Urodził się 15 stycznia 1918 r. we Frysztacie na Zaolziu. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości jego rodzina przeniosła się do Czechowic. Ukończył szkołę przemysłową w Bielsku. Zdobyta specjalizacja mechanika-ślusarza samolotów była przepustką do kariery w lotnictwie. Służył w krakowskim 2 Pułku Lotniczym. Następnie skierowano go do Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu. Był szkolony na pilota myśliwców. W stopniu kaprala kurs ukończył w czerwcu 1939 r.
Flame we Wrześniu ’39
W czasie kampanii polskiej walczył w szeregach 123 Eskadry Myśliwskiej w ramach Brygady Pościgowej broniącej Warszawy. 1 września ostrzał niemiecki zmusił go do awaryjnego lądowania koło Legionowa. W kolejnych dniach oczekiwał na przydział nowego samolotu. W czasie ewakuacji części lotników na wschód znalazł się pod Lublinem. Wykonywał loty rozpoznawcze na samolotach szkolnych ze szkoły w Dęblinie. 12 września został zmuszony do lądowania z powodu braku paliwa. Wraz z grupą żołnierzy przedzierał się w kierunku Przedmościa Rumuńskiego. 19 września dotarł na Węgry. Uciekł z obozu internowania i ukrywał się u miejscowego rolnika. W listopadzie 1939 r. został aresztowany i przekazany Niemcom. Trafił do Stalagu we włączonej do Rzeszy Austrii. Rodzinie udało się uzyskać zgodę na jego uwolnienie z niewoli. Swoją prośbę uzasadniali pochodzeniem z Zaolzia oraz niemiecko brzmiącym nazwiskiem.
Flame w konspiracji
Wiosną 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Pracował jako maszynista kolejowy. Założył rodzinę, doczekał narodzin dwóch córek. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała ze Związkiem Walki Zbrojnej. W celu zakamuflowania swojej działalności zapisał się na Volkslistę. Dzięki swojej pracy na kolei samodzielnie przeprowadził akcję sabotażową, która doprowadziła do zniszczenia lokomotywy i obrotnicy kolejowej. Zagrożony aresztowaniem oraz wcieleniem do Wehrmachtu dołączył do miejscowego oddziału partyzanckiego Armii Krajowej. Po jego podziale dowodził jedną z jego grup. Przyjął pseudonim „Grot”. W październiku 1944 r. jego oddział przeszedł pod rozkazy dowództwa Narodowych Sił Zbrojnych.
Henryk Flame ps. Bartek
W lutym 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował w niej rozkazy dowództwa NSZ i gromadził broń. Zagrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. W tym czasie zaczął stosować pseudonim „Bartek”. Jego oddział cieszył się ogromnym poparciem miejscowej ludności. Początkowo jego działalność skupiała się na likwidowaniu funkcjonariuszy komunistycznych i konfidentów. W kolejnych miesiącach jego liczący kilkuset żołnierzy oddział rozbijał posterunki bezpieki i MO. W 1946 r. został awansowany do stopnia kapitana. Dowodzoną przez niego grupę wyróżniało pełne umundurowanie i doskonałe uzbrojenie. Najczęściej działał podzielony na niewielkie mobilne zespoły. Najgłośniejszą i najbardziej widowiskową akcją było zajęcie na kilka godzin miejscowości Wisła. Po uroczystej mszy świętej i defiladzie z okazji święta 3 maja oddział, nie niepokojony przez milicjantów zabarykadowanych na posterunku, pomaszerował w kierunku Baraniej Góry.
Żołnierze „Bartka” zamordowani przez komunistów
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Szczególnie niebezpieczny okazał się Henryk Wendrowski „Lawina” (późniejszy wysoki rangą funkcjonariusz UB i SB oraz ambasador PRL w Kopenhadze). We wrześniu Wendrowski zorganizował fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Na bazie ustaleń IPN wiadomo, że żołnierzy „Bartka” przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i brutalnie zamordowano. Zginęło co najmniej jego 150 podkomendnych. Według zeznań Wendrowskiego złożonych w latach dziewięćdziesiątych operację nadzorował wiceminister bezpieczeństwa publicznego Roman Romkowski.
Kpt. Flame przeszedł w tym czasie operację nogi. Miał ranę postrzałową. Nadzór nad przerzutem powierzył swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi ps. Ryś. Został on zamordowany przez funkcjonariuszy UB 7 września 1946 r. „Bartek” wobec braku kontaktu z zastępcą zbiegł śledzącym go ubekom i wrócił w góry. W kolejnych miesiącach jego oddział topniał w wyniku dezercji i coraz intensywniejszej działalności sił komunistycznych.
Po ogłoszeniu amnestii Henryk Flame w marcu 1947 r. ujawnił się w Bielsku. Wraz z żoną wyjechał na Opolszczyznę. Tam prawdopodobnie dowiedział się o losie żołnierzy ujawnionych w wyniku prowokacji Wendrowskiego i odwiedził miejsce ukrycia zwłok w okolicach Toszka Dąbrówki. W 2016 r. największy masowy grób został odkryty przez specjalistów z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie.
Flame zastrzelony przez milicjanta
1 grudnia 1947 r. „Bartek” został zastrzelony przez milicjanta Rudolfa Dadaka w gospodzie w Zabrzegu. Do dziś nie jest pewne, czy Dadak działał na rozkaz swoich przełożonych. Według jednej z teorii była to zemsta za śmierć jego brata, również milicjanta, w jednej z potyczek z oddziałem Flamego. Prawdopodobnie po krótkim fikcyjnym leczeniu psychiatrycznym Dadak powrócił do służby w milicji.
1 marca 2017 r., w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, prezydent Andrzej Duda nadał Henrykowi Flamemu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia. „Bartek” został też mianowany na stopień majora. (PAP)