Upamiętnianie współtwórców niepodległości po II wojnie światowej zaczęło się w drugiej połowie lat 80. – mówi PAP prof. Grzegorz Nowik, historyk z PAN i z Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Jak powiedział w rozmowie z PAP prof. Grzegorz Nowik, pierwszym upamiętnieniem rocznicy odzyskania niepodległości była uroczystość zorganizowana 14 listopada 1920 r., czyli w niedzielę przypadającą po 11 listopada. Wówczas na placu Zamkowym – przed Zamkiem Królewskim i pod Kolumną Zygmunta – odbyła się uroczystość, którą zorganizował Komitet Wykonawczy złożony z przedstawicieli wszystkich wojskowych komisji weryfikacyjnych.
Podczas tej uroczystości najstarszy żołnierz Wojska Polskiego, gen. Karol Trzaska-Durski, i najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari, sierżant Jan Żywek, wręczyli Józefowi Piłsudskiemu buławę marszałkowską. „Można powiedzieć, że było to pierwsze Święto Niepodległości i pierwsze upamiętnienie tej rocznicy” – ocenił prof. Grzegorz Nowik.
Rok później, 11 listopada 1921 r., marszałek udekorował na Placu Saskim kilkudziesięciu żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej, którzy kierowali akcją rozbrajania okupantów austriackich i niemieckich w październiku i listopadzie 1918 r.
Jak wskazał historyk, kolejnym upamiętnieniem, które wydarzyło się w okresie poprzedzającym rocznicę odzyskania niepodległości, były powszechne inicjatywy budowy Grobów Nieznanego Żołnierza. Pierwszy taki grób powstał w Łodzi, a kolejne w wielu miastach Polski, m.in. w Warszawie symboliczny w Alei 3 Maja, na osi ulicy (w rej. obecnego ronda gen. De Gaulle’a), która była nieprzejezdna z powodu wysadzenia podczas wielkiej wojny mostu Poniatowskiego. Na stałe – zwłoki Nieznanego Żołnierza złożone zostały pod arkadami Pałacu Saskiego (będącego siedzibą Sztabu Generalnego Wojska Polskiego) podczas uroczystości 1–2 listopada 1925 r. „Grób Nieznanego Żołnierza do przewrotu majowego w 1926 r. był w Warszawie jedynym miejscem, które upamiętniało walkę o niepodległość, przynajmniej na terenie Warszawy” – powiedział prof. Nowik.
Badacz zauważył, że wynikało to z tego, że była to bardzo świeża rocznica. „W zasadzie był to dopiero początek wolnej i niepodległej Polski i upamiętnień osobowych jeszcze nie było, aczkolwiek już od 1916 r., po wyrzuceniu Rosjan z Królestwa Polskiego, upamiętniano np. poległych w bitwie pod Grochowem, straconych na Cytadeli itd. 3 maja 1919 r., zorganizowano z udziałem najwyższych władz państwowych np. uroczystości sadzenia drzew w „Parku wolności”, w miejscu stracenia Romualda Traugutta i członków Rządu Narodowego w 1864 r. Sam Traugutt, został uhonorowany tablicą umieszczoną przez 1 Kompanię Kadrową w miejscu, gdzie stał jego dom – na wieżyczce wjazdowej na wiadukt mostu Poniatowskiego.
Po przewrocie majowym świętowanie rocznicy 11 listopada 1918 r. weszło do kanonu świąt narodowych i od tego czasu było celebrowane defiladami, nabożeństwami, dekoracją orderami i odznaczeniami państwowymi. W Warszawie defilady i rewie wojskowe odbywały się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz na Polu Mokotowskim.
Po roku 1926 systematycznie budowano nowe pomniki, odsłaniani kamienie i tablice pamiątkowe upamiętniające pola bitewne i żołnierzy poległych w walkach o niepodległość i granice Rzeczypospolitej. Z czasem dorastały nowe pokolenia, które nie pamiętały i nie doświadczyły osobiście dokonań związanych z latami walk o niepodległość” – dlatego te upamiętnienia były czymś naturalnym i potrzebnym dla zachowania śladu dokonań tego pokolenia – wyjaśnił.
W II Rzeczypospolitej upamiętniano miejsca związane z walkami Legionów, Powstań Wielkopolskiego i Śląskich, z pierwszymi dniami niepodległości czy wojną z bolszewicką Rosją, a szczególnie z Bitwą Warszawską 1920 r. Początkowo koncentrowano się na cmentarzach i kościołach, gdzie np. umieszczano tablice, na których byli wymienieni żołnierze z danej parafii, którzy polegli w obronie Rzeczypospolitej w latach 1918–1920, w walkach o niepodległość i granice Polski. Takich pomników, kwater wojskowych, kapliczek itp. jak ocenił prof. Nowik, w całej Polsce przybywało i jest ich tysiące.
Jednak pomników współtwórców niepodległości jeszcze nie stawiano, ponieważ, jak wyjaśnił prof. Nowik, wówczas te osoby jeszcze żyły, więc nie stawiano pomników żyjącym.
„Kopiec Józefa Piłsudskiego w Krakowie, na Sowińcu, jest pierwszym i najważniejszym upamiętnieniem wszystkich walczących o niepodległość i w obronie niepodległości” – ocenił prof. Nowik. Początkowo miał to być Kopiec Niepodległości. Zaczęto go sypać w 1934 r., jeszcze za życia Marszałka, natomiast po jego śmierci przybrał on nazwę Kopiec Niepodległości im. Józefa Piłsudskiego.
„To jest pierwszy pomnik upamiętniający wszystkich żołnierzy, twórców niepodległego państwa polskiego, ponieważ w tym kopcu umieszczano (wysypywaną z urn) ziemię pochodzącą z bardzo wielu rozmaitych pól bitewnych i miejsc historycznych aż od średniowiecza (Grunwald, Obertyn, Wiedeń), aż po lata walk o niepodległość 1914–1921 – a więc po czasy niemal wówczas współczesne” – wyjaśnił historyk.
W czasie PRL pamięć o walce o niepodległość i II Rzeczypospolitej była świadomie przez władze zacierana, kopiec niszczał, pomniki Marszałka niszczono i usuwano z przestrzeni publicznej. „Byli wtedy inni bohaterowie i innie ważne szlaki bojowe. Stawiano w Warszawie i w innych miastach pomniki obcym satrapom i zupełnie obcym bohaterom” – stwierdził prof. Nowik.
Władza ludowa, w ocenie historyka, rozprawiała się w sposób szczególny z miejscami pamięci związanymi z walką i odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Zachowało się tylko niewiele miejsc pamięci, zwłaszcza tych, które usytuowane były w mało widocznych miejscach, np. w lesie.
„Sam pamiętam, że w Zielonej, obecnie jest to na terenie dzielnicy Rembertów, ocalał jeden z niewielu pomników Polskiej Organizacji Wojskowej. Na granitowym głazie były wyryte informacje o tym, że w tym miejscu, w kwietniu 1917 r., odbywały się ćwiczenia POW, którymi kierował Józef Piłsudski. Pamiętam ten kamień dlatego, że składałem przy nim przyrzeczenie harcerskie. Moje środowisko harcerskie kontynuowało pamięć o żołnierzach POW, ponieważ drużyna powstała na Grochowie w 1915 r. i wszyscy starsi harcerze wstąpili do POW” – wspomina historyk.
Jako przykład niszczenia miejsc pamięci prof. Nowik wskazał również na miejsce nad Styrem i Stochodem, w rejonie Kostiuchnówki na Wołyniu, gdzie w lipcu 1916 r. rozegrała się największa bitwa legionowa, w której Legionami dowodził Józef Piłsudski.
Jak powiedział prof. Nowik, przed wojną został tam utworzony Park Pamięci ze szlakami turystycznymi i ze schroniskami, a najważniejsze miejsca pamięci zostały oznaczone kilkumetrowymi bazaltowymi słupami sprowadzonymi z Janowej Doliny.
Po wojnie słupy, które były głęboko w lesie, ocalały i nikt ich nie zniszczył, stoją nadal. Natomiast te, które znajdowały się przy skrzyżowaniu ważniejszych dróg czy w widocznych miejscach, zostały przewrócone albo zniszczone.
„Jeden z takich zniszczonych słupów znajduje się w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. W zamian naszym kosztem został wykonany nowy słup i ustawiony w miejscu tego zniszczonego. Ten oryginalny jest przełamany w połowie, bo był ściągany ciągnikiem i przewracany tak, aby pękł, aby nie został po nim ślad. Ale pozostał śladem pamięci o tym, czym był komunizm i jaki miał stosunek do naszej narodowej tradycji walk o niepodległość” – ocenił prof. Nowik.
Jak zauważył historyk, upamiętnianie osób, których dzisiaj nazywamy współtwórcami niepodległości, zaczęło się w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.
Wówczas w Warszawie, jako pierwszy, przy ul. Okólnik, przy ówczesnej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, stanął pomnik Ignacego Jana Paderewskiego (przeniesiony w 1985 r. do parku Ujazdowskiego). „To wybitny pianista i kompozytor, ale przede wszystkim propagator polskości. Podczas I wojny światowej Ignacy Jan Paderewski swoimi palcami wygrał na koncertach więcej pieniędzy niż artyści rockowi dla głodującej Afryki po II wojnie światowej. Ale przede wszystkim mąż stanu, drugi premier odrodzonej Rzeczypospolitej” – ocenił prof. Nowik.
Ignacy Jan Paderewski był współtwórcą Szwajcarskiego Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. „Gdyby nie ta pomoc żywnościowa, która dotarła do Polski na przednówku 1919 r., to nie wiemy, jak przeżyliby nasi pradziadowie i dziadowie ten trudny czas” – ocenił w rozmowie historyk.
W 1985 r. w miejscu dawnego budynku Gimnazjum Królowej Jadwigi przy placu Trzech Krzyży, między alejami Ujazdowskimi a ul. Wiejską,. stanął pomnik współtwórcy niepodległości – Wincentego Witosa. „Witos był trzykrotnie premierem, współtwórcą ruchu ludowego, więc jeszcze w końcowym okresie PRL-u mógł być upamiętniony jako przywódca chłopski” – wyjaśnił historyk.
Prof. Grzegorz Nowik zauważył, że w Warszawie mamy dwa pomniki Józefa Piłsudskiego, które stanęły w latach dziewięćdziesiątych.
Najpierw stanął pomnik Piłsudskiego na placu noszącym od 1928 r. (od 10. rocznicy odzyskania niepodległości) jego imię, choć początkowo stanął na terenie Cytadeli, a na placu Piłsudskiego był tylko wmurowany akt erekcyjny. Jak wyjaśnił tę sytuację prof. Nowik, nie bardzo wiedziano, gdzie należy ten pomnik postawić. Zastanawiano się, czy nie postawić pomnika w miejscu, gdzie przed wojną, na osi Grobu Nieznanego Żołnierza, stał pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. Ostatecznie w 1995 r. zdecydowano, aby pomnik Piłsudskiego postawić u wylotu obecnej ulicy gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego, między Komendą Garnizonu Warszawa a Hotelem Europejskim.
Drugi pomnik marszałka Piłsudskiego został ufundowany przez Jerzego Waldorffa. Stanął on w 1998 r. przed Belwederem, w osi Alei Ujazdowskich.
Kolejnym pomnikiem jednego ze współtwórców niepodległości jest pomnik Romana Dmowskiego. Dmowski, jak przypomniał prof. Nowik, był współtwórcą Komitetu Narodowego Polskiego, który reprezentował Polskę wobec zwycięskich mocarstw Ententy w końcowej fazie I wojny światowej, a następnie był przedstawicielem Polski na konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Pomnik Dmowskiego został w 2006 r. umiejscowiony na placu Na Rozdrożu (dawnym placu Gwiaździstym), a polityk na pomniku trzyma w rękach rulon z podpisanym traktatem wersalskim.
Jak wskazał historyk, mamy zatem w Warszawie pomniki czterech współtwórców niepodległości. Prof. Nowik jednocześnie zwrócił uwagę, że w Warszawie jest rondo Ignacego Daszyńskiego, i wkrótce 11 listopada przy placu na Rozdrożu stanie pomnik tego polityka. Daszyński był jednym z wybitnych działaczy socjalistycznych, posłem do parlamentu austriackiego, premierem rządu ludowego w Lublinie, wicepremierem Rządu Obrony Narodowej w 1920 r.. „Kiedy dziś myślimy o ośmiogodzinnym dniu pracy, ubezpieczeniach społecznych, prawach wyborczych kobiet czy powszechnym nauczaniu, co dziś wydaje się nam zupełnie naturalne, to te postulaty należały do programu, który zadeklarował wprowadzić lubelski rząd Daszyńskiego” – powiedział prof. Nowik.
W Warszawie nie ma pomnika Wojciecha Korfantego, który był, w ocenie historyka, działaczem bardziej regionalnym, zasłużonym w odzyskaniu ziem zaboru pruskiego. Korfanty, w ocenie prof. Nowika, ma ogromne zasługi w rozbudzeniu świadomości narodowej wśród Górnoślązaków, był również członkiem Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu, przewodniczącym Polskiej Komisji Plebiscytowej na Górnym Śląsku dyktatorem III Powstania Śląskiego.
Jak wskazał prof. Nowik, w Warszawie nie ma również pomnika gen. Józefa Hallera, który w 1920 r. był Przewodniczącym Obywatelskiego Komitetu Obrony Państwa, inspektorem Armii Ochotniczej i dowódcą Frontu Północnego. Są natomiast pamiątkowe tablice jemu poświęcone. Jak wskazał historyk, we Władysławowie jest nawet dzielnica upamiętniająca generała – Hallerowo; istnieje też jego pomnik w Toruniu, do którego wkroczył 17 stycznia 1920 r., przejmując Pomorze z rąk niemieckich.
„Pomników współtwórców niepodległości i żołnierzy niepodległości jest w Polsce już bardzo wiele, wśród nich najliczniejsze są pomniki marszałka Józefa Piłsudskiego. Z tego względu, że jego rola była szczególna, nie tylko dlatego, że całe życie poświęcił walce o niepodległość, ale również w najważniejszym okresie odradzania się Rzeczypospolitej, w latach 1918–1922, pełnił on dwie najwyższe funkcje w państwie – był Naczelnikiem Państwa (w nawiązaniu do tradycji kościuszkowskiej), a jednocześnie był Wodzem Naczelnym Wojska Polskiego” – wyjaśnił prof. Nowik.
Wojsko, w ocenie prof. Nowika, było pierwszym i podstawowym czynnikiem państwowotwórczym. To siła zbrojna zadecydowała o granicach, a rola polskiego wojska jest nie do przecenienia, jeśli chodzi o wybijanie się na niepodległość i integrację państwa.
„Powinniśmy przede wszystkim pamiętać, że o ile rozbiory Rzeczypospolitej były najtragiczniejszym wydarzeniem w naszych dziejach i pociągnęły za sobą przeogromne straty we wszystkich dziedzinach życia narodowego, to odrodzenie państwa jest datą najdonioślejszą. Dlatego rocznica to powinna być obchodzona jako święto niezwykle radosne, bo wolność, niepodległość i suwerenność to jest coś, bez czego nie możemy żyć. One są jak powietrze, bez którego nie może się rozwijać nasz naród i państwo” – podsumował prof. Grzegorz Nowik.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ skp /