Najnowszy numer „Mówią wieki” niemal w całości jest poświęcony stosunkom polsko-niemieckim na przestrzeni wieków. Autorzy pochylają się nie nad sprawami wielkiej polityki, ale kontaktami zwyczajnych ludzi, artystów, emigrantów i przedsiębiorców pochodzących z obu krajów.
„Niemcy w Polsce i Polacy w Niemczech to opowieść o wymianie kulturowej pomiędzy Polską a Niemcami od czasów średniowiecza” – podkreśla redakcja „Mówią wieki”. Autorzy przypominają, że przez minione tysiąc lat sąsiedztwa konflikt nie był dominantą stosunków Polaków i Niemców. W wielu momentach wzajemne przenikanie wzorów oraz wspólne interesy obu narodów dominowały nad polami konfliktów. „Pragniemy pokazać, że antagonizm to tylko jedna ze stron stosunków polsko-niemieckich − i to wcale niedominująca w ostatnim tysiącleciu” – dodają redaktorzy najstarszego polskiego magazynu historycznego. Partnerem numeru jest Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.
W powszechnej świadomości historycznej okres średniowiecza w stosunkach Polaków i Niemców jest zdominowany przez znaczące starcia militarne, takie jak bitwa pod Cedynią, wojny Chrobrego z cesarstwem oraz trwający dwa stulecia konflikt z zakonem krzyżackim. Tymczasem jak zauważa prof. Agnieszka Bartoszewicz z Uniwersytetu Warszawskiego, przez przytłaczającą większość mieszkańców ówczesnych ziem polskich Niemcy byli postrzegani przede wszystkim jako osadnicy i mieszczanie, a nie najeźdźcy. Jak twierdzi prof. Bartoszewicz, Niemcy odegrali ogromną rolę w rozwoju polskich miast zakładanych w okresie rozbicia dzielnicowego i późnego średniowiecza. Prawa magdeburskie nadawało miastom strukturę administracyjną i ład przestrzenny. Dziś raczej nie pamięta się, że wywodzące się z Magdeburga terminy na stałe weszły do języka polskiego: rynek (niem. Ring), burmistrz (Bürgermeister), jarmark (Jahrmarkt), ratusz (Rathaus), wójt (Vogt).
Szczególnym miejscem spotkania obu narodów był Gdańsk. Co ciekawe, tamtejsze elity w okresie nowożytnym wykształciły wyjątkową tożsamość opartą na doświadczeniach historycznych. „Na mentalność nowożytnych gdańszczan składały się pamięć o złym tyranie, czyli zakonie krzyżackim, oraz dobrym i sprawiedliwym królu Polski” – podkreśla prof. Edmund Kizik z Uniwersytetu Gdańskiego. Gdańszczanie doceniali nie tylko swobody, jakimi cieszyli się w Rzeczypospolitej, lecz również jej kulturę oraz język, którego uczono się od zamieszkujących miasto Polaków i wydawanych tam książek. „Joanna Schopenhauer (1766–1839), matka wielkiego filozofa, nauczyła się polskiego od swojej polskiej służącej. Polskiego uczono się też z podręczników i wokabularzy publikowanych w Gdańsku” – podkreśla profesor.
Również w kolejnych stuleciach Niemcy odgrywali znaczącą rolę w rozwoju gospodarczym polskich miast. Szczególnie zasłużeni byli liczni przemysłowcy budujący swoje fabryki w miastach Królestwa Polskiego. Szczególnie liczni byli reprezentowani w Warszawie, w której sławę zyskały rodziny Szlenkerów, Wedlów, Norblinów, Pfeifferów, Haberbuschów czy Gebethnerów. Ich wspólną cechą były szybka asymilacja i wtapianie się w społeczność Warszawy. „Żenili się z Polkami, nadawali dzieciom polskie imiona i spolszczali nazwiska. Według pisarza i publicysty Antoniego Zalewskiego niemieccy ewangelicy zaliczali się do najlepiej wykształconych i powszechnie szanowanych obywateli Królestwa Polskiego” – podkreśla Paweł Brudek z Muzeum Powstania Warszawskiego.
Niemiecka propaganda i historiografia w XIX i XX wieku nazywały Mikołaja Kopernika Niemcem. Problem jego przynależności narodowej porusza w rozmowie z „Mówią wieki” prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego prof. Krzysztof Mikulski. W jego opinii „z punktu widzenia praw i zwyczajów, które wówczas obowiązywały, Kopernik był Polakiem”. „Dodałbym jednak – że był politycznie Polakiem, ponieważ wtedy jeszcze nie istniało pojęcie +naród+” – podkreśla. Historyk przypomina, że o przynależności narodowej decydowała wówczas przede wszystkim wierność władcy. „Co do jego patriotyzmu nie ma żadnych wątpliwości – sam Kopernik wyraził to wyraźnie na piśmie podczas przygotowań do oblężenia Olsztyna przez Krzyżaków” – podkreśla rozmówca „Mówią wieki”.
Polacy zaznaczali swoją obecność w Niemczech, m.in. studiując na tamtejszych uniwersytetach. Jednym z najsłynniejszych polskich żaków był Jan Kochanowski, studiujący na Uniwersytecie w Królewcu w latach pięćdziesiątych XVI w. „Jego talent literacki docenił książę Albrecht, który przyjął go na swój dwór. Jak przypuszczał historyk Henryk Barycz, to właśnie w Królewcu poeta zaczął tworzyć w języku polskim” – pisze prof. Jacek Wijaczka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Uczelnia w Królewcu była gościnna dla polskich studentów również w XIX w. Losy i kariery polskich studentów na niemieckich uczelniach opisuje Ruth Leiserowitz z Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. W tym samym okresie polscy malarze kształcili się w niezwykle prestiżowym środowisku artystycznym Monachium. Wśród nich byli m.in. Józef Brandt i Aleksander Gierymski. „Nie mieli poczucia zdeklasowania i wyobcowania. Byli częścią międzynarodowej braci artystycznej” – podkreśla historyk sztuki Eliza Ptaszyńska.
Symbolem kulturowej obecności Polaków w Prusach i Rzeszy Niemieckiej był berliński pałac Radziwiłłów. Niezwykłe losy tej wyjątkowej rezydencji oraz „pruskiej linii” tego rodu przypomina dr hab. Piotr Szlanta z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jednym z najbardziej wyjątkowych epizodów w stosunkach obu narodów nastąpił w latach trzydziestych XIX w. Wybuch Powstania Listopadowego wywołał ogromny niepokój elit rządzących Królestwem Prus, które obawiały się, że wydarzenia w Królestwie Polskim doprowadzą do rozpadu porządku politycznego w Europie. „Zupełnie inaczej niż elity rządowe na wieść o Powstaniu Listopadowym zareagowały rzesze społeczeństwa niemieckiego. Polacy byli dla nich walecznymi szermierzami wolności, apostołami wyzwolenia, opierającymi się carskiemu despotyzmowi i stanowiącymi ochronę Europy przed groźbą rosyjskiej interwencji” – pisze dr hab. Piotr Szlanta. W Prusach i innych krajach niemieckich wydawano polskie pieśni patriotyczne, organizowano pomoc dla Polaków, do Królestwa przedarło się kilkudziesięciu niemieckich ochotników, później przyjmowano uchodźców, emigrantów politycznych. Zjawisko to nazywano „Polenbegeisterung” – zachwyt Polską. „Nastroje w Niemczech przypominały nieco te sprzed dekady, kiedy trzymano kciuki za walczących z tureckim jarzmem Greków” – podkreśla autor. Kres tych nastrojów nastąpił dopiero w 1848 r., gdy niemieccy liberałowie wystąpili przeciwko jakimkolwiek swobodom narodowym dla Polaków zamieszkujących Prusy.
Podobnie jak w poprzednich numerach „Mówią wieki”, redakcja we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim przygotowała dodatek „Z dziejów gospodarczych Polski”. Tym razem miesięcznik, nawiązując do tematu przewodniego numeru, przybliża m.in. kwestię rywalizacji przedsiębiorców polskich i niemieckich w znajdującej się pod pruskim panowaniem Wielkopolsce. Zdaniem Mateusza Ratyńskiego z Muzeum Polskiego Ruchu Ludowego działalność gospodarcza prowadzona w tak trudnych warunkach wzmocniła tożsamość narodową Polaków w zaborze pruskim. „Przez ponad stulecie mieszkańcy Wielkopolski wykształcili w sobie najlepsze cechy, takie jak zaradność i pracowitość, dzięki którym zdołali wytrwać w polskości mimo ostrej germanizacji. Ciężką pracą udało się im pomnożyć dobra własne, które później stały się wkładem do ogólnonarodowego majątku odrodzonego państwa” – podkreśla autor.
W najnowszym numerze miesięcznika również artykuły z obszarów innych niż sfera stosunków Polaków i Niemców. Po raz kolejny partnerem części poświęconej polskiej technice wojskowej jest Polska Grupa Zbrojeniowa, która w ten sposób upamiętnia stulecie powstania polskiego przemysłu zbrojeniowego. W tym miesiącu autorzy przypominają losy polskich fabryk produkujących amunicję. Miłośników historii wojskowości zainteresuje także historia twierdzy w Brześciu nad Bugiem.
Michał Szukała (PAP)