W Pałacu Prezydenckim - z udziałem Bronisława Komorowskiego - uczczono jubileusz 85. urodzin Tadeusza Mazowieckiego. Prezydent dziękował mu za mądrość i umiar. Mazowiecki mówił, że wierzy w siłę Polski, choć boi się, by "trwający od pewnego czasu pucz w RP" się nie utrwalił.
Prezydent w swoim wystąpieniu dziękował jubilatowi za to, że do polskiego życia publicznego, politycznego, ale "także wielkiego obozu mądrej rewolucji" wniósł mądrość i umiar.
Komorowski zaznaczył, że nie zawsze jest to doceniane. "Ale dzisiaj, po tylu latach możemy powiedzieć, że byliśmy wystarczająco ostrzy i na szczęście - twoją mądrością i innych ludzi - wystarczająco mądrzy, aby odzyskać i zagospodarować wolność w Polsce i dzisiaj cieszyć się ojczyzną zasadniczo inną od tej, która była naszym udziałem przez kilkadziesiąt lat" - powiedział.
"Zawsze przychodzi taki moment, kiedy okazuje się, że odwagą jest mądrość, umiar, umiejętność brania odpowiedzialności" - powiedział Komorowski. Podkreślił też, że Tadeuszowi Mazowieckiemu zawdzięcza "bardzo, bardzo wiele".
Prezydent wspominał, że poznał Mazowieckiego w obozie internowania w Jaworzu. Opowiedział też anegdotę o spotkaniu Mazowieckiego z - jak mówił - "radykalnym działaczem Solidarności" Sewerynem Jaworskim, już po wprowadzeniu stanu wojennego. "I co, panie Tadeuszu? Mówiłem: ostrzej" - miał powiedzieć Jaworski do Mazowieckiego. "Mówiłem panie Sewerynie: mądrzej" - odpowiedział mu Mazowiecki.
"Zawsze przychodzi taki moment, kiedy okazuje się, że odwagą jest mądrość, umiar, umiejętność brania odpowiedzialności" - powiedział Komorowski. Podkreślił też, że Tadeuszowi Mazowieckiemu zawdzięcza "bardzo, bardzo wiele".
Mazowiecki podkreślił, że "ogromnie dużo zawdzięcza wielu, wielu ludziom". "Właściwie nie mogę ich wymieniać z imienia i nazwiska, (...) ale z tych, których nie ma: Jankowi Kułakowskiemu, Bronisławowi Geremkowi, bardzo wielu ludziom" - mówił Mazowiecki. Podziękował też swojej rodzinie, mówiąc: "Bardzo wiele zawdzięczam wam, że zawsze byliście razem ze mną i za to wam dziękuję i chcę, żeby tak było do mojego końca".
Jak powiedział, wiele zawdzięcza także ludziom, którzy wpłynęli na uformowanie jego wiary i przekonań. "Przekornie powiem, że wiele zawdzięczam - jeśli chodzi o to pierwsze - ludziom, którzy formalnie się do tej wiary nie przyznawali i nie przyznają, a nawet mówią, że są dalecy od niej" - powiedział.
Zaznaczył, że w tej kwestii wiele zawdzięcza dialogom z Adamem Michnikiem, któremu - jak ocenił - "Kościół polski wiele zawdzięcza, bo on otworzył świat na ten Kościół polski współczesny, przekroczył pewne bariery, a o tym się zapomina tylko widząc w nim wroga".
Jak mówił, wiele zawdzięcza także "chrześcijańskim kotwicom" swojego życia. "Kotwicy +Tygodnika Powszechnego+, kotwicy Lasek, głębokiej kotwicy. Zawdzięczam im bardzo wiele" - powiedział.
Wyraził także podziękowania dla ludzi Solidarności, m.in. jej pierwszego lidera, późniejszego prezydenta Lecha Wałęsy. "Zawdzięczam wiele Solidarności. Zawdzięczam pani Danuto tej przyjaźni - mimo że potem nastąpiło poróżnienie, ale przecież przyjaźni, która nigdy nie przestała istnieć między nami, między panem Lechem Wałęsą a nami" - powiedział Mazowiecki, zwracając się do małżonki byłego prezydenta Danuty Wałęsy.
Zwrócił także uwagę, że wiele zawdzięcza swojemu "dramatycznemu doświadczeniu jugosłowiańskiemu" oraz ludziom, z którymi współpracował jako specjalny wysłannik ONZ do Bośni i Hercegowiny na początku lat 90.
Mazowiecki zaznaczył, że ma też troski. "Swoje dzisiejsze troski, aby pewien, od pewnego czasu trwający pucz w Rzeczpospolitej nam się nie utrwalił w coś bardzo niedobrego, utrzymującego się" - mówił. "Mam te troski, ale wierzę w dobrą Polskę, wierzę w siłę tej dobrej Polski, bo tyle nam się udało. Nie można się było spodziewać, że tyle się uda, że po prostu niech ręka boska broni: nie wolno tego zmarnować, nie wolno tego zmarnować" - podkreślił.
Podziękował Bronisławowi Komorowskiemu za zorganizowanie uroczystości w Pałacu Prezydenckim, o którą - jak zaznaczył - sam, nie zabiegał. "Pan ją spowodował, dziękuję. Dziękuję, że możemy razem pracować. Proszę o podziękowanie panu premierowi Donaldowi Tuskowi" - mówił Mazowiecki.
Mazowiecki zaznaczył, że ma też troski. "Swoje dzisiejsze troski, aby pewien, od pewnego czasu trwający pucz w Rzeczpospolitej nam się nie utrwalił w coś bardzo niedobrego, utrzymującego się" - mówił. "Mam te troski, ale wierzę w dobrą Polskę, wierzę w siłę tej dobrej Polski, bo tyle nam się udało. Nie można się było spodziewać, że tyle się uda, że po prostu niech ręka boska broni: nie wolno tego zmarnować, nie wolno tego zmarnować" - podkreślił.
"Dziękuję bardzo wszystkim, wszystkim dziękuję i naprawdę mam to poczucie, że wiele, bardzo wiele państwu tu obecnym i nieobecnym, a zwłaszcza tym, którzy odeszli, bardzo wiele zawdzięczam. I tyle mądrego chciałem powiedzieć" - zakończył b. premier.
"Jesteś świadkiem i uczestnikiem wydarzeń, które w drugiej połowie 20. wieku odmieniły naszą ojczyznę i naszą Europę" - napisał premier Donald Tusk w liście odczytanym podczas uroczystości przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego.
"Jedno jest pewne. Jesteś jednym z tych, dzięki którym komunizm nie zdołał nas - narodu i społeczeństwa - zdeprawować i dzięki którym zdołaliśmy odnaleźć swoje miejsce w zjednoczonej Europie" - podkreślił szef rządu.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz mówiła, że uczyła się od Mazowieckiego przede wszystkim dobrego patriotyzmu, wierności ideałom i wytrwałości.
"Potrafił pan ze szczególnym instynktem politycznym rozpoznawać zagrożenia, ale też potrafił pan przewidywać i robił to pan (...) bez urazów, bez uprzedzeń. Przyczynił się pan do wielkiej przemiany w naszym kraju (...)" - powiedziała Kopacz, zwracając się do b. premiera.
Jak oceniła, fakt, że ta przemiana miała charakter w pełni pokojowy, to również zasługa Mazowieckiego. "Gdyby ktoś dzisiaj mnie zapytał jak żyć (...), to bym odpowiedziała z głębi serca: żyjcie tak jak Mazowiecki, godnie, uczciwie, w pokorze i w swojej skromności" - powiedziała Kopacz.
Życzenia przekazał jubilatowi także b. prezydent Lech Wałęsa. W wyemitowanym filmie podkreślał, że mile wspomina czas współpracy z Mazowieckim. "Nie wyobrażam sobie, co można by zrobić dla Polski, co ja mogłem zrobić, bez takich ludzi jak Tadeusz Mazowiecki czy Bronisław Geremek" - mówił.
"Oni mieli doświadczenie, oni mieli wiedzę, my mieliśmy chęć, odwagę, połączenie tych elementów spowodowało, że pięknie sobie pokojowo radziliśmy z problemami, które wtedy były" - ocenił Wałęsa. Jak mówił, dziękuje losowi za to, że mógł poznać Mazowieckiego.
"A więc panie Tadeuszu, żyj nam pan długo i dziękuję panu za to, co wspólnie zrobiliśmy dla Polski, Europy i świata" - zakończył b. prezydent.
Podczas jubileuszu wystąpił też minister w rządzie Mazowieckiego Aleksander Hall. Jak mówił m.in. często zarzucano Mazowieckiemu, że gdy został premierem był zbyt łagodny, prowadził "politykę w rękawiczkach wobec ludzi starego systemu".
"Ten zarzut był niesprawiedliwy, nie chodziło o zacieranie żadnych granic, nie chodziło o to, by zapomnieć o tym, co było (...), ale chodziło o to, by jednak Polskę, nowe państwo, budować z myślą o wszystkich obywatelach, nie dzielić jej gwałtownie" - przekonywał Hall.
Uroczystość w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego poprowadził Jacek Fedorowicz. Oprócz przemówień zebrani obejrzeli też film składający się ze zdjęć Tadeusza Mazowieckiego przeplatanych wypowiedziami jego przyjaciół. Film komentował prowadzący jubileusz. "Odziedziczył po ojcu twarz pociągłą, zaś po matce - oprawę oczu z odrobiną smutku" - to komentarz do zdjęć rodziców b. premiera.
Prezentując zdjęcie Mazowieckiego z czasów dzieciństwa, na którym wystąpił w towarzystwie brata i pieska, Fedorowicz objaśniał: "Tadeusz Mazowiecki to ten, który trzyma psa i delikatnie kieruje jego łebek tak, by pies patrzył w obiektyw - przyszły premier docenia rolę mediów".
Gdy uroczystość zbliżała się już do końca, a głosu wciąż nie zabrał jubilat, prowadzący niespodziewanie zaprosił wszystkich gości - na czele z Tadeuszem Mazowieckim - do sali, gdzie zaplanowano nieoficjalną już część spotkania.
Po dłuższej chwili Jacek Fedorowicz zorientował się, że przyspieszył bieg wydarzeń i pominął wystąpienie Mazowieckiego: "Bardzo państwa przepraszam, to jest tak, że bardzo dobrze mi szło prowadzenie uroczystości, wobec tego coś musiałem - za przeproszeniem - schrzanić na końcu (...). Oddaję głos, idę się powiesić".
Tak zaanonsowany Tadeusz Mazowiecki, przyjęty owacjami, skwitował: "może tak miało być, bo ja tak się zastanawiałem, co ja mogę powiedzieć".
hgt/ laz/ mzk/ mok/ jbr/