Konferencję z okazji 200. rocznicy powstania pieśni „Boże, coś Polskę”, poświęconą jej historii oraz recepcji na Węgrzech, zorganizowały w czwartek ambasada Polski oraz Instytut Polski w Budapeszcie.
Wśród tematów poruszanych przez historyków i literaturoznawców węgierskich i polskich są m.in. historia pieśni, różne wersje jej refrenu, jej znaczenie w kontekście niektórych innych hymnów europejskich, a także kult Tadeusza Kościuszki w XIX-wiecznym Krakowie.
"Obchodzimy w tym roku 200-lecie – można powiedzieć – alternatywnego hymnu polskiego. Sam tekst powstał dwa lata wcześniej, w 1816 r., ale właściwie swoją funkcję, przy której potem trwał przez dziesięciolecia i która jest żywa do dzisiaj, uzyskał dopiero dwa lata później" – zaznaczył, otwierając konferencję ambasador Jerzy Snopek, pomysłodawca spotkania.
Jak podkreślił, istnieją "świetne świadectwa recepcji węgierskiej tego tekstu", i to głębokiej recepcji, która nie ograniczała się do przekładów czy parafraz, ale żyła w praktyce społecznej. Zauważył w tym kontekście, że historyk literatury i znawca stosunków polsko-węgierskich prof. Istvan Csaplaros wspominał, że w jego rodzinie też śpiewano tę pieśń.
O tym, że pieśni "Boże, coś Polskę" nauczył się po węgiersku od swego ojca, mówił też w wykładzie otwierającym konferencję pisarz i dyplomata Attila Szalai, opowiadając o szczególnych momentach, w których miał okazję ją śpiewać i słyszeć – np. podczas pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski w 1979 r. czy podczas uroczystości na Cmentarzu Powązkowskim 1 sierpnia 1982 r., a więc po wprowadzeniu stanu wojennego.
Konferencja rozpoczęła się od wykonania pieśni w obu wersjach językowych przez kościelnego kapelmistrza Arpada Palmaiego.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ ulb/ kar/