreślił. (PAP)
autor: Maciej Zubel
zub/ mrr/