Gdyby nie powstanie Solidarności w Polsce mogłoby dojść do żywiołowej „rewolucji społecznej”. Niewykluczone, że gdyby nie poradziłaby sobie z nią władza PRL, zostałaby ona stłumiona przez wojska sowieckie - mówi w wywiadzie dla PAP prof. Jerzy Holzer z Instytutu Studiów Politycznych PAN. PAP: Czy w 1980 r. doszłoby do rewolucji społecznej, gdyby Solidarność nie powstała?
Prof. Jerzy Holzer: Zawsze trudności sprawia odpowiedź na pytanie, czy historia mogła się potoczyć inaczej. Sądzę (ale nie jest to pewność), że wybrana wówczas przez władze droga rozładowywania kolejnych napięć przez ustępstwa finansowe prowadziła do zrujnowania gospodarki już i tak bardzo słabej. Niezadowolenie społeczne musiało narastać, bo alternatywą były puste półki sklepowe albo narzucona drakońska podwyżka cen. Czy prowadziłoby to do „rewolucji społecznej”? Alternatywą dla „Solidarności” były raczej żywiołowe krwawe zamieszki. Można to nazwać rewolucją społeczną, ale skazaną na klęskę. Jeżeli nie poradziłyby sobie z tym wewnętrzne siły policji i wojska, dojść musiałoby do interwencji zewnętrznej. Moskwa nie dojrzała wówczas do zaakceptowania upadku władzy komunistycznej w jednym z krajów bloku.
Prof. Holzer: Alternatywą dla „Solidarności” były raczej żywiołowe krwawe zamieszki. Można to nazwać rewolucją społeczną, ale skazaną na klęskę. Jeżeli nie poradziłyby sobie z tym wewnętrzne siły policji i wojska, dojść musiałoby do interwencji zewnętrznej. Moskwa nie dojrzała wówczas do zaakceptowania upadku władzy komunistycznej w jednym z krajów bloku.
PAP: Czy postulaty z sierpnia 1980 r. wytrzymały próbę czasu?
J.H.: Postulaty były bardzo różne, niektóre z nich ściśle związane z ówczesną sytuacją gospodarczą np. wprowadzenie kartek na mięso. Najogólniej można uznać, że postulaty o charakterze politycznym, „wolnościowe”, zostały zrealizowane. Natomiast niektóre postulaty ekonomiczne i społeczne albo okazały się sprzeczne z zasadami gospodarki rynkowej, albo mało sensowne, albo wykraczające poza możliwości finansowania przez państwo np. automatyczny wzrost płac stosownie do wzrostu cen, obniżenie wieku emerytalnego do 55 lub 60 lat, trzyletni płatny urlop macierzyński. Niektórych problemów nie udało się rozwiązać np. sprawnego funkcjonowania służby zdrowia.
PAP: Co się stało z ideą solidarności społecznej wokół której było skupionych 10 mln ludzi?
J.H.: Z tym jest niewątpliwie gorzej z dwojakiej racji. Z jednej strony odgórnie gospodarka rynkowa (nawet jeżeli dodaje się do niej przymiotnik „społeczna”) tylko częściowo może realizować solidarność społeczną. Z drugiej strony oddolnie niektóre grupy zawodowe wykorzystują swą silną pozycję i zdobywają przywileje, podczas gdy inne takich szans nie mają
PAP: Czy w dzisiejszej Polsce dostrzega Pan wartości, jakie miała Solidarność na swych sztandarach w latach 1980-1981?
J.H.: Do podstawowych wartości „Solidarności” należała wolność obywateli, zniesienie represji politycznych, a to oznaczało też (choć nie formułowano tego wprost) zniesienie zależności od obcego imperium. Te wartości są realizowane.
PAP: Jak wiele wspólnego ma dzisiejszy NSZZ Solidarność z Solidarnością sprzed 30 lat?
J.H.: Nie chciałbym na ten temat wypowiadać się szczegółowo, bo jest to przedmiot politycznych sporów. Mogę tylko krótko wyrazić opinię, że niewiele.
PAP: Czy powstanie Solidarności miało wpływ na dojście do władzy Gorbaczowa?
J.H.: Wprawdzie radzieccy przywódcy tego publicznie nie formułowali (nie wypadało też przyznawać się do tego rodzaju wpływu), jako badacz nie mam wątpliwości, że obok głębokiego kryzysu gospodarczego w Związku Radzieckim, doświadczenie „Solidarności”, masowego sprzeciwu wobec systemu, ale też w dalszych konsekwencjach brak pozytywnego rozwiązania „kwestii polskiej”, należały do czynników stymulujących radzieckie dążenia do reform, zerwania z bezruchem czasów Breżniewa i jego następców.
rozmawiał Waldemar Kowalski (PAP)
wmk/ ls/