Polska Opera Królewska nie wraca do źródeł, ale do nich nawiązuje i z nich czerpie. Te źródła to są podstawy, triada wartości kultury europejskiej. Prawda, dobro i piękno - mówi PAP dyrektor Polskiej Opery Królewskiej Ryszard Peryt.
PAP: Polska Opera Królewska powstała, aby pomóc muzykom zwolnionym z Warszawskiej Opery Kameralnej w 2017 r. Można ją uznać za kontynuację dzieła założyciela WOK Stefana Sutkowskiego?
Ryszard Peryt: Polska Opera Królewska powstała jako łódź ratunkowa dla osób wyrzuconych z Warszawskiej Opery Kameralnej, to był warunek podjęcia się przeze mnie na rok funkcji dyrektora. Premier Piotr Gliński zapytał, czy mam pomysł na to, co zrobić z tymi ludźmi. Zaproponowałem, żeby stworzyć nową instytucję.
Pomysł ten zrodził się bardzo dawno - w 1977 r., podczas inauguracji teatru muzycznego w Słupsku, gdzie debiutowaliśmy z Grzegorzem Nowakiem. On jako dyrygent, a ja jako reżyser. Po premierze powiedziałem: <>.
Niespodziewanie u zmierzchu życia wróciła ta idea i możliwość spełnienia mojego marzenia. Jest to kontynuacja dzieła WOK, bo są w tym nowym miejscu ludzie tam się ukształtowani, również pod moim wpływem jako reżysera od 20 lat stale z nimi pracującego. Przyjąłem tych 120 osób na rok, do 1 lipca. Wtedy zostałem już nie pełniącym obowiązki dyrektora, ale dyrektorem powołanym przez premiera Glińskiego na pięć lat. Po pierwszym sezonie działalności trzeba było zreformować i na nowo poukładać relacje finansowe i personalne, żeby zmieścić się w budżecie, który MKiDN przeznacza na Operę Królewską. I od tej pory jest to nowa instytucja, z nowym dyrektorem, żadna kontynuacja. Mamy inny zespół, inny repertuar i inne perspektywy.
Natomiast patrząc pod kątem tradycji Polska Opera Królewska powstała w nawiązaniu do historycznych korzeni opery w Polsce. Władysław IV powołał pierwszą operę na świecie, która miała stały zespół, stały repertuar i stały budynek. Działała ona w Warszawie do jego śmierci.
PAP: Co uważa Pan za największy sukces pierwszego sezonu?
Ryszard Peryt: Za największy sukces uważam, że Opera Królewska istnieje i rozwija się. To cud, że nagle, z niczego, w ciągu trzech miesięcy powstała nowa instytucja, która ma swoją tożsamość, osobowość oraz własną publiczność. Nie mamy stałej siedziby, ale wynajmujemy pomieszczenia, w których kiedyś grała Warszawska Opera Kameralna. Te miejsca są nami nasiąknięte, mną również, bo pracowałem w WOK przez 20 lat. Teatr wynajmujemy od zaprzyjaźnionego szefa Łazienek Królewskich dr. Zbigniewa Wawra. Jest to jedyna nasza scena. Koncertujemy również w kościołach wchodzących w skład szlaku królewskiego, od katedry św. Jana, przez kościół św. Anny, św. Krzyża, do Świątyni Opatrzności Bożej. Realizujemy program „Polska Opera Królewska w drodze” - byliśmy już m.in. w Tyńcu, wystawialiśmy „Dziady” w Zielonej Górze, a w przyszłym roku pokażemy je w Wilnie. Wszystko, co zaplanowałem rok temu, stało się ciałem. To jest sukces.
PAP: W jaki sposób Polska Opera Królewska wpisuje się w misję powrotu do źródeł gatunku?
Ryszard Peryt: To nie jest powrót do źródeł, tylko czerpanie ze źródeł. Mój nieżyjący przyjaciel Cyprian Kamil Norwid mawiał, że chcąc napić się wody z karafki, wystarczy ująć ją za szyjkę i do ust przyłożyć, ale żeby się napić ze źródła, trzeba uklęknąć. To genialna uwaga - obserwacja praktyczna i metafizyczna zarazem. Nie ma nic złego w geście klęknięcia, jest to oznaka szacunku. Woda butelkowana, którą kupujemy, pochodzi z oligoceńskich źródeł, tymczasem prawdziwe źródła leżą odłogiem. Przykładem Teatr Królewski w Łazienkach. Tylko sporadycznie odbywały się tu koncerty i przedstawienia.
W Europie coraz częściej zamyka się kościoły. Robi się z nich dyskoteki i hotele, bo nie ma wiernych, usycha wiara. Pytanie, czy je zburzyć i wybudować na ich miejscu hotele, czy zapytać samych siebie: co ja robię i co jest mi potrzebne do życia? Przenosząc to pytanie na grunt opery: Mozart czy nowoczesna wersja Mozarta, która nie ma już z nim nic wspólnego? To jest pytanie zasadnicze. Powtórzę więc: Polska Opera Królewska nie wraca do źródeł, ale do nich nawiązuje i z nich czerpie. Te źródła to są podstawy, triada wartości kultury europejskiej. Prawda, dobro i piękno.
Ta triada określa, czy jesteśmy jeszcze u siebie w domu, czy już poza tym terytorium i to dotyczy również opery. Opera po łacinie znaczy dzieło, ale także służba. Ważne, czy i komu służę poprzez moje dzieło. Ku komu skierowana jest moja praca. Czy to jest świat pusty, a człowiek w nim wszystko umieszcza, czy świat napełniony rzeczywistością skierowaną ku swemu Stwórcy. Czy to jest świat jest bez Boga czy świat Nim naznaczony. Nie chodzi tu o konfesyjne, wyznaniowe porządkowanie rzeczywistości, ale właśnie o powrót do domu.
PAP: Opera jako forma medytacji?
Ryszard Peryt: Opera jest teatrem medytacyjnym, ale medytacja to nie jest siedzenie w bezruchu i wpatrywanie się w jeden punkt, w coś co ładnie wygląda. Medytacja to zachwyt nad światem takim, jaki jest. Liście na drzewach są zielone, ale każdy jest inny. Jeden wschód słońca jest niepodobny do drugiego, a człowiek się uśmiecha, gdy go widzi, natomiast nie uśmiecha się, kiedy widzi katastrofę. Reaguje w sposób naturalny na to, co jest harmonią i prawdą, której nie da się wyrazić słowami. Przepełnia go poczucie, że tak w tym lubię trwać, a w innych sytuacjach jest mi niewygodnie. Podobnie jest z muzyką. Już starożytni pisali, że jest muzyka, która leczy i taka, która jest trucizną. Jest harmonia klasyczna i to, co nastąpiło po rozbiciu harmonii poprzez muzykę dodekafoniczną (technika kompozytorska zakładająca m.in. odrzucenie tonalności - PAP). Dla mnie to nie jest muzyką, ale są tacy, co to lubią. My jesteśmy po stronie prawdy, dobra i piękna.
Nie chodzi o to, żeby klękać, bić głową w podłogę albo klepać paciorki, ale żeby medytować tajemnicę piękna i dobra, które przez naszą nieuwagę, nieostrożność i gonitwę zaniedbujemy. Ono nie przestaje istnieć - co roku jest wiosna, lato, jesień, zima. To jest cud, życie jest cudem. Opera Królewska też jest cudem, za co dziękuję Opatrzności, moim przyjaciołom i współpracownikom.
rozmawiała: Olga Łozińska
Kolejny sezon Polskiej Opery Królewskiej rozpocznie się 7 września "Weselem Figara" W.A. Mozarta. 11 listopada odbędzie się światowa premiera opery "Quem Quaeritis?". Rok 2018 zakończy premiera "Strasznego Dworu" Stanisława Moniuszki, która odbędzie się 30 grudnia. 24 lutego z okazji 400-lecia Zamku Królewskiego w Warszawie odbędzie się premiera "Orfeusza" Claudio Monteverdiego. Będzie to teatralny debiut orkiestry kameralnej, Capella Regia grającej na instrumentach dawnych. 27 kwietnia będzie miała miejsce premiera "Cossi fan tutte" W.A. Mozarta. 1 czerwca, z okazji Dnia Dziecka, Polska Opera Królewska wystawi "Dziecko i czary" Maurice'a Ravela. Druga edycja Festiwalu Polskiej Opery Królewskiej rozpocznie się 5 lipca premierą "Czarodziejskiego fletu" W.A. Mozarta.(PAP)
autor: Olga Łozińska
oloza/ wj/ agz/