Obywatele RP, KOD Mazowsze i Strajk Kobiet planują kontrmanifestację przeciwko Marszowi Niepodległości - poinformował w sobotę PAP Paweł Kasprzak z Obywateli RP. Zaapelował jednocześnie do władz Warszawy o zakazanie Marszu.
Będzie to już kolejna kontrmanifestacja przeciwko Marszowi Niepodległości organizowana przez Obywateli RP. W ubiegłym roku wobec uczestników protestu interweniowała policja, która zatrzymała i przewiozła na komendę 45 osób. Mała grupa kobiet związana z Obywatelami RP i ze Strajku Kobiet stanęła również na drodze Marszu Niepodległości z transparentami przeciw faszyzmowi i mowie nienawiści. Uczestniczki tego protestu poinformowały później, że zostały pobite przez uczestników marszu. Na dowód pokazywały zdjęcia i nagrania. We wrześniu br. warszawska Prokuratura Okręgowa umorzyła jednak postępowanie dot. naruszenia nietykalności cielesnej uczestniczek manifestacji Obywateli RP.
"Wspólnie z KOD-em Mazowsze, Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet i Warszawskim Strajkiem Kobiet wezwaliśmy do przybywania na skwer przy rondzie de Gaulle'a - w dokładnie to miejsce, z którego nas wyniesiono rok temu" - powiedział Kasprzak w rozmowie z PAP.
Jak zaznaczył, ówczesne działania policji, która zatrzymała i doprowadziła do komendy kilkudziesięciu kontrmanifestujących, zostały uznane za "nieuzasadnione i nieprawidłowe" przez sąd.
"Będziemy tam stać w milczeniu" - zapowiedział lider Obywateli RP. Jak dodał, hasłem kontrmanifestacji jest konstytucja, ponieważ to ona "określa, czym jest Polska i polskie wolności". "Konstytucja jest tym, co na stulecie polskiej niepodległości uważamy za w Polsce najcenniejsze - to jest taka wartość, jak polskie godło czy polskie barwy narodowe" - podkreślił Kasprzak.
"Pojawiamy się tam również dlatego, że nie chcemy dopuścić, żeby w świat poszedł taki wizerunek Polski obchodzącej stulecie niepodległości, jak jest to już dzisiaj zapowiadane w zagranicznej prasie, że oto będziemy mieli do czynienia w Warszawie z największą demonstracją neonazistów w Europie, a kto wie, czy nie na świecie" - dodał.
Aktywista poinformował jednocześnie, że jeżeli w czasie Marszu Niepodległości będzie dochodziło - jak w poprzednich latach - do przestępstw i wykroczeń polegających m.in. na udziale w zgromadzeniu osób pijanych, wykorzystaniu rac i środków pirotechnicznych oraz pojawieniu się mowy nienawiści, rasistowskich czy nazistowskich haseł, uczestnicy manifestacji Obywateli RP zrobią "wszystko, żeby to zablokować".
"Jeżeli uda się stanąć na trasie tego przemarszu, to to zrobimy - w przekonaniu nie takim, że fizycznie uda nam się ten marsz zatrzymać, bo to ani nie o to chodzi, ani nie wydaje się możliwe, natomiast w przekonaniu, że stajemy tam, gdzie powinna już bardzo od dawna, również za poprzednich rządów, stać państwowa policja" - powiedział lider Obywateli RP.
Wyraził zarazem nadzieję, że działania kontrmanifestujących doprowadzą ostatecznie do zakazu kolejnych Marszów Niepodległości.
"Ten marsz powinien być zakazany. To jest skomplikowana sytuacja, owszem, dlatego że dotychczasowe orzecznictwo sądów wskazuje, że takie zakazy wydane z góry wobec deklaracji pokojowych i legalnych zamiarów organizatorów byłyby czymś w rodzaju prewencyjnej cenzury, w związku z tym ich nie wydawano. Natomiast organizatorzy są ci sami od wielu, wielu lat (...). Oni wielokrotnie już dawali dowody, że nawet jeśli na wiarę przyjąć ich pokojowe intencje, to nie udawało im się ich zrealizować, więc choćby na tej podstawie można te zakazy wydawać, ponieważ istnieje więcej niż realne zagrożenie wystąpienia niebezpiecznych sytuacji i przestępstw" - przekonywał Kasprzak.
Dopytywany, czy uczestnicy kontrmanifestacji zamierzają być w kontakcie z ratuszem i wnioskować o rozwiązanie marszu w razie pojawienia się naruszeń prawa, aktywista odpowiedział twierdząco. "Tak, takie są nasze zamiary i próbujemy robić to już od bardzo dawna" - przyznał.
Kasprzak zastrzegł, że rozumie, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego ratusza Ewa Gawor mają kłopot z podjęciem takiej decyzji. "Rozwiązana wielotysięczna demonstracja rzeczywiście niebezpiecznych ludzi w środku miasta rzeczywiście powoduje innego rodzaju zagrożenia, być może poważniejsze, natomiast gdzieś - choć jest na to, fakt, już bardzo mocno za późno - tama powinna zostać im położona" - mówił lider Obywateli RP.
"Jest jeszcze tydzień do tego czasu, jeszcze przez tydzień można wydać zakaz tej demonstracji i to powinno zostać zrobione, to jest z całą pewnością bezpieczniejsze. Oczywiście te środowiska i tak pojawią się w Warszawie i oczywiscie to będzie trudna sytuacja, ale kiedyś trzeba się z nią zacząć mierzyć. Będziemy tam też po to, żeby zawstydzić tych, którzy powinni z urzędu się tym zająć, a tego nie robią" - dodał.
Jako pierwszy o planach Obywateli RP poinformował portal wPolityce.
W ubiegłorocznym Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada pod hasłem "My chcemy Boga", według szacunków policji wzięło udział ok. 60 tys. osób. Wśród transparentów trzymanych przez uczestników marszu znalazły się m.in. transparenty, na których widniały m.in. hasła: "Wszyscy różni, wszyscy biali" czy "Europa tylko dla białych". Pojawiły się także doniesienia o wykrzykiwaniu haseł takich jak "Sieg Heil", "Biała siła", "Żydzi won z Polski".
Sprzeciw wobec "tolerowania przez władze państwowe zachowań rasistowskich i ksenofobicznych" przyjęła Rada Warszawy. Stanowiska tego nie poparli radni PiS, którzy zapewniali, że władze państwowe nie tolerują takich zachowań.
Śledztwo dot. publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa i nawoływania do nienawiści na tle różnic rasowych, etnicznych i wyznaniowych podczas marszu prowadzi warszawska Prokuratura Okręgowa.
Organizatorem Marszu Niepodległości jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, którego członkowie są związani z Ruchem Narodowym. Demonstracja odbywa się 11 listopada co roku, począwszy od 2010 r.(PAP)
autor: Marceli Sommer
msom/ pś/