Zdjęcie z tytą – wypełnionym słodkościami rogiem obfitości, nieodłącznym atrybutem śląskiego pierwszaka – mogą sobie zrobić obok stylowej szkolnej ławki pierwszoklasiści w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu.
Jak poinformowała w piątek Agnieszka Woszczyńska z działu promocji muzeum, od 1 do 9 września będzie tam eksponowana pochodząca z przełomu XIX i XX w. ławka Rettiga – ubiegłoroczny nabytek placówki. Prototyp tej drewnianej ławki skonstruował w 1893 r. Wilhelm Rettig. Mebel wprowadzono do pruskiego systemu szkolnictwa pod koniec XIX w.
W ławkach zwanych „rettigami” naukę pobierali uczniowie wszystkich szkół powszechnych na Dolnym i Górnym Śląsku. Budowano najczęściej ławki dwuosobowe. Zakupiona do zbiorów Muzeum Górnośląskiego ławka jest nieco nietypowa, bo jednoosobowa. Służyła prawdopodobnie w wiejskiej, małej izbie lekcyjnej, może też pochodzić z zasobów prywatnych.
Mebel zakupiono w dolnośląskiej miejscowości Łomnica, w tamtejszym antykwariacie. Niewykluczone, że od początku używano jej w małej, wiejskiej szkółce przykościelnej. Ten trop sugerowałaby znaleziona pod ruchomym blatem kartka z zeszytu do lekcji religii, zapisana wciąż jeszcze niewprawnym pismem dziecka w 1957 r.
„Rettigi" w latach 20. XX wieku zaczęto masowo wycofywać ze szkół, zastępując je meblami nowego wzoru. Większość starych ławek zniszczono i dzisiaj stanowią spory rarytas kolekcjonerski.
Właśnie z tym niezwykły obiektem oraz tytą – własną lub wypożyczoną na potrzeby zdjęcia przez muzeum – można będzie w najbliższych dniach zrobić sobie zdjęcie. Wstęp dla wszystkich pierwszaków jest w tym czasie bezpłatny. Pracownicy muzeum przygotowali też interaktywną zabawę „Zgadnij, co to?”, dzięki której będzie można zobaczyć, jak kiedyś wyglądały przybory szkolne.
Zwyczaj obdarowywania pierwszoklasistów słodyczami na Śląsku odnotowano po raz pierwszy w dwudziestoleciu międzywojennym. Tyty nie były wówczas popularne - dostawały je od rodziców tylko dzieci z zamożniejszych rodzin miejskich. Nie jest to zwyczaj rdzennie śląski, ale zapożyczenie z krajów niemieckich. Upowszechnił się w latach 60. XX w.
Duża porcja słodyczy ma osłodzić dzieciom szkolny debiut i zachęcić je do nauki. Tyty kupują zazwyczaj rodzice, choć czasem ten obowiązek przejmują też babcie czy matki chrzestne; to jednak zależy od tradycji rodzinnych. Można kupić gotowe, wypełnione tyty lub pusty róg i samodzielnie spakować do niego te słodkości, które dziecko najbardziej lubi. W pierwszym dniu szkoły na śląskiej ulicy nie sposób się nie natknąć na przejętego i wystrojonego pierwszaka, dźwigającego z dumą tytę. (PAP)
autorka: Anna Gumułka
lun/ agz/